Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Hugona, Piotra, Roberty , 29 kwietnia 2025

No sypią się nam rocznice, się sypią…

2013-12-11, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

W przyszłym roku będziemy obchodzić dwie okrągłe rocznice związane z dwoma wybitnymi przedstawicielami lokalnej gorzowskiej kultury. I jak chce zrządzenie losu, w następnym roku, też okrągłe, i też związane z tymi samymi twórcami.

Ale dawaj po Bożemu, czyli po kolei. Otóż już 16 marca będziemy wspominać mistrza Jana Korcza. Minie wówczas 30 rocznica jego śmierci. Muzeum Lubuskie im. Jana Dekerta już zaczęło przygotowania do tej daty. Bo jakby nie patrzeć, trzeba ją upamiętnić. Wszak wiąże się ona z pierwszym w powojennej historii miasta zawodowym twórcą, artystą malarzem, który choć po prawdzie kwalifikowanych dyplomów wyższych uczelni nie miał, to jednak jego obecność w mieście na siedmiu wzgórzach odcisnęła się bardzo mocno. Bo długo, aż do 1970 roku, był jedynym malarzem z prawdziwego zdarzenia tutaj, nad Wartą, Kłodawką i Srebrną, a potem po desancie Amerykanów, jak ich wdzięcznie określał, czyli Andrzeja Gordona, Wiesława Strebejkę i Jerzego Koczewskiego, też był liczącą się postacią w mieście. Ale o Mistrzu Janie napiszę kiedyś, bliżej rocznicy.

Drugą datą, którą też trzeba zapamiętać, jest 20 rocznica śmierci jednego z przywołanych wyżej Amerykanów, czyli Wiesława Strebejki. Przypada ona 23 kwietnia. Przyjechał z Bydgoszczy, trochę za sprawą Andrzeja Gordona, bo razem do Liceum Plastycznego tamżesz chodzili i razem różne psikusy czynili. Zaciekawionych odsyłam do mojego tekstu o malarzu mocno erotycznym na naszym portalu. Tam duża opowieść o Gordonie, bonusikiem jest garsteczka anegdotek, których nie ma w moim albumie, czyli w książce „Andrzej Gordon”, jaka świat zobaczyła 17 marca 2007 roku w Biurze Wystaw Artystycznych.

Zresztą obaj malarze, mam na myśli Jana Korcza i Wiesława Strebejkę też albumy mają. I myślę, że może nadredaktor Jan Delijewski zaprosi Hannę Ciepielę, autorkę albumu o Strebeju, bo tak się do dziś gada o Strebejce, to wspomnienie napisze. Bo któżby inny, jeśli nie biografka…

No i dziwna sprawa, w 2015 roku znów są rocznice, tym razem urodzin, owych dwóch. Bo 110 rocznica urodzin Jana Korcza przypada oraz 70 Strebeja. No cóż, takie lata.

A teraz z innego kątka. Otóż Jerzy Michalski, wybitny malarz z Gorzowa, który mieszka na Antypodach, piszę tak ogólnie, bo już się pogubiłam, o jakie antypody chodzi, co i rusz mnie zadziwia. Otóż na Facebook powiesił swoją pracę, w której pojawia się obraz – portret papieża Innocentego X w wydaniu Diego Velasqueza. Chyba najsłynniejsze wariacje na temat tego akurat portretu są autorstwa Luciena Freuda, ale jak widać, motyw jest w kółko żywy i budzi jakieści tam refleksje. A Jurek, bo mam przyjemność ogromną i ten zaszczyt, że malarza znam i bardzo lubię, maluje w swoim stylu, trochę jak Edward Hopper, co oczywiście żadnym zarzutem nie jest, bo wystarczy prześledzić losy motywu piramidy zwierząt autorstwa Katarzyny Kozyry, która jakieś lat kilka będzie podzieliła środowisko krytyków. Motyw ten się pojawia w twórczości wielu. No artyści tak mają i koniec, i kropka. Dlatego za każdym razem, kiedy wybucha lokalna wojenka o plagiat, to mnie to trochę rozbawia. Bo tak się składa, że pokrętne myślenie o sztuce artystów czasami układa się w ścieżki równoległe. Bywa, że w tym samym czasie i o tej samej porze, w różnych miejscach globu powstają niemalże identyczne dzieła. I dziwić się nie można, bo wszak żyjemy w globalnej wiosce, gdzie n-informacji przemieszcza się z prędkością światła, a może i szybciej, choć akuratnie nie wiem, czy to możliwe. Może o parsekach myśleć trzeba? No nie wiem…

W każdym razie, Jurkowi gratuluję i czekam, żeby znów się pojawił w naszej polskiej rzeczywistości, bo już troszeńkę się za nim stęskniłam. A piszę o nim też i dlatego, że był w jakiś sposób uczniem mistrza Jana Korcza, co to już wiecie, kto to jest. Kiedyś o Jurku napisałam tekścik dla „GW”. I może kiedyś go wam przytoczę. A tu bonusik niewielki, tam on ci jest, można oglądać, jak i inne prace Jerzego: https://www.facebook.com/jerzy.michalski1?fref=ts.

No i jeszcze z innej mańki, tym razem nie gorzowskiej, ale muzycznej.

Otóż mocno zdumiała mnie informacja, że wielki polski tenor Piotr Beczała, został wybuczany w mediolańskiej La Scali za partię Alfreda Germonta w „Trawiacie” Giuseppe Verdiego. Spektakl reżyserował Rosjanin Dmitrij Czerniakow, znany z nieortodoksyjnego podejścia do dzieł klasyków. I chyba polski śpiewak, ceniony i hołubiony na całym muzycznym świecie zebrał za owe nieortodoksyjne podejście do materii. Inną sprawą jest, że niekanoniczne wersje dramatów muzycznych we Włoszech są zawsze wybuczane, albo wręcz wygwizdywane. To stała praktyka widzów, nie tylko w La Scali, ale też w La Fenice w Wenecji, czy innych wielkich włoskich operach. Ale żeby na Piotra Beczałę buczeć? No rzecz to niepodobna. Ogłuchli z kretesem, czy jak? Taż on śpiewa dobrze, wspaniale wręcz. A że reżyser mu tak kazał, no to gwizdać na reżysera… Panie Piotrze, współczuję i czekam na możliwość posłuchania w Polsce, bo to rzadkość jest.

P.S. I dla porządku domu, a co niech czasem w rodzimym narzeczu, zresztą ulubionym, będzie.

10.00, Teatr Osterwy „Calineczka” według Hansa Christiana Andersena, bilety 20, 18 i 16 zł.

17.00, Muzeum Lubuskie im. Jana Dekerta, ul. Warszawska, wykład Bartosza Nowaka o tym, co się zmieniło po II wojnie światowej i to w kontekście artystów, którzy wzięli udział w słynnej wystawie Arsenał 1955.

17.00, klub Jedynka, ul. Mieszka I 50. Koncert kolęd.

Afisz uzupełniają Kino 60 Krzeseł i Helios.

P.S.2. Tak się niestety porobiło, że praktycznie za ostatni czas nie mogę uczestniczyć w wydarzeniach sobotnich. Żal wielki, bo … no sami wiecie, dlaczego. Więc już informuję, że 14 grudnia, no niestety, w sobotę o 17.00 w Galerii BWA Miejskiego Ośrodka Sztuki, pan kurator Gustaw Nawrocki i pani dyrektor Danuta Błaszczak zapraszają na wernisaż panów Artura Malewskiego oraz Bartka Otockiego. I ważna adnotacja, projekt kierowany jest dla dorosłych. Co się czytelnie tłumaczy, dziecków nieletnich nie przyprowadzać, coby potem problemu nie było. Bo tak swoją drogą, sztuka tak naprawdę nie jest przeznaczona dla małych i maleńkich, ale już dla tych, co coś tam przeżyli i widzieli. No cóż, tak jest…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x