2014-02-15, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
I wcale nie chodzi mnie o zimową dyscyplinę olimpijska, a o ulice w mieście nad trzema rzekami. Przeżyłam coś na kształt wstrząsu. Naprawdę.
Rzadko mam okazję jeździć po mieście na siedmiu wzgórzach czym innym niż tramwaje. I być może dlatego podróż do miasteczka nad Obrą i Wartą, a zwłaszcza ta część po mieście nad trzema rzekami wprowadziła mnie w dość pokaźny popłoch. No bo busem, którym jechałam, telepało jak w najgorszych turbulencjach. Wszyscy łapali się siedzeń i poręczy, no i komentowali, że gorzej, niż gdziekolwiek. Uczciwie trzeba przyznać, że w Gorzowie do Lwowa i Ukrainy jeszcze trochę brakuje, ale naprawdę niewiele. Jak już kiedyś napisałam, wysoki ukraiński urzędnik w całej powadze urzędu stwierdził, że winę za najbardziej fatalne drogi na świecie ponoszą dżdżownice i inne robale podgryzające te drogi właśnie. No i ja doszłam do mojego osobistego wniosku, że część europejskich robali w drodze na Ukrainę przez jakiś czas gości w mieście na siedmiu wzgórzach i też nam drogi wygryza, znaczy powoduje, że wyglądają jak gęste sitko do herbaty, bo w serach szwajcarskich i holenderskich dziur jest zwyczajnie za mało, aby nasze drogi do nich porównać.
No dobrze, smacznego wszystkie robale świata w tym wcinaniu asfaltu miasta nad trzema rzekami.
A skoro mowa o rzekach, to w miasteczku nad dwoma rzekami powstanie nowoczesna marina oraz stocznia szkutnicza. Za lokalne, prywatne pieniądze powstanie i będzie drugą na szlaku Warty po przepięknej marinie pana Jana Kordacza (nota bene jeden z pięciu nagrodzonych przez nasz portal oraz Telewizję TeleTop i gazetę "Strywald. Bliżej ciebie" nagrodą Gorzowianie 2013). A pisze o tym nie bez kozery, bo już dobrych kilkanaście lat trwa urzędnicze rojenie o sieci marin na szlaku warty i Noteci, które miały przyciągnąć wodniaków i motorowodniaków z Polski i Niemiec. Urzędnicy mnożą kolejne kwity, mamią wizjami, a tu proszę, prywatny biznes wziął się na sposób i już wybudował oraz buduje kolejne piękne miejsce. No i może rzeczywiście powstanie szlak Warty i Obry, ale nie urzędniczy, a prywatny. No dajcie wszystkie bogi i ty wredny Dżinie z lampy Alladyna, aby się udało. A na marginesie dodam, że w miasteczku nad dwoma rzekami powstanie firma, która zatrudni około 30 osób i trzeba tylko się cieszyć, że się udaje coś takiego zrobić.
No i z kolejnej mańki będzie. Ustawcie się w kolejce do "Ciemno, prawie noc" Joanny Bator, tej nagrodzonej Nike. Dawno, bardzo dawno równie smakowitej lektury nie czytałam. Książka dostępna jest, oczywiście po odstaniu stosownego czasu, w bibliotece wojewódzkiej. Ja wiem, że wrócę do niej za jakiś czas.
No i lekturowa prośba. Czy ktoś może pamięta, w której ze swoich książek Eugeniusz Paukszta opisał śmierć Franciszka Walczaka. Mnie po głowie katurla się "Przejaśnia się niebo", ale może w złą stronę to idzie. Piszcie do mnie na adres redakcji. Będę wdzięczna za podpowiedź.
Choć generalnie na to miasto należy jedynie narzekać, to są jednak jasne punkty. Do takich zaliczam komunikację miejską.