2014-06-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Znaczy się Nocnego Szlaku Kulturalnego. Prezes Dziekański już zapowiada nową inicjatywę. A to po wieczorze ze starymi winylami.
Jakoś tak się składa, że od kilku lat na Zachodzie znów ludzie słuchają muzyki z czarnych winylowych płyt i kaset w typie tych ze starego Stilonu. Tak, tak, proszę spojrzeć na wyniki sprzedaży wielkich koncernów, sama byłam zdziwiona, ale jednak.
No i ta moda dociera po malutku do nas. W wielkich miastach ludzie też już urządzają wieczorki z czarną płytą. U nas na szlaku w jazzowej piwnicy zagrał Janusz Malendowski, i to jak zagrał. No fruwały marynary... No i po tym wydarzeniu na Janusza zaczęły się naciski, coby kolejny raz zagrał, albo najlepiej w jakimś cyklu.
A tu niespodzianka, prezes już wymyślił imprezę na coś w podobie, tylko jeszcze musi szczegóły ustalić. I najpewniej od nowego sezonu piwnica wróci w pewnym sensie do początków, czyli muzyki zapodawanej z płyt. No i fajnie, bo choć ja nie jestem admirator wielki czegoś innego niż klasyka, jazz, ludowe i kocia, to niech tam będzie... Ale jak już będą szczegóły, to napiszę więcej.
A skoro przy muzyce jestem, to o jednej jeszcze kwestii chciałam. Otóż dzięki Alinie przeczytałam, co następuje:
"Muzyka chłonie jak gąbka atmosferę miast. Nie zawsze oddaje w stosunku 1:1 to co przyjmie, często wypluje mocno zniekształcone farfocle. Bo o ile trójmiejską alternatywę (która zawsze hyc hyc do przodu) i jej eklektyczność idzie wytłumaczyć portowym oknem na świat, a nowofalową smutną i gorzką Łódź samą Łodzią, to jak wytłumaczyć, że szary Sosnowiec - o którym krąży dowcip, że mieszkania na najwyższych piętrach w Katowicach są najtańsze bo widać z nich Sosnowiec właśnie - jest polską stolicą słonecznego ska? W każdym razie gdzieś te fluidy przechodzą jak rentgen przez twórców i odbijają się w dźwiękach. Nie inaczej jest z Gorzowem. Smutnym jak p… miastem, z brzydkimi ulicami, które nawet w piątkowy wieczór straszą wyludnieniem i jakąś wszechobecną beznamiętnością. Normalnie polskie Detroit. Żużel i fabryka Stilon, niegdyś potentat w produkcji kaset. Za to z filharmonią do której nie ma kto chodzić. I wszystko to wali echem w muzyce garstki gorzowskich artystów - UL/KR czy teraz Król, anTeny, Żółte Kalendarze, ostatnio WPP84. To tego ostatniego posłuchajmy w typowo gorzowskiej atmosferze - noc, mało kto zobaczy linka, jeszcze mniej posłucha".
Autor: Soćko Soćko , redaktor nad naczelny TegoSlucham.pl
Więc ja temu panu napisałam w odpowiedzi:
„Witam
Przeczytałam pańską recenzję dotycząca mego miasta i klimatu muzycznego, jaki z niego wynika.
Każdy ma prawo oceniać.
Szkoda, że nie napisał pan o dość szerokiej scenie jazzowe i to nie o Adamie Bałdychu, ale o tych młodych, co idą własną, może nie tak atrakcyjną ścieżką.
Szkoda, że nie pokazał pan dynamicznych filharmoników, którzy zaskakują coraz ciekawszymi pomysłami we własnych małych składach i już dorobili się własnej, wcale nie tak małej publiczności.
Nie wiem, na jakiej podstawie pisze pan, że do Filharmonii nie ma kto chodzić, bo ja tam jestem co tydzień i takich jak ja, jest znacznie, znacznie więcej.
Szkoda wreszcie, że nie zauważył pan śpiewających aktorów, którzy występują w miarę regularnie z własnymi recitalami.
To tyle w kwestii tego, co się w muzyce w Gorzowie Wielkopolskim oprócz UL/KR, a teraz Błażeja Króla czy anTen, też znam i doceniam, dzieje.
Renata Ochwat”
Bo moim zdaniem o klimacie miasta i jego stanach mówi nie tylko alternatywa. I tyle by było w tym temacie.
A teraz z innej mańki. Otóż dziś na Bulwarze o 16.00 wielkie manewry różnych połączonych sił ratowniczych, które będą symulować ucieczkę dwóch więźniów z konwoju. Zaangażowany będzie nawet śmigłowiec, pójść można i owszem, ale między innymi po to, aby „Kunę” zobaczyć... Tak, tak, miejski flagowy lodołamacz też tam będzie. A tak poza tym to tylko kino zostaje, bo ludzie sposobią się już do kolejnego najdłuższego weekendu nowoczesnej Europy, takiego dziwnego polskiego wynalazku. Bo co kraj, to obyczaj....
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.