2014-02-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Właśnie jeden z przemiłych znajomych poprosił mnie, abym pomogła mu szukać.... koła drewnianego. Dla tych, co nie wiedzą, co to jest, podpowiem tylko, że część do wozu drabiniastego, też pojazdu raczej zapomnianego. No ale co tak, ludzkie bziki różnymi drogami chadzają...
Otóż przemiły znajomy ma już trzy koła, szuka czwartego. W jakim celu, no tego mnie nie powiedział, ale być może chce zbudować wóz drabiniasty. No cóż, szukamy koła do wozu drabiniastego. A tak swoją drogą, to mnie jakiś pech z tymi wozami prześladuje. Na studiach miałam pewną panią wykładowczynię, teoretycznie od kultury języka, a de facto od... wozów drabiniastych. Bo rzeczona pani napisała pracę doktorską o nazwach części wozów drabiniastych i stąd wiem, że jest ich okropecznie dużo, coś ponad 70 albo i więcej. Pamiętam to dobrze, bo owa pani wykładowczyni na zajęciach na szacownym poznańskim uniwersytecie klarowała nam właśnie o tym wozie, albo o osobistym dziecku. I bardziej mnie fascynowały opowieści o wozach niż o dziecku. Jednym słowem, zabawna koincydencja... W każdym razie, koło od wozu, drewniane, szalenie jest poszukiwane i pożądane. Kontakt ze mną przez stronę portalową...
A teraz o innych kolekcjach. Otóż w bibliotece wojewódzkiej można obejrzeć arcyszalenie ciekawą kolekcję ... zakładek do książek. Dla tych, co nie wiedzą, to takie urządzonko do zaznaczania miejsca, do którego się książkę papierową przeczytało. Bo co niektórzy mają fatalny zwyczaj zaginać rogi, co jest nawykiem szalenie wkurzającym i szkodzącym książkom. Kolekcja jest imponująca, bo liczy kilkaset sztuk i to zakładeczek z całego świata. No i rzeczywiście warto się wybrać, aby te cudeńka obejrzeć. Ale warto tam zajrzeć też i dla cudnych zdjęć rzek i rzeczułek, jaki koło miasta na trzech wzgórzach można zobaczyć, a przede wszystkim meandry samej królowej rzek naszego regionu, za którą mam Wartę. A tak przy okazji, czytałam niedawno fascynujące opracowanie na temat hydrologii naszych terenów i tam stoi jak wół, że jak badać przepływy wód Odry i Warty, to się okazuje, że Warta większą rzeką jest i po prawdzie, to Odra wpada do Warty właśnie a nie inaczej. No i może czas zweryfikować wiedzę... Ale wiem, że się nie uda, bo wtedy trzeba byłoby przerobić wszystko, łącznie ze słynną „Kroniką” Thietmara, w której jednym zdaniem wspomniano o bitwie pod Cedynią, a która urosła do rangi światowego niemal wydarzenia. A jak nie byliście jeszcze w Cedyni, to się tam wybierzcie, bo widoki są niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju. Bo i w jednym miejscu są Bieszczady i Żuławy, naturalnie cedyńskie. Można tam zerwać oregano i inne egzotyczne ziółka. No pięknie jest po prostu.
No i z jeszcze innej mańki. Otóż znam też kolekcjonera, ech tam jednego, kilku przynajmniej, którzy kolekcjonują amonity. No wiecie, takie skamieniałe organizmy z paleo czy tam innej prehistorii. I nawet nas jakiś czas temu wywiózł na takie wzgórze i kazał szukać tych skamieniałości. Mnie tam bardziej bawiło fotografowanie jeziorka, ale no cóż, bzik to bzik. Ja to rozumiem, bo sama mam osobistego megafioła na punkcie Fryderyka II Wielkiego, i właśnie odnalazłam kolejny pomnik niedaleko granicy i tam się wybieram. No cóż, fioły zobowiązują...
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.