Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Balladyny, Lilli, Mariana , 30 kwietnia 2025

A jednak magia Woodstocku

2014-08-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Pomyślałam sobie, a szlag, a stara jestem, ale jednak na Woodstock mnie mocno ciągnie, więc wsiadłam do pociągu do miasta K. w widłach dwóch przynajmniej rzek. I jak zwykle było warto, oj było…

Nie mogłam pojechać na Woodstock w czwartek, kiedy pan Roman Polański odgwizdywał początek najbardziej przyjaznej imprezy na planecie Ziemia. No bo praca, obowiązki, więc pojechałam w piątek. Bo to miasto, to miejsce przyciąga bardzo mocno.

Więc pojechałam i było jak zawsze. Lao Che czarowało, krisznaici karmili, choć uważam, że 8 zł za ryż, jakieś chipsy i takie słodkie coś to jednak przesada.

Ale jak zwykle mnie najbardziej urzekli ludzie, ten pokojowy klimat, to wzajemne wsparcie. I tylko w tym miejscu można takie obrazki zobaczyć i przeżyć. I tylko zastanawia mnie, co się dzieje z tymi przyjaznymi i wyluzowanymi ludźmi, kiedy wracają do domów i już przestają być tacy przyjaźni i wyluzowani, a zaczynają być tacy jak zawsze. Po kilku dniach na Przystanku Woodstock znów stają się gburowaci i nieprzyjaźni. Co jest więc prawdziwą twarzą, a co maską? No i myślę, że skoro najmądrzejszym socjologom się na to pytanie nie udało odpowiedzieć, to i mnie ta sztuka się nie uda.

Między innymi i o tym rozmawialiśmy z przemiłym znajomymi, których spotkałam na Woodstocku i którzy zabrali mnie ze sobą do miasta na siedmiu wzgórzach. I to też jest magia tego miejsca, bo pomyślcie sobie, pół miliona ludzi w jednym miejscu, a ja się natykam centralnie na przemiłych i w komfortowych warunkach wracam sobie do domu. Zresztą z tymi znajomymi to jak tak mam, że od czasu do czasu spotykamy się nagle w dość nieoczywistych miejscach. Ta było kilka lat temu, kiedy wracałam ze szlaku w Tatrach Zachodnich. Zeszłam z Ornaku, zjadłam w ulubionym mym schronisku zupkę pomidorową i szłam do busa Doliną Kościeliską. Fakt, piękna ona jest, ale pioruńsko zatłoczona. No i gdzieś na wysokości skały Pisana nagle … przemili znajomi. Pogadaliśmy chwilkę, ja ku Zakopanemu ruszyłam, a przemili ku Ornakowi. Zresztą w Tatrach też kiedyś spotkałam Sylwię Bukowicką, najbardziej utytułowaną do niedawna gorzowiankę, jeśli chodzi o wejścia na himalajskie ośmiotysięczniki. Ja sobie wczesnym rankiem szłam ku Moku, czyli Morskiemu Oku, bo w planach miałam wejście na Przełęcz Pod Chłopkiem (polecam każdemu, bo droga cudna, widoki jedyne w sobie, mało ludzi nawet w sezonie, a radość z wejścia przeogromna). Szłam wówczas szybko do góry skrótami wyznaczonymi tak, aby serpentynki ceprostrady omijać, a tu nagle z góry schodzi Sylwia z Jarkiem. No to się mocno zdziwiliśmy, chwileńkę niewielką pogadaliśmy i ruszyliśmy ku swoim celom. Ja pod Chłopka a oni ku Zakopanemu. Ale takie właśnie nieoczywiste i przypadkowe spotkania są najlepsze. I ja je w pamięci przechowuję jako fantastyczne momenty, takie promyczki na różne paskudne wydarzenia.

A teraz z innego kątka. Już w poniedziałek startuje kolejna edycja muzyki dawnej animowanej od początku przez Marcjannę Wiśniewską. No i chwała niebiosom oraz memu dżinowi z lampy Alladyna, że Marcjanna wyrzuciła z nazwy tę nieszczęsną Przystań, która w ubiegłym roku niepotrzebnie się w niej pojawiła. W tym festiwal nazywa się wdzięcznie IX Festiwal Muzyki Dawnej „Magnum misterium”, a jego początek zacznie się z dużym hukiem. Bo wystąpi specjalna Orkiestra Barokowa, którą przygotował do występów Andrzej Borzym Junior, który ma całkiem niezłe związki z FG. Orkiestrę tworzą: Zespół Wokalny „Tempus” w składzie: Marta Czarkowska – sopran, Robert Lawaty – kontratenor, Andrzej Borzym jr – tenor, Leszek Kubiak – baryton oraz muzycy Orkiestry Filharmonii Gorzowskiej: Łukasz Jaros – skrzypce, Agnieszka Wenda – skrzypce, Aleksandra Talacha – skrzypce, Anna Szczepaniak – altówka, Piotr Więcław – wiolonczela, Katarzyna Winkiewicz – wiolonczela, Mateusz Malina – obój, Justyna Głażewska – flet prosty, Aleksandra Bańkowska – flet prosty, Przemysław Kojtych – klawesyn. No i afisz jest imponujący. Bo w pierwszej części utwory różnych kompozytorów, a w drugiej tylko muzyka Georga Friedricha Händla. No melomani spod znaku Klubu Melomana, ale i nie tylko, już się dość mocno skrzykują. Bośmy się stęsknili już za muzyką, no i oczywiście i dlatego, że lubimy się tam, znaczy w Filharmonii Gorzowskiej spotykać. A w następnych dniach polatam trochę po gorzowskich kościołach, bo tam zwyczajowo od pierwszego wydania gości festiwal, i znów spotkamy się na wielkim finale w FG. Oj, będzie się działo, jak to zwykle mawia Jurek Owsiak przy okazji zimowych zbiórek Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ale i przy okazji kolejnych edycji Przystanków Woodstock.

P.S. A korki na S3 w sobotę, były znów. I myślę, że przez cały sierpień przy okazji weekendów będą. Trzeba się przyzwyczaić. Taka uroda tej drogi.

P.S. 2 sierpnia obchodzimy w kraju między Bugiem a Odrą z cezurą Wisły w środku Dzień Pamięci Zagłady Romów i Sinti. Szczególna to data, bo zupełnie niedawno udało się Cyganom całego świata wywalczyć uznanie prostej prawdy. A mianowicie takiej, że zagłada Romów i Sinti była także holokaustem ten nacji, jak w przypadku Żydów. Bo obłąkany diabeł w ludzkiej skórze rękami swoich równie obłąkanych podwładnych wymordował relatywnie więcej Romów niż Żydów. A nie jest to prawda wcale oczywista dla wszystkich. Tego dnia w 1944 roku doszło do zagłady tzw. Cygańskiego Obozu w Auschwitz-Birkenau, w ciągu tylko jednej nocy naziści zagazowali 2 897 osób.

W 1870 roku w Londynie otwarto pierwszy na świecie odcinek kolei podziemnej.

W 1934 roku obłąkany diabeł w ludzkiej skórze połączył w jedno urzędy kanclerza Rzeszy i prezydenta i ogłosił się Fürerem. Nikt nie przypuszczał, co tam się w tej chorej głowie roi. A co się uroiło, sami dokładnie wiecie.

W 1940 r. został sformowany Dywizjon 303, to na pamiątkę tego wydarzenia w tym roku w czwartek nad Woodstockiem przeleciały polskie Iskry ze sztandarem Dywizjonu, także na Przystanku tego dnia została rozwinięta wielka flaga, polska lotnicza szachownica.

W 2006 roku w Johanesburgu w Republice Południowej Afryki po raz pierwszy od 25 lat spadł śnieg, czego sobie i wam też życzę teraz. No może nie śniegu, ale deszczu i ochłody.

W 1923 roku urodził się Szimon Peres, prezydent Izraela, laureat Pokojowej Nagrody Nobla.

W 1949 roku na świat przyszła Gołda Tencer, wielka aktorka i pieśniarka, Żydówka, którą uwielbiam i której koncert był wielkim ważnym wydarzeniem w moim życiu.

Także dziś 51 lat skończył Kuba Wojewódzki. Osobiście nie lubię, ale odnotować warto.

A w Powstaniu Warszawskim tego dnia polegli: Krystyna Krahelska, polska poetka; Dorota Łempicka, polska sanitariuszka, żołnierz Armii Krajowej; Jerzy Ossowski, polski prawnik, socjolog, instruktor harcerski; Kazimierz Pogorzelski, żołnierz Armii Krajowej; Józef Rożniecki, polski prawnik, polityk, wojewoda lwowski; Iwo Rygiel, podharcmistrz, żołnierz Armii Krajowej; Józef Włodek, polityk samorządowy, prezydent Grudziądza; Władysław Ignacy Zamoyski, hrabia, żołnierz Armii Krajowej, podporucznik; Joseph Bonnet, francuski kompozytor, organista; Stefan Rowecki, generał, pierwszy komendant główny Armii Krajowej.

A wczoraj umarła Halina Miroszowa, wielki człowiek, była w Szarych Szeregach i AK, walczyła w Powstaniu Warszawskim, potem przez wiele lat pracowała jako dziennikarka radiowa i telewizyjna. Zorientowana na sprawy kultury i społeczne. Bardzo dobry człowiek.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x