2014-05-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Coś tak wszystko wskazuje, że chyba ekoterroryści, czyli najlepsze podziemie świata, w końcu się doigrają i będzie kara. Czyli znów miasto na siedmiu wzgórzach zabłyśnie w skali całego świata.
Bo jako pierwsze i jedyne ukarze swoich obywateli za coś tak fajnego, jak ekoterroryzm. Nazwa może groźna i kolczasta jest, ale działania jak najbardziej słuszne i pożądane w sytuacji, kiedy centrum pogrąża się w coraz gorszym brudzie i marazmie.
A było tak. Spotkałam przemiłą znajomą, jedną z animatorek działań ekoterrorystycznych i ona opowiedziała mi historię, co następuje. Otóż po każdej akcji z sadzeniem roślin animatorzy są zapraszanie do ratusza (a jednak, czyli ktoś się ich działaniami interesuje) i tam odbywa się rozmowa na zasadzie kija i marchewki. Bo i są groźby mandacikami, ale i nieśmiałe słowa uznania.
No i jeśli rzeczywiście magistrat uzna, że dość ma ekoterrorystów miejskich, nie mylić z tym od Doliny Rospudy, też zresztą skutecznych, i przywali im karę, to to będzie ewenement. Bo nigdzie na świecie, NIGDZIE NA ŚWIECIE, takie działania nie zostały w taki sposób potraktowane. No i dobrze. Mamy już makabryłę, mamy pancerny bulwar, mamy durny pomysł z oszkleniem ślicznej malutkiej i kameralnej willi tylko po to, aby zamienić ją w nie wiadomo co, to możemy mieć też pierwszych ukaranych ekoterrortystów. Będzie śmiesznie i strasznie zarazem, czyli jak u mojego ukochanego Gogola. No bo jak jest schizofrenia, to niech trwa i się rozwija.
A teraz o plakatach będzie. Szłam sobie rano do pracy, a tu nagle z budynku Arsenału zaatakował mnie megabanner z panią Bożenną Bukiewicz, kandydatką do Europarlamentu. Bo te mniejsze jakoś na mnie wrażenia nie robią. I tak sobie postałam niekoniecznie długa chwilkę i pomyślałam, że jednak polityka to obrzydliwa rzecz jest, bo uczy obłudy i zwykłego kłamstwa, a potem pozwala szczytne słowa i hasła wypisywać na bannerach i ostatecznie te słowa kompromitować. Bo tak się składa, że pani Bukiewicz ręka w rękę z marszałkinią Polak skutecznie działają tylko na korzyść Zielonej Góry, podkreślam, tylko na korzyść Winnego Grodu i podpieranie się wyborczym hasłem z Polską w tytule jest właśnie, przynajmniej jak dla mnie, wyrazem obłudy i kłamstwa. Pani poseł w mijającej kadencji kilka razy mówiła publicznie rzeczy na korzyść południa województwa. Ja wiem, że polityka między innymi i na tym polega, ale żeby aż tak...
No cóż, po raz pierwszy w życiu nie wezmę udziału w farsie pod tytułem wybory do Europarlamentu, bo tam już wszystko jest rozdane, zresztą jak i w innych wyborach też. Owszem, wiem, zamknę sobie usta, bo nie będzie uchodziło krytykować, ale co tam, nie chcę dokładać ręki do tej tragifarsy.
P.S. A dziś można posłuchać orkiestry dętej na Starym Rynku, to taka zajawka przed Alte Kameraden.
A w czwartek o 18.00 spotkanie Klubu Melomana w Filharmonii Gorzowskiej. Marek mówił, że ostatnie, ale może da się przekonać jeszcze do czerwca... Zapraszamy wszystkich, którzy lubią muzykę.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.