Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Hugona, Piotra, Roberty , 29 kwietnia 2025

A u sąsiadów wojna

2014-01-20, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No może nie wojna, ale jakaś radosna rewolucja. Znaczy wnuki z wizytą są i dobrze się bawią. A ja się gapię w sufit i … No właśnie, co?

Nie jest żadną tajemnicą, że mieszkam w starej kamienicy, gdzie trzeba się nauczyć mieszkać. Znaczy poznać tajniki domu, sposobów na nieinwazyjne życie, i takie tam różne. Mam przemiłych sąsiadów, którzy mieszkają nade mną. No i do moich sąsiadów często zaglądają wnuki. No i jak taka drobna mała młodzież, lat pięć niech będzie i troszkę dookoła się spotka, to zaczynają się harce, pogoń za zającem czy kuzynem lub kuzynką i wówczas sufit się trzęsie. Bo te drewniane sufity tak mają, że rezonują i się nieco trzęsą. Pamiętam pierwszą wojnę, czyli skakanie wnuczki najstarszej moich sąsiadów, to się zwyczajnie bałam, że za chwilę sąsiadów będę witać u siebie. Ale nie, stare dobre kamienice tak zostały zaprojektowane, że wiele wytrzymają. I teraz, kiedy u sąsiadów wojna jest, znaczy wnuki harcują, to ja z zadowoleniem parzę w sufit i myślę sobie, jak dobrze, jak fajnie, że oni są szczęśliwi, znaczy dziadkowie i wnukowie. No może rodzice mniej, bo potomkowie trochę rozbestwiani przez dziadków są. No ale przecież po to są dziadkowie, aby kochać i rozpieszczać. A dlaczego tak dużo o tym piszę? Ano z prostego powodu, bo już za chwileczkę, za momencik, no nie, Pankracy niestety się nie pojawi, bo… Ale za to rodzice muszą dzieciom swym przypomnieć, że do babci i dziadka zadzwonić trzeba, bo to ich święto. Może jakąś laureczkę niewielką sprokurować, bo wszak trzeba jakoś to święto uhonorować. Wiem, wiem, wszyscy pamiętają, ale to tak na wszelki wypadek przypominam. Być może dlatego, że moi dziadkowie już nie żyją…

A jeśli chodzi o wojnę u sąsiadów, to nich sobie ona trwa tak długo, jak tylko chce. Czasami sąsiedzi mi mówią – Renata, znów było głośno. Przepraszamy. Na co ja odpowiadam, było głośno i o co chodzi. Mnie nie przeszkadza, bo co ma mnie przeszkadzać? Dokazujące, szczęśliwe dzieci? Szczęśliwi dziadkowie, przemili sąsiedzi na dokładkę? Za co przepraszać? Za dobrą zabawę jednych i drugich? No nie. Trzeba być do bólu małostkowym i totalnie nie z tego świata, aby awantury robić o zabawę, o łapanie zająca, tudzież kuzynkę czy kuzyna. A piszę o tym, bo coraz częściej, nawet na własnym podwórku słucham połajanek pod adresem najmłodszych i ich rodziców, że hałasują. Takie ich prawo. A my, sąsiedzi, nie powinniśmy warczeć w takich sytuacjach, tylko spokojnie przeczekać. Bo potem ta harcująca młodzież może nam za kilka lat pomóc wnieść zakupy na piętro lub w jakiś inny sposób wspomóc. A jak będziemy na nich warczeć i krzyczeć w dziecięctwie, to potem będzie nam w taki sam sposób odpłacone. A tego byśmy nie chcieli. Dzieci, to dzieci, urwisowanie ich prawo. Pod warunkiem, że krzywdy nikomu nie czynią…

A teraz z innego kątka. Wróciłam do miasta nad trzema rzekami po ponad tygodniu niebytności. Na szczęście dom mój miała na oku inna przemiła sąsiadka, która w razie czego reaguje. Nie było takiej potrzeby, chwalić Boga i tego wrednego dżina z lampy Alladyna. Ale oczywiście nie o tym chciałam, tylko po drodze z dworca PKP do domu. Szłam sobie dość mocno objuczona bagażami, bo plecak-torebka moja, torba z ubraniami, książkami, notesem, aparatem, akumulatorami, jedzeniem wreszcie (no bo jak od rodziców, to zawsze coś się wiezie), do tego jeszcze torba z komputerem i takie tam różne. No i nagle zapora. Otóż samochody zaparkowały na chodniku tak, że nie dało się przejść. Był wąski przesmyk, no więc ja pomiędzy auteczkami zaczęłam się przeciskać. No, że klęłam na czym świat stoi to jedno, ale że przy okazji uszkodziłam lusterko jednego z autek, to inna sprawa. I od razu ogarnęła mnie czarna rozpacz. Jasna cholera, ktoś się zmartwi, komuś będzie przykro, ktoś będzie klął – myślałam. A z drugiej strony to przecież właściciel sam sobie winien był, bo tak autko zaparkował, że inaczej przejść się nie dało. No ja i moje czemadany (z rosyjska – bagaże) trochę miejsca jednak potrzebowaliśmy. I po chwili, już w domu, już w fotelu myślałam sobie – przecież jest w tym mieście miejsce dla autek i dla nas pieszych. My piesi autkom miejsca nie zajmujmy, a skoro autka nam miejsca zajmują, to muszą się liczyć, ich właściciele oczywiście, że coś się może stać. No i niestety stało się, uszkodziłam lusterko. A tylko dlatego, że auteczko stało zaparkowane centralnie na chodniku. No i w moim mniemaniu tak się nie godzi. Niech autka parkują tam, gdzie ich miejsce, a my spieszeni przechodnie z naszymi gratami mamy miejsce dla siebie. I dlatego też nie mam zamiaru przepraszać za uszkodzone lusterko. Bo nie poszłam na parking i nie zdemolowałam auta, tylko szłam spokojnie po chodniku. To tak pod rozwagę tym, co parkują jak popadnie.

No i z jeszcze jednego kątka. A jak już byłam w domu, to odpaliłam płytkę sobie i moim jaskółkom z folkiem. Och tam, z folkiem, z cygańską muzyką. Mam taki krążek, który kilka lat temu zrobił dla mnie mój prześwietny znajomy Kazimierz Ligocki. A było tak. Było Romane Dyvesa. Pracowałam już dla wrażej gazety. No i była obsługa imprezy. Umówiłam się z Kaziem, że zjawi się na występ grupy Kalyi Jag z Budapesztu pod wodzą sire Gusztava Vargi. Przyszedł i … magia się stała. Zauroczyło go mocno. Na tyle mocno, że mam płytkę i czasami gadamy sobie o tym, jak piękny może być folk. I pomyśleć tylko, że Kalyi zaczynał od gitary i bańki od mleka. Taki był ich drugi występ w Gorzowie. A potem trochę wody w Warcie i Dunaju upłynęło i Kalyi stał się gwiazdą. Prawdziwą, bo muzyka, bo wrażenie… Mnie zachwyca. Nie podam adresu do słuchania, bo to płytka… Ale za to jaka. (No cóż, jak ktoś bardzo będzie zainteresowany, to proszę napisać, podzielę się muzyką, piękną…).

P.S. A stęsknione muzyki domowe jaskółki szczebioczą… A gdzieś ty tę muzykę chowała, no gdzie? I tak sobie już którąś godzinę Kalyi Jag i sire Gusztava Vargi słuchamy…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x