Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2025

Zmiana jakościowa się dokonuje

2014-04-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Tak, tak, jakościowa w sensie podnoszenia standardu mieszkańców Nowego Miasta. Trochę dość sporo kosztować to ma, ale jak mawiali starzy Polacy, koniec końców z plusem będzie.

A dokładnie chodzi o program KAWKA, czyli likwidowanie starych pieców kaflowych i dymiących kuchenek, jakie emitowały, emitują i jeszcze czas jakiś, niedługi po prawdzie, ale emitować będą spaliny do atmosfery. Dura lex, sed lex mawiali starożytni, zwłaszcza Rzymianie, bo jak po grecku jest, albo nawet w starym hebrajskim czy też aramejskim, to zwyczajnie nie wiem. W językach klasycznych nauczona jestem tylko jednej sekwencji, zresztą lekkiej transpozycji z prawdziwej klasyki, która brzmi bardzo dźwięcznie, bo tak ta fraza idzie: „Ave magister, morituri te salutant”.

Ale do prawa wracam. Otóż prawo unijne przewiduje znaczną, czytaj, całkowitą likwidację domowych kopciuchów. I to w trochę krótkim czasie. W krótkim czasie z centrum miasta na siedmiu wzgórzach mają zniknąć kopcące kominy, które emitują dymy z domowych palenisk, w których się pali różne różności. Dla przykładu stare opony, kartony, meble z płyt wiórowych, szmaty i inne takie różne różności. Efekt jest taki, że jak przyjdzie grudzień, to w centrum, za jakie mam moją osobistą dzielnicę, nie da się oddychać. Smog bowiem jest taki, jak nie przymierzając w  Londynie – no co się dziwić, wszak kolebka i miasto macierzyste smogu, albo z drugiej mańki, jak w Zakopanem, kiedy stoi się na Gubałówce i patrzy na Zakopane miasto, to spod przerażającego kłębu brudnego czegoś, co wygląda jak znoszony i przepocony stary pasterski kożuch niczego nie widać. A jak się schodzi, albo co leniwsi zjeżdżają na dół, to zwyczajnie zaczyna brakować powietrza, albo bardziej uczenie mówiąc, tlenu. Wiem, bo mieszkam na Nowym Mieście, i wiem, bo lata całe jeżdżę do Zakopanego.

No i właśnie miasto moje przyszywane dostało pieniądze na likwidację tego kopciucha, tych kominów i komineczków. Mają je zastąpić, przynajmniej na Nowym Mieście przyłącza do miejskich ciepłociągów, czyli do CO i ciepłej wody. I to w miarę szybko, bo w ciągu niespełna trzech lat. Na tym polega ten projekt KAWKA. No i dlatego ADM-y, które zawiadują kamienicami na Nowym Mieście mają teraz urwanie głowy, Sodomę i Gomorę oraz ogona Azorka machającego tym Azorkiem właśnie, czyli spiętrzenie spotkań wspólnot mieszkaniowych, które na te dziejowe plany muszą się zgodzić. Muszą, bo wyjścia nie mają. Bo jak nie policzyć, to po likwidacji pieców węglowych i tak muszą coś zamontować w domach, aby ciepło było. Może to być ogrzewanie elektryczne lub gazowe. Ale jak policzyć koszty, to jednak opcja z miejskim ciepłem wydaje się być rozsądnym wydatkiem. Jak mnie wczoraj wytłumaczono, mogę się nie zgodzić. Bo i tak ciepłociąg zostanie do kamienicy doprowadzony i tak nitki w wodą i CO pójdą po klatce. Ja mogę dumna i blada trwać przy swoim, i do domu swego miejskiego ciepła nie wpuścić, ale… po co. W każdym razie i taka opcja jest. Więc się zgodziliśmy i teraz każdy z nas osobno zaczyna liczyć. Bo trzeba.

Ale w każdym razie po blisko 70 latach od zakończenia II wojny światowej przed możną niegdyś i jeszcze zadającą czasami szyku dzielnicą Nowe Miasto stworzyła się taka perspektywa, jak w starych dzielnicach paryskich lat temu wiele. Wysiłek i wydatek, a potem już tylko same korzyści.

A takie one mianowicie są: będzie ciepło i wygodnie, spalin niet, nawet bardzo niet, jak spalin niet, to i pięknie odnowione kamienice oraz inne budowle dłużej czyste będą, w listopadowe i grudniowe noce da się pójść na spacer i w pięknym migotliwym i czystym powietrzu będzie można podziwiać wciąż piękne budowle bez narażania się na astmę. No i w końcu jakość życia się zmieni. Jak to wczoraj skwitowała przemiła sąsiadka – No przecież XXI wiek jest i chyba pora najwyższa, aby przestać palić w piecach. Zgadzam się z nią.

Ale z jednym zastrzeżeniem. Ja osobiście nie chcę pozbywać się z mego domu ślicznych pieców. Bo one pasują mnie do moich wnętrz. I teraz ADM ma zagwozdkę, jak to zrobić, aby program się udało zrealizować, a piece zostały. Państwo z ADM obiecali, że się dowiedzą, bo jak się okazuje, takich, co chcą zatrzymać piękne piece, jest więcej. Tak więc zaczyna się proces zmiany jakościowej, ale i z zagadkami. Pożyjemy, zobaczymy….

No i skoro przy zmianach cywilizacyjnych jestem, to tylko słóweczko krótkie o tym, że szeryf naszego miasta, znaczy mego przyszywanego, co żadną miarą nie jest powodem do kompleksów z tytułu szeroko dyskutowanej gorzowskości, zapragnął podyskutować na temat tego, jak ma wyglądać centrum i to z architektami, na bazie konkursu. Fajnie, ale jak znam szeryfa, to znów mamy ze swego rodzaju bombką zapalającą i rozrzutową (a czy akurat takie są, to nie wiem, zresztą nie kwestia). Otóż dawaj, pogadamy, wybory idą, więc czemu nie. Ale ja sobie tak myślę, że z tego gadulca i tak niewiele wyniknie. Ale jak mawiali starożytni – dyskusja wskazana jest (szlag, nie pamiętam, jak to jest po łacinie, bo wiecie, ja tylko jedną sekwencję umiem…, że o innych szlachetnych językach nie wspomnę). Szkoda tylko, że owa dyskusja i tak skazana jest na niepowodzenie. Bo szeryf raczej nie słucha i tego szkoda, bo jest trochę ludzi, którzy w dyskusji, szlachetnym sposobie spędzania wolnego czasu, osiągali zawrotne sukcesy. Ale muszą być dwie strony, ten, co chce coś osiągnąć, i ci, co chcą coś wywalczyć. U nas bywa to tak, że jest tylko jedna strona. Szkoda…

P.S. I dla porządku domu. O 17.00, w Klubie Jedynka przy ul. Mieszka I 50, u pani Staryszak montaż słowny z muzyką „Wspomnienie Jana Pawła II”. No tak, to przecież już dziewiąta rocznica Jego śmierci. Także o 17.00 w Pogodnej Jesieni u pani Joli wspomnienie Papieża za sprawą muzyki uczniów Szkoły Muzycznej I stopnia im. Władysława Ciesielskiego. O 18.00 w schronisku dla bezdomnych prowadzonym przez Towarzystwo Brata Alberta Elżbieta Kuczyńska wystąpi z recitalem „Z różnych stron… uczuć”. Tak, że jest kilka rzeczy do wyboru.

P.S. 2. A jaskółki moje, trochę odobrażone szczebioczą… Tak, tak, ty znów do Izraela się wybierasz, więc o nas nie zapomnij i dodają – Nie damy się w kufer zapakować, jak będziesz leciała na spotkanie klubu melomanów do Filharmonii, a potem na koncert…, też do FG. No i masz babo placek, przylecą i tylko wstydu domowi narobią. Na szczęście nie widziały, co napisałam, bo akurat rozrzucają moje płyty, jakich chcą posłuchać. Bo obraza obrazą, ale muzyka…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x