Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2025

Znika nam kultura

2014-03-25, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Niestety, sprawdzają się moje przypuszczenia. Gratulować mogą sobie urzędnicy, ale też i radni.

Oto, co dostałam od Zbyszka Siwka, szefa plastyki w Grodzkim Domu Kultury. „Grodzki Dom Kultury przygotowuje ekspozycję zamykającą okres XXVII lat Studia Plastyki oraz XIV lat Galerii Azyl Art prowadzonych w "pałacyku" przy ul. Wał Okrężny 37 w Gorzowie Wlkp.

Zapraszamy do przedstawienia swoich prac wszystkich, którzy brali udział w zajęciach pracownianych i plenerach Studia Plastyki. Chcemy w ten sposób zaprezentować możliwie szeroki obraz poziomu kształcenia warsztatu, podejmowanych tematów oraz indywidualnych osiągnięć malarzy uczestników zajęć warsztatowych. Mamy nadzieję, że wystawa stanowić będzie rodzaj konfrontacji nabytych umiejętności i indywidualnych efektów poszukiwań twórczych, stając się płaszczyzną łączącą wszystkich miłośników i twórców uczestników XXVII lat trwania Studia Plastyki”.


No i jakoś w tym komunikacie radości nie ma, nie ma też nic o tym, że działać będzie coś dalej, że się przenosi, że to nie koniec. Ja sama zdolności plastycznych nie mam, moje prace zawsze wyglądały jak stóg siana, mniej lub bardziej rozrzuconego, ale jednak siana. Mam za to tak, że się interesuję sztuką, dużo czytam, jeżdżę w różne miejsca, oglądam wystawy. Znam trochę ludzi z tych kręgów, lubię ich słuchać.

No i przede wszystkim znam Zbyszka Siwka oraz ludzi, których wyprowadził na „ludzi” w sensach artystycznych. Sprawił, że domowe pacykarstwo stało się czymś dobrym, oryginalnym, ciekawym do oglądania i śledzenia. To była i nadal jeszcze przez tych kilka miesięcy jest fajna ekipa, która lubi się ze sobą, lubi wspólne wyjazdy.

Znam też trochę ludzi, których Zbyszek uczył podstaw przed ważnymi egzaminami na ważne studia. No i ci ludzie się dostali, pokończyli ważne studia, lub właśnie je kończą.

To właśnie ta ekipa protestowała nieśmiało, bo nieśmiało, kiedy plany magistrackie zmian w kulturze, w tym likwidacji Grodzkiego Domu Kultury,  ujrzały światło dzienne. Nikt im wówczas nie umiał powiedzieć, co dalej. I w taki oto sposób umiera coś fajnego. Coś co było dla dorosłych ludzi, a nie tylko sekcją plastyczną dla dzieci, bo takich w mieście jest dość sporo. Szkoda, ale cóż zrobić, urzędnik zatem wie najlepiej i najwięcej może. Szkoda.

Pewna wybitna była szefowa instytucji kultury mawiała, że im bardzie różnie i kolorowo tym lepiej zarówno dla twórców, jak i samych odbiorców. Ale jej zabrakło i nie ma nikogo ważnego, kto głosiłby tę niepopularną, ale jakże rzeczywistą prawdę. Bo urzędnicze trybiki są ostre i sprawnie działają. Co odstaje poza sztancę – uciąć. Ktoś źle wypełni kwitek, jeden z miliona, jaki muszą teraz produkować instytucje, po palca go i dawaj niech dalej produkuje stertę makulatury. Jest taka książka, zbiór reportaży Cezarego Łazarewicza „Kafka z Mrożkiem. Reportaże pomorskie”. A w niej przerażający tekst o pewnej pani dyrektor szkoły, która w małej wiejskiej podstawówce wprowadziła milion regulaminów, łącznie z najbardziej absurdalnym pt. „Regulamin prawidłowego wstawania ucznia z ławki”. Przeczytajcie, polecam. A piszę o tym, bo moim zdaniem taki absurd grozi też gorzowskiej kulturze. Ale na łzy będzie za późno.

 

A teraz z innego kątka. Otóż zbliżają się Święta Wielkiej Nocy. A wiem o tym, ponieważ znów można wziąć udział w konkursie pisankowym organizowanym przez Związek Ukraińców w Polsce oraz Muzeum. Do 5 kwietnia można na muzealny adres wysyłać swoje kraszanki czy inne barwione jajka. Warunek jest jeden – muszą być okraszone tradycyjnymi technikami. Czyli wylepianki i inne nie wchodzą w rachubę, no jeśli się chce ubiegać o nagrody. A tym, co lubią jajka barwione niekonwencjonalnie, polecam książki zwłaszcza wczesne Małgorzaty Musierowicz z cyklu „Jeżycjada”. Bo tam smarkaci bohaterowie wpadają na kosmicze pomysły, jak można pomalować pisankę. I śmieszno się robi, i trochę straszno.

 

No i z ostatniej mańki. Otóż mieszkańcy Staszica jakoś nie bardzo uwierzyli w deklarację szeryfa, że wycinki przy Marcinkowskiego nie będzie i dawaj wybierają się do Wysokiej Rady (prawda jak godnie i dostojnie to brzmi). Piszę tylko dlatego, że śledzę wszelkie ruchy wokół tak absurdalnych pomysłów. A wyczulona na nie jestem, bo nie mogę ścierpieć brzydoty ul. Chrobrego po sławetnym zadziałaniu pewnej pani ogrodnik miejskiej (imię jej i nazwisko na zawsze mnie się wryło w pamięć, ale miłosiernie pominę). Mamy dzięki  niej i ówczesnym radnym coś na kształt slumsiku w samym centrum miasta. Fajnie, prawda?

 

P.S. Nie ma dziś wykładu nowomarchijskiego, biblioteka odwołała i przeprasza. Szkoda, bo lubię.

P.S. 2. A pani dyrektor FG wraz z główną maestrą goszczą w Herfordzie, gdzie finalizują występ orkiestry FG. Zaprosili ją landsberczycy zachwyceni koncertem z okazji Dni Pamięci i Pojednania. To tak pod rozwagę tym, co bredzą różne bzdury o tej instytucji, a nigdy w niej na żadnym, ŻADNYM wydarzeniu nie byli. Bo takiego koncertu Jana Sibeliusa, jaki nasi zagrali, nie słyszałam nigdy i w żadnym wykonaniu. A klasyki regularnie słucham od około 30 lat.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x