2014-11-15, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Z różnych przyczyn nie mogłam być na piątkowym koncercie Filharmonii Gorzowskiej. Czasami tak jest, a raz do roku w mieście na siedmiu wzgórzach właśnie jest, że ścieżki do Osterwy prowadzą. Więc taki wybór, a że serce się wyrywało do FG, to inna inszość.
Nie chcę pisać o wydarzeniach, które miały miejsce właśnie wczoraj. Bardziej mnie intryguje inny fakt. Otóż w mieście na siedmiu wzgórzach jest miejsce na kilka różnych sporych wydarzeń kulturalnych o tym samym czasie. Bo może się dziać i spektakl, i koncert, i jeszcze jeden koncert, i jest publiczność.
I właśnie ta frekwencja sprawia, że można się pomalutku żegnać z łatką pod tytułem – robotnicze miasto, co to spragnione jest tylko kufla piwa, kawałka kiełbasy i dziwnego dancingu w „Letniej”.
A to wybrane przykłady na potwierdzenie mojej tezy.
Filharmonia Gorzowska gra już czwarty sezon i ma stałą publiczność, która wiernie na koncerty chodzi i jest to całkiem spora ekipa. Uzupełniają ją też melomani z całego subregionu gorzowskiego, którzy także w miarę regularnie na koncerty ściągają. No i frekwencja w granicach 70 procent pokazuje, że fanów klasyki w mieście na siedmiu wzgórzach jest naprawdę sporo.
Jazz Club Pod Filarami – tu na każdy koncert ściga określona publiczność, też w miarę stała i sprawdzona. I jak Filary wychodzą gdzieś w miasto, to jazzfani też tam podążają. No i jest coś dziwnego, a mianowicie to, że jak koncert jazzowy robi jakaś inna placówka, to niekoniecznie cieszy się on takim powodzeniem, jak piwniczny. No i jest to najlepszym potwierdzeniem sensu batalii, jaką fani i nie tylko stoczyli z dziwnym pomysłem magistratu o łączeniu Filharmonii i Jazz Clubu właśnie.
Teatr Osterwy też ściąga określoną publiczność. Dość powiedzieć, że karnety na Spotkania Teatralne rezerwowane są na rok do przodu. A jak się weźmie pod uwagę fakt, że „Trzy razy Piaf”, spektakl w wykonaniu aktorek trzech osiągnął liczbę 170 przedstawień, to chyba więcej wyliczać nie trzeba.
A jak się do tego dołoży imprezy biblioteczne i muzealne, bardziej specjalistyczne, to naprawdę oferta kulturalna jest bardzo szeroka i mieszkańcy miasta na siedmiu wzgórzach raz, że mają z czego wybierać, dwa chętnie w imprezach uczestniczą.
Bywa i tak, że trzeba wybierać i wtedy jest żal, ze nie można być w dwóch miejscach na raz, ale taki jest los mieszkańca wielkiego i pięknego miasta, jak mawia moja przemiła znajoma, określając nasz gród na siedmiu wzgórzach,
Choć generalnie na to miasto należy jedynie narzekać, to są jednak jasne punkty. Do takich zaliczam komunikację miejską.