2014-04-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Niby nie powinny dziwić, bo zawsze na wiosnę większość z nas siada do świątecznego śniadania. Ale za każdym razem, kiedy zaczyna się Wielkanoc, ja się nie mogę nadziwić, że minął kolejny rok
.
Należę do tych, co niekoniecznie kochają świąteczne celebry. Ale przynajmniej dwa razy do roku poddaje się właśnie takim rygorom. I być może dlatego Wielkanocne śniadanie ma taki inny, magiczny wymiar. Bo jest bardzo obfite, bo na stole pojawiają się potrawy, które lubię, bo rodzina w komplecie siedzi i jest przyjemnie, bo dzieci już na tyle duże są, że nie szukają prezentów od zajączka. Ot spokojny, leniwy czas tylko dla nas.
Wielkanoc – najświętsze dni w religii chrześcijańskiej – mają jednak inny wymiar niż Boże Narodzenie. Taki lightowy, wypoczynkowy, choć wypocząć w dwa dni raptem raczej ciężko. Dla kibiców żużlowych oznacza to także początek ligi i wyprawę na stadion, w tym roku wyjątkowo, bo w niedzielę wielkanocną. Czyli każdy robi, co lubi. Jedni świętują przy rodzinnym stole, a drudzy wydzierają się na stadionie, że nic tylko Stal!
I właśnie takich świat życzę wszystkim, takich jak kto lubi. Przy stole, na meczu, długim spacerze, oblewaniu się wodą, czy czymkolwiek, co sprawia przyjemność, łagodzi duszę i stresy, pozbawia czas codziennego pośpiechu, nadaje tym dniom inny, magiczny wymiar.
Tego wszystkim, nawet wrogom, oraz tym, którzy okazują się być fałszywymi przyjaciółmi, zwyczajnie życzę.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.