Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Urodziny poety

2014-05-20, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No tak, to już dziś. Dziś Kazimierz Furman skończyłby 65 lat. Od pięciu lat go z nami nie ma i od pięciu lat jakoś się z tym nie pogodziłam.

Kiedy pierwszy raz spotkałam Furmana, a jako że ja nie jestem stąd, co dla niektórych jest trudne do przełknięcia, bo gorzowskość się liczy nader wszystko, nie przypuszczałam ani przez pięć sekund, że się kiedyś z nim zaprzyjaźnię. Ale tak się stało i jest to dla mnie jedna z cenniejszych znajomości. On zawsze mnie pouczał, mówił – nie znasz się, albo – wiem lepiej od ciebie, wyciągał mnie z Jazz Clubu słowami – Rencia, idziemy do domu i nie było odwrotu.

Ale z drugiej strony były fantastyczne godziny spędzone na gadaniu o literaturze, lekkiej atletyce czy jazzie. Ja nie umiem grać w szachy, a Kazimierz umiał, więc czasami siedziałam i się gapiłam na to przesuwanie pionków czy jakkolwiek na szachownicy i wcale nie uznawałam tego za stracony czas.

Pamiętam, kiedy zachorował, to mu gadałam, jak milion innych osób, do lekarza. Ale Kazimierz bał się lekarzy i całej służby zdrowia jak ognia. Unikał tak długo, jak się dało, a kiedy już tam trafił, było za późno. I na nic było nasze gadanie... Na nic. Potem stałam w Alei Zasłużonych, choć Bogiem a prawdą mówić  o tym miejscu jest nadużyciem okropnym, i robiłam wszystko, żeby się publicznie nie popłakać. Ale się nie udało...

Minęło pięć lat, a ja nadal się nie pogodziłam. Jest taki truizm, który głosi, że nie ma ludzi niezastąpionych. Otóż są ludzie, których nie można zastąpić. Takim był Maciek, takimi są Kazimierz, Hieronim, pan Rzeszewski i jeszcze wielu innych. Zwyczajnie, przyjaciół się nie da zastąpić, zawsze po nich zostaje dziura... Tak to już jest.

A teraz z innej mańki. Otóż nie wiem, czy zauważyliście, że w mieście na siedmiu wzgórzach pojawiły się zebry. No oczywiście nie mam na myśli tych pięknych afrykańskich stworzeń, co podobne są do polskich koni, tylko zrządzeniem losu mają pasiastą skórę. Mam na myśli pasy i inne tego typu ustrojstwa malowane na ulicach. W każdym razie koło mego domu, na naprawdę dziurawej Armii Polskiej i paru okolicznych uliczkach i ulicach pasy się pojawiły. No i jest śmiesznie oraz schizofrenicznie, bo dziurek coraz więcej, asfalt się degraduje, a tu nowe, błyszczące pasy. Ale z drugiej strony może i dobrze, przynajmniej jedno ładne będzie. Znaczy te oznaczenia poziome. A dziur w ulicach to jednak nawet te pasy nie przykryją...

No i z jeszcze kolejnej mańki. Jak fama niesie, choć co niektórzy mawiają w takich przypadkach, że trzeba famę zakneblować, coby ozorem nie mieliła po próżnicy, gorzowscy strażacy pojadą z misją ratunkową na Bałkany, no wiecie, oni tam maja powódź okropeczną, jaką myśmy przeżywali w 1997 i 2010 roku (ja tak mam od tamtego czasu, że jak deszcz pada więcej niż dwa dni, to się staję nerwowa i strachliwa, ale być może dlatego, że widziałam Słubice w oczekiwaniu na falę kulminacyjną na Odrze i raczej do ciekawych to wspomnienie nie należy). Strażacy, że powtórzę po raz enty, najlepsza służba mundurowa w tym kraju, mają tam pojechać z wysoce wydajną pompą do pompowania wody. No i jeśli fama ma rację, to nic tylko się cieszyć, że można pomóc bliźnim w taki sposób. Bo pomóc trzeba, zwłaszcza w takiej tragedii. No i ciekawam mocno, czy fama miała rację?

P.S. Z Filharmonii będzie. Wczorajszy koncert, muzyki nowej, z takim nazwiskami jak Szeligowski, Bacewicz, Lutosławski czy Kilar, to był pokaz tego, co znaczy muzyka nowa w formie, i nie było istotne, że te kompozycje mają po więcej niż 20 lat. Nadal są nowe. A Kilar, jak słuchający mieli okazję się przekonać, góralskie nutki potrafił rozpisać nawet i na waltornię. Znów był prym i sekund... Byłam szczęśliwa. Dzięki maestrze Wolińskiej za ten wieczór.

A dziś o 19.00 coś dla fanów perkusji. Zagra Nebojsa Zivkowic (przepraszam za nieortograficzny zapis imienia i nazwiska, ale za cholerę nie umiem znaleźć właściwych czcionek – czyta się to tak Nebojsza Żiwkowić), czyli mag między innymi marimby, co to ja niekoniecznie. Ale damy radę. Bilety jeszcze są, a naprawdę okazja jest jedyną w sobie, bo na początku prapremiera światowa dwóch zwycięzców konkursu na kompozycję dla duetu perkusyjnego, czyli utwór Marcina Jachima „Kadesh” oraz Ignacego Zalewskiego „Ananke na dwóch perkusistów”. Warto...

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x