2014-02-12, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Mam na myśli wszelkie wymuszanie czegoś, ponieważ… I tu każdy z nas może sobie dodać, co mu się rzewnie podoba. Każdy argument jest dozwolony. No bo czy cholera jasna człowieka nie trafia, kiedy widzi takie zachowania.
Do starszych pań ledwie dyszących na przystanku i zrywających się niczym gazele w walce o wolne miejsce w autobusach czy tramwajach już się przyzwyczaiłam. Nie dziwi mnie również widok pewnego bywalca (upiornego zresztą) gorzowskich imprez, który z biedą się o kulach porusza, ale jak na tańce w nieistniejącym już Małyszynie, czy gdziekolwiek bądź, to on zawsze pierwszy jest i nawet kule mu do niczego nie są potrzebne.
Nie dziwi mnie też widok również starszych pań, które w ostrych i mocno obraźliwych słowach pouczają wszystko i wszystkich. No cóż, za chwilkę niewielką usiądą w kościelnej ławie i będzie po zawodach.
Ale cały czas szlag mnie trafia, kiedy widzę parkujące wszędzie samochody. A wczoraj to mnie taki jeden prawie że rozjechał. A było tak. Stałam sobie przy replice bimbki na Wełnianym Rynku z przemiłymi znajomymi. I nagle prawie by nas rozjechał taki jeden. Jeszcze się wychylił z okienka i NAKAZAŁ, abyśmy się przesunęły. Po czym zaparkował swoje autko, za szybą położył znaczek inwalidztwa i poszedł sobie. A na tekst, że tu nie parking, tylko deptak jest, jeszcze rzucił pogardliwym i grubym słowem.
Oniemiałam. Bo jeszcze coś takiego mnie się nigdy nie przydarzyło. Owszem, ktoś ustawiał swoje cztery kółka na chodniku czy gdzie bądź, a człowiek się tylko żołądkował, bo mu grat drogę zawadzał. Ale takie coś? No skandal i już. Przecież deptak w centrum miasta jest przede wszystkim dla ludzi. DLA LUDZI. Stoją znaki i inne nakazy i zakazy, ale tego nikt nie respektuje, wide ten starszy pan, co to nas z wygodnego miejsca na słońcu pogonił, a potem jeszcze nas odpowiednio paskudnie potraktował, bo śmieliśmy mu zwrócić uwagę.
Drażni mnie wszechogarniające chamstwo, i to legitymizowane, bo przykład idzie z góry. Drażni mnie to co się wyczynia w autobusach i tramwajach, bo popis szokujących zachowań potrafią dać równie dobrze młodzi ludzi, którzy używają plugawego języka, i nawet nie wiedzą, co mówią do drugiego, a drugi się nie obraża, bo też nie rozumie. Przykład? Proszę bardzo – otóż ostatnio w tramwaju usłyszałam, jak jedna nastoletnia pani do drugiej pani zwróciła się per – ty hetero. W zamyśle miał być to komplement i tak tamta odebrała to określenie. I biedne, upozowane na światowe kobiety nastoletnie panie ze smartfonami w rękach i markowych ciuchach nie wiedziały, że jedna do drugiej zwróciła się – Ty dziwko. No cóż, edukować nie będę, ale zwyczajnie unikam takich miejsc, co na ludzki język przekłada się – unikam ludzi coraz bardziej.
Bo w tym niepięknym mieście nad trzema ślicznymi rzekami chamstwo zaczyna panować. Chamstwo i niebezpieczni ludzi. Może znów czas na emigrację wewnętrzną?
Miastu przybędzie kolejny honorowy obywatel. Ten zaszczyt przypadł panu senatorowi Władysławowi Komarnickiemu.