Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Hugona, Piotra, Roberty , 29 kwietnia 2025

Pszczółka Maja na jazzowo

2014-01-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Tak po prawdzie, to nie wiem, czy akurat Pszczółka Maja i gapowaty Gucio dostąpią tego zaszczytu, znaczy się motyw muzyczny z przemegapopularnej dobranocki, znajdzie się na nowej płycie Zbigniewa Wodeckiego na jazzowo, ale fajnie by było, bo gdyby jednak tak.

Czy tak będzie, wiadomym się stanie lada moment, lada chwilka niewielka, kiedy sam mistrz Wodecki zagości w naszym mieście, aby popróbować nowe aranże do swoich znanych przebojów.

No a teraz już na poważnie. Otóż za sprawą Patrycjusza Gruszeckiego i jego zaprzyjaźnionych gorzowskich muzyków Zbigniew Wodecki będzie u nas, znaczy w piwnicy jazzowej przy Jagiełły, próbował nowy materiał na swoją płytę, gdzie znajdą się jego największe przeboje, tyle tylko że w jazzowych aranżach.

Obok dwóch wymienionych muzyków w piwnicy pojawią się Irek Budny – perkusja, Mariusz Smoliński – fortepian, Krzysztof Ciesielski – kontrabas, Tomek Kłos – saksofon tenorowy, Artur Tomczak – puzon, Andrzej Janusz –instrumenty perkusyjne, zwane inaczej przeszkadzajami.

I jak mnie obznajomił prezes Dziekański, towarzystwo muzyczne wybrało klub Pod Filarami z kilku powodów. Po pierwsze: znakomity klimat dla grania, jeszcze lepszy dla próbowania. Fantastyczna sala, a jak się nawet jakiś przygodny słuchacz zaplącze i zechce słuchać próby, co rzeczą trudną jest, to wie, że w tej oto piwnicy ów rzeczony słuchacz siedzieć będzie i w niemym zachwyceniu, ciszy i zachwycie, słuchać będzie tych trudnych dźwięków. Wiem, o czym piszę, bo sama miałam kilka razy tę przyjemność uczestnictwa w próbach zarówno jazzowych, jak i klasycznych, i gdyby nie miłość wielka do muzyki, to poszłabym precz i powiedziałabym, panowie, na litość Boga, ile można katować… No te dźwięki, ile można? A można długo…

No i do sedna, czyli do obecności pana Zbigniewa Wodeckiego u nas w mieście na siedmiu wzgórzach. Można nie lubić, można nie cenić, ale nie można przeoczyć. Bo jednak marka Wodecki, to marka. I tyle. Czekam, zainteresowana jestem, tym bardziej, że jak lat temu kilka zagościł w Gorzowie, to ja byłam tą pierwszą, która mu durne pytanie zadałam, czy jeszcze grywa motyw z Mai. I uwierzcie, wcale się nie obraził, co więcej, powiedział, że to nie jest durne pytanie, tylko a propos, bo wszak dzięki Mai, dzięki temu motywowi muzycznemu, wiele dzieci w tym kraju go kocha, choć nie wiedzą do końca kogo, bo tak naprawdę to tę Maję i głos pana Zbigniewa Wodeckiego.

No i ja i moje osobiste jaskółki, co to już sobie bilety ma koncerty inne zaklepały, czekamy na przyjazd gościa. Ja mu jak zwykle zadam durne pytanie, czy nadal i czy go to nie męczy? A jaskółki domowe oznajmiły, że zapytają, czy nie ma pod ręką jakiegoś sprzętu do walnięcia po głowach głupawych dziennikarzy, co równie głupawe pytania zadawają. No cóż…

Powiem tylko, że próby będą w jakiś sposób otwarte, w jaki, sam prezes nie wie, bo wszak muzycy muszą mieć chwilkę na pracę. Ważne dla nas jest, że ostateczna wersja płyty Zbigniew Wodecki na jazzowo wykluje się u nas, w tej ostatnio tak mocno krytykowanej i odsądzanej piwnicy, takim niewielkim kawalątku świata muzycznego, co ością staje różnym, a szkoda.

I teraz pora na konkluzję. Patrycjusz Gruszecki – modus operandi całego wydarzenia, mógł sobie wynaleźć inne miejsca. Do prób znaczy, do trenowania. Bo ma studia zaprzyjaźnionych muzyków w Warszawie, Krakowie, gdzieś w Szczecnie też się znajdzie, albo w Dolinie Charlotty, lub gdziekolwiek indziej. Wybrał Filary. Nie bez kozery i przyczyny. I warto to docenić, bo rzadko się zdarza takie wydarzenie. A prezes Dziekański tylko kiwa głową i rzecze jak Mistrz Koszałek, wszak na dobrą passę to robię, nie swoją a miasta mego.

Tak, tak, ktoś coś dla miasta robi. A miasto…

I tylko rzecz jedna inna, bo o niej pamiętać trzeba. Dziś o 14.00 spotykamy się w tym okropnym miejscu, tam, na Żwirowej, aby pani Teresie w drodze ostatniej towarzyszyć. Nie ma obowiązku… Jest chęć pożegnania dobrego człowieka. Jest chęć…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x