Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Estery, Kiry, Rudolfa , 7 lipca 2025

Ożywiło się miasto

2014-11-27, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Babeczki i nie tylko one wspólnie dziergają i gotują. Alina zbiera ciekawe fanty, na ulicach się sprząta. A przecież ślubowanie nowej rady i nowego szeryfa dopiero w poniedziałek.

Wybory wygrane, stabilna reprezentacja Ludzi dla Gorzowa w radzie miasta jest (celowy zabieg ortograficzny), wydawałoby się, że cel osiągnięty. Tym bardziej, że przejęcie formalne władzy w poniedziałek nastąpi, podczas pierwszego posiedzenia nowej rady, podczas zaprzysiężenia nowego szeryfa i tejże rady. Więc już spokój powinien nastąpić. Odpoczywamy i patrzymy, co będzie dalej. Ale nie. Ferment ogólny, miejski wywołany przez Ludzi dla Miasta trwa nadal. Właśnie wczoraj kolejny już raz ekipa spod znaku Gochafrog znów się spotkała, trochę dziergała, trochę gadała, było im dobrze. Dość dodać Gochafrog to moje ulubieństwo jest i cały czas jej, im kibicuję. No dość powiedzieć, lecę po czarną nić, druty w domu mam i za chwilkę będę razem z Gochą dziergać czarne cudo do noszenia.

W tym samym czasie Alina znów coś tam układała, coś projektowała, a przy okazji pokazywała cudne fanty, które dzięki Wawrzyńcowi dostała.

A w międzyczasie ktoś pozamiatał chodniki w mieście, ktoś znów zapalił zniczka przy obelisku z prostym, a mnie do łez wzruszającym stale napisem Synagoga po polsku i hebrajsku, gdzie samogłosek domyślać się trzeba. No i do tego jeszcze jedno. Jakaś taka dziwna, nieuchwytna aura się nad miastem na siedmiu wzgórzach się unosi. Nie tęczowa, bo jeszcze nie, ale taka przyjemna.

Aura ta się tłumaczy w taki sposób. Chcemy zmian, i chcemy o tych zmianach dyskutować, chcemy je wcielać w rzeczywistość. Chcemy mieszkać wygodnie. I zrobimy wszystko, aby nam się rzeczywiście mieszkało wygodnie. Ale też sami z siebie zrobimy wszystko, aby tak się stało.

Miasto utopia nam się kluje? Miasto idealne? No nie ma takich, bo utopia to piękna figura literacka oraz filozoficzna jest. A ludzie są tacy, jak zawsze. Ale może na chwilkę niewielką ta utopia będzie nam dana. Bo ludzie, mieszkańcy, obywatele poczuli się odpowiedzialni i do dzieła ruszyli. Działają i fajnie. A Grzegorz Dyndała sobie patrzy i mówi, poczekam. No i dajcie Bogi wszelakie oraz mój zaprzyjaźniony dżinie z lampy Alladyna też, aby to poczekaj trwało jak najdłużej. Aby ta wielka energia uwolniona za sprawą Ludzi dla Miasta trwała jak najdłużej.

A teraz będzie z artystycznego kątka i to jakże smakowitego, znaczy dla mnie i melomanów gorzowskich. Bo za dni kilka, bardzo niedługo, bo tylko dzień po ślubowaniu nowego szeryfa i nowej rady miasta (powtarzam - zabieg ortograficzny celowy jest) spotkanie Klubu Melomana w FG (znaczy dokładnie 2 grudnia o 18.00). Filharmonia i moderator klubu Marek Piechocki zapraszają i jak zwykle cuda zapowiadają. Każde spotkanie klubu jest niespodzianką, bo Marek ma tę siłę przekonywania, że czaruje muzyków FG, aby opowiedzieli o swoich instrumentach, zdradzili jakieś sekrety. Tym razem cymes wielki (jak mówimy my, z Narodu Wybranego na rzecz rzadką, a godną uwagi) nam się szykuje, bo będzie film, co prawda tylko kilkuminutowy, ale obrazujący próbę baletowej impresji do muzyki Fryderyka Chopina. Zobaczymy Paulinę Wieczorek – gorzowiankę, tancerkę Opery Lipskiej i jej podopieczną Olę. Poszczególne sceny, ruchy, pozycje omówi nasza melomańska koleżanka Bożena Wieczorek (prywatnie mama pani Pauliny), a nieprywatnie wielka fanka muzyki, z którą znakomicie się o muzyce rozmawia. Przy okazji trochę prywaty niech będzie, jedna z moich ulubionych znajomych, bo pani Bożena wie, o czym ja w przypadku muzyki bajam, a ja rozumiem, o czym pani Bożena mówi w tym samym temacie. Marek zapowiada jeszcze jeden cymes; niewielki recital lidera sekcji altówek Filharmonii Gorzowskiej, pana Dawida Pajdzika. Marek mówi, niewielki, ale kto wie, co się wydarzy tak naprawdę. Bo niewielki może się okazać całkiem spory. No zwyczajnie trzeba być, żeby się przekonać. Bywalcy wiedzą, że cuda się zdarzają.

Ja osobiście klubowe opustki mam wielkie, ale tym razem niech się wali, niech się pali, chcę być i wszystkich namawiam, aby do FG się wybrać. Bo w trakcie klubowych spotkań cuda się dzieją. No trzeba być i już.

No i słówko niewielkie o weekendzie ostatnim mego ulubionego miesiąca w roku. Kończy się listopad, to taki miesiąc, którego nie lubi nikt, bo szarugi  - nie było, bo mgły – trochę było, bo ciemno cały czas jest – bo jest. Ale jaki klimat. Wiele się dzieje. Ile, wystarczy zerknąć do naszej zakładki kultura. Tam trochę jest. A jak kto nie chce w tłumie i towarzystwie, to w zakładce „Na szlaku” znajdzie trochę podpowiedzi, gdzie na spacer samemu się wybrać. Bo naprawdę ja i inni podpowiadamy, jak się poruszać po podgorzowskich lasach. Tak, aby było dobrze.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x