Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Balladyny, Lilli, Mariana , 30 kwietnia 2025

Pod sierpem księżyca

2014-04-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No zobaczcie, co za koincydencja liczb nam się uplęgła. Bo i czwarty dzień miesiąca, bo czwarty miesiąc i czternastego roku XXI stulecia. No prawdaż jaka piękna harmonia?

No i właśnie ta harmonia, tych liczb jest potrzebna. A dlaczego? Ano z prostej przyczyny. Aby nam się dziś koncert udał. No wiecie z muzyką polską najnowszą. Aby nam się jutro udał koncert Hiromi. Aby nam się dyrektorzy instytucji kulturalnych – mam na myśli panią Małgorzatę Perę i pana dyrektora Bogusława Dziekańskiego z tego oto zdenerwowania przed imprezami na choroby sercowe nie wykończyli. Ależ nie, dobrze będzie. Zawsze jest dobrze, kiedy ma się wsparcie. Pani dyrektor Małgorzata Pera ma wsparcie nie tylko swojej najlepszej dyrygentki, maestry Moniki Wolińskiej, ale i skromniutkiej na razie garstki wiernych melomanów. Pan dyrektor Bogusław Dziekański ma wsparcie przede wszystkim swoich fanów, znaczy fanów jazzu, ale i potężnej Rady Programowej klubu sygnowanej wielkimi nazwiskami. I oby nikt tym instytucjom nie przeszkadzał.

Ale ja wracam do srebrnego sierpu księżyca. A dlaczego tak? Ano tak, bo w świetle księżyca wszystko wygląda inaczej. Nawet miasto na siedmiu wzgórzach wygląda jak czarowne miejsc. Ja wiem, ciągle labidzę i narzekam, ale… Poszłam sobie na spacer po mieście, właśnie w świetle tego cofającego się sierpu. I nagle ten brzydki Gorzów, miasto moje przyszywane, stało się piękne. Wiem, wiem, wszystko ten księżyc. Wtedy nie widzi się dziurawych chodników, wyboistych dróg. Nie widzi się bałaganu.

No i może ta koincydencja liczb oraz magia i czar księżyca sprawią, że szeryf miasta na siedmiu wzgórzach podejmie właściwą decyzję w sprawie przebudowy ul. Marcinkowskiego, znaczy zostawi w spokoju alejki.

A tak swoją drogą, jakie to dziwne, że ważne decyzje podejmowane są właśnie w taki sposób. Bo zobaczcie – dołki – pomysł, willa pod Grodzkim Domu Kultury – pomysł, alejki w ul. Marcinkowskiego – pomysł, coś tam jeszcze – pomysł. Wszystko jest jedną wielką improwizacją, pomysłem. Jakoś tak nie ma planowania na dłuższą metę. Tu się coś zburzy, tam się wybuduje, tych się przesunie, tamtych się wytnie. Jednych się pochwali, innym da się po głowie.

Mnie się to kojarzy z rządzeniem w stylu piaskownicy albo feudalnego księstwa, ale ponoć mamy demokrację.... No właśnie, ponoć.

A teraz z innego kątka. Otóż okazuje się, że w naszym niepięknym kraju wszystko można, a najbardziej lżyć i oczerniać w Internecie innych, bo nawet jak się poszuka sprawiedliwości, to jedna czy druga pani prokuratur i tak sprawę umorzy ze względu na tak zwaną niską szkodliwość społeczną czynu. Dotyka to właśnie jednego z moich przemiłych gorzowskich znajomych, który postanowił zawalczyć o sprawiedliwość i choć policja od cyberprzemocy uznała, że są przesłanki do ścigania anonima, co to naobrażał go w niewyobrażalny sposób, to jednak prokuratura na bank powie – niet, sprawą się nie zajmujemy. Ciekawe, czy gdyby tak panią prokurator jedną lub drugą oraz kogoś z jej bliskich w podobny sposób potraktowali anonimowi opluwacze, to też by powiedziała niet. No raczej chyba nie. szkoda, że tak to wszystko jakoś dziwnie się plęgnie. Ale co się dziwić, skoro sądy w majestacie prawa skazują na odsiadkę psychicznie chorych za kradzież batonika a 99 gr. Tak, tak, to nasz schizofreniczny kraj.

No i z jeszcze jednego kątka. Otóż uwielbiam, kiedy koledzy dziennikarze pytają o zdanie w rzeczach zasadniczych takich różnych tzw. bywalców. Ze zdumieniem usłyszałam w zaprzyjaźnionym radio, jak radiowa koleżanka pyta o gwarę pewnego bywalca, który twierdzi, że to chwast. Problem polega na tym, że ten pan nic nie wie na temat języka, nie ma bladego pojęcia, co to jest gwara, żargon czy odmiany socjo- i idolektalne, ale się wypowiada, a koleżanka go daje na antenę. Otóż w mieście na siedmiu wzgórzach pracuje wybitna specjalistka od gwar i języków etnicznych, pani prof. Anna Zielińska, która wydała ostatnio książkę „Mowa pogranicza”, za którą nota bene dostała Wawrzyn Literacki, i jeśli już kogoś pytać o ważne sprawy, to właśnie tych, którzy się na nich znają. Na pewno nie tzw. bywalca o którym wiadomo, że jest agresywny i wulgarny.

No i na koniec. Pamiętajcie, dziś dwa fantastyczne koncerty do wyboru, jutro zagra Hiromi. A w niedzielę możecie się wybrać ze mną do Kostrzyna. Start na dworcu PKP po 9.00, prawdziwa wędrówka zaczyna się w Tamsel, co na polską mowę tłumaczy się Dąbroszny.

Ps. jaskółki nie lecą, bo stwierdziły, że twierdza już ich nie kręci i nie rozumieją, jak można tam w kółko maszerować.

Ps. 2. A tu muzyczne bonusiki na poprawę nastroju w ten magiczny koincydentalny liczbowo dzień.

http://www.youtube.com/watch?v=5ufMqzIT5eE

http://www.youtube.com/watch?v=wjhBUZ3vsmE

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x