2014-02-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Wszystko na to wskazuje, że centrum pewnie tak. Bo chyba jakoś nikomu na tym nie zależy, aby było inaczej.
Tak wynika z materiału, jakie przygotowało lokalne radio po tym, jak już wszyscy napisali, że umiera w tempie arcyszybkim ul. Chrobrego, do niedawna nazywana Traktem Królewskim wiodącym do Dzwonu Pokoju.
Z wypowiedzi radnych, jaki można posłuchać w radio, wynika, że w centrum mieszkają starzy i chorzy ludzie, a im do szczęścia potrzebne są tylko apteki i tanie sklepy, a cała reszta ludzi, czyli ci młodzi, sprawni i zamożni, to się wyniosła na obrzeża miasta albo i poza nie. A także bywa i bryluje jedynie w galeriach handlowych, w których, jak chcą pewni światli urzędnicy magistratu miasta nad Wartą, kwitnie nie tylko handel, ale i wysoka kultura. Owi ludzie bywają także na Bulwarze Wschodnim, bo dzięki wielkiemu wysiłkowi miasta udało się to nabrzeże ożywić, co jest sztuką nie lada i w innych miastach i miasteczkach się nie udało.
No cóż, w zalewie demagogii jest ziarenko prawdy. Fakt jest niezaprzeczalny, że galerie oraz cała masa Biedronek i Żabek systematycznie i wolno zabija mały handel. Ale jak popatrzeć na statystyki, to miasto na siedmiu wzgórzach ma najwyższe nasycenie sieciami, obcymi sieciami handlowymi, w Polsce. No i raczej nie znam żadnego innego miasta, gdzie w samym centrum jest Tesco. A o tym, żeby w byłym Kokosie znalazło się Tesco decydowały władze tego miasta. Jakiś czas temu rozmawiałam z tutejszym pewnym kupcem i usłyszałam, że do końca funkcjonowania centrum jako miejsca, gdzie się chodzi po zakupy czy na obiad jest jeszcze jakieś dwa, góra trzy lata. Mój rozmówca, jako praktyk, przeżył już niejedno zawirowanie w tym mieście, więc wie, co mówi. Mnie jednak, przyznam, zmroziła ta wizja i to dość mocno. Bo tak się składa, że mieszkam w centrum, jestem spieszona, nigdzie nie mogę dojechać inaczej jak miejską komunikacją, więc co, będę się na Manhattan musiała wyprawiać po chleb? No żałosna to wizja, pożyjemy, zobaczymy...
A teraz z innej mańki. Miasto nasze kochane postawiło znak zakazu na miejscu po budzie z amerykańskim jedzeniem przy ul. Łokietka. nareszcie, chciałoby się zakrzyknąć, bo placyk ten niewielki, wyłożony płytami kontrybucyjnymi, o których przy okazji napiszę, stał się dzikim parkingiem, wiecznie zastawionym autami i auteczkami. A teraz tam nic nie będzie i w końcu to miejsce zyska tak konieczną przestrzeń. Bo że powiem po raz miliardowy, to jest jedno z naprawdę niewielu ślicznych miejsc w centrum. Jeszcze jakby tam służby się częściej pojawiały i sprawdzały panów pijaków i bezdomnych, to byłaby to prawdziwa perełeczka. Ale i tak jest już nieźle.
No i z innego kątka. Gorzowscy aktorzy uruchamiają Scenę Lalkową. Nareszcie, i byłoby super fajnie, jakby pomyśleli jeszcze o dorosłych widzach. Tak, tak, bo tylko nieliczni wiedzą lub mieli okazję oglądać lalki dla dorosłych. Ostatnio pojawiły się one w wykonaniu Des Lachens Theater z Frankfurtu w sztuce Sławomira Mrożka „Na pełnym morzu” i było to brawurowe, przezabawne przedstawienie, a że po niemiecku, to żadna szkoda. Bo magia teatru jest tak wielka, iż nie potrzebuje on rodzimego narzecza, aby zachwycić. Bo przecież tak samo oglądamy Kabuki czy Noh, klasyczną operę chińską i parę innych rodzajów, i też się zachwycamy, bo wszak trudno jest znać wszystkie języki świata.
P.S. A jutro w siedzibie PTTK przy Mieszka I Zbyszek Rudziński i spółka opowiedzą o Norwegii, krainie lodu, fiordów i zorzy polarnej. Polecam wszystkim, a jak stworzy się układ dobrych okoliczności, to sama tam polecę, bo Norwegia jest zwyczajnie cudna.
Miastu przybędzie kolejny honorowy obywatel. Ten zaszczyt przypadł panu senatorowi Władysławowi Komarnickiemu.