2014-06-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Tak po prawdzie, u Osterwy jest wiele różnych rzeczy, które podpadają pod kategorię perełek. Teraz dołączyła do nich kolekcja, wcale pokaźne, przedwojennych plakatów teatralnych.
A to za sprawą sponsora, czyli firmy Infra, która zapłaciła za zakup całej kolekcji 45 plakatów dokumentujących dwa teatralne sezony przedwojennego Landsbergu, a co więcej, dała też pieniądz na okolicznościowy folderek z tej okazji i zapłaciła za wystawienie tych cymesików właśnie u Osterwy. To się nazywa sponsor w stylu iście zachodnim, sponsor, który owszem umieścił swoje znaki firmowe, ale na tyle dyskretnie, że podziwiać należy.
Wysmakowane wydawnictwo opracował Robert Piotrowski i tylko przyklasnąć za całość. Jedna jedyna szkoda jest taka, że choć książeczka niewielka, to jednak nie została opatrzona numerem ISBN, szkoda, tak wydawnictwo musiałoby trafić do tak zwanych bibliotek obowiązkowych, w tym do Biblioteki Narodowej i kilkunastu innych równie szacownych instytucji. A tak trzeba mieć nadzieję, że znajdzie się w naszej gorzowskiej książnicy.
No i jak dla mnie sprawa jest naprawdę wielkie wagi. Bo znaczy, że komuś zależy na dbaniu o historyczną spuściznę, o ciągłość kulturową miasta, o przeszłość znaczy... No jednym słowem nic, tylko się cieszyć i wychwalać pod niebiosa. No i pamiętać wypada – firma Infra.
A teraz z innej mańki będzie. Otóż dziś kulminacja obchodów 25-lecia wolnych wyborów. Wojewoda posadzi dąb wolności, będą inne jeszcze jasełka. I tak mnie naszła konstatacje taka, że nareszcie ktoś sobie przypomniał o ludziach tamtych czasów, o politykach, opozycjonistach, internowanych i więzionych w ten straszny czas. Mam to szczęście i zaszczyt, że znam Stanisława Żytkowskiego, znakomitego mecenasa, świetnego przewodnika pieszych łazęg i wybitnie przyzwoitego człowieka. I właśnie miasto sobie o nim przypomniało i nazwało go „legendą Solidarności”. Fajnie, świętujemy, wyciągamy bohaterów, których mamy na podorędziu i super. Ale na codzień o nich nie pamiętam, mówi o tym właśnie Stanisław Żytkowski w wywiadzie, który można przeczytać na naszym portalu. To tak ku rozwadze co niektórym.
No i z jeszcze innej mańki. Wszystko wskazuje, że po raz pierwszy w życiu pójdę jednak do sądu, nie jako dziennikarz relacjonujący sprawę, ale jako osoba pokrzywdzona. I przyznam, że trochę mnie ta sytuacja deprymuje. Jak mawiała moja świętej pamięci babcia Marianna, od sądów, policji i wszelkich szubrawców trzymać się należy z dala. No cóż, przeżyłam parę różnych rzeczy, przeżyję i to...
P.S. I dla porządku domu, dziś o 17.00 w Muzeum Lubuskim im. Jana Dekerta, czyli ślicznej willi przy ul. Warszawskiej dr hab. Dariusz A. Rymar wygłosi wykład o znaczeniu czerwcowych wyborów w skali lokalnej, o tej samej godzinie dr hab. Paweł A. Leszczyński w klubie Jedynka przy ul. Mieszka I wspomni prezydenta Ronalda Reagana, jednego z architektów nowego ładu w naszej części Europy. No gdzieś wypada być, coby zaakcentować ową wolność.
P.S. 2. A domowe jaskółki tylko machają ogonami i szczebioczą – Ot stara ty jesteś, a taka głupia, ciągle wierzysz ludziom... I teraz będziemy się wstydzić, bo do sądu pójdziesz. Co za despekt dla rodziny....
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.