2014-12-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Od wczoraj miasto na siedmiu wzgórzach ma nowego grododzierżcę. W swojej pierwszej mowie, już w łańcuchu prezydenta, nowy szeryf powiedział bardzo ważne słowa.
A były one takie, że oddaje miasto mieszkańcom oraz że my, mieszkańcy mamy prawo. Mamy prawo do informacji, ale też i spoczywa na nas obowiązek za to miasto właśnie. I to jest nowa jakość w rządzeniu grodem nad trzema rzekami. Bo w myśl nowego szeryfa to i on, ale także i my, zwykli ludzie odpowiadamy za miasto, w którym przyszło nam żyć, mnie od 15 lat, innym całe życie. To my razem z władzą mamy decydować, jak ono, to miasto ma wyglądać. A chcemy wszyscy razem, aby wyglądało dobrze i godnie. Było piękne i imponujące. Było przyjazne i przyjacielskie. No jednym słowem utopia.
Obym się myliła, a czego raczej nie lubię. Utopia ładnie wygląda na papierze. I raczej się nigdzie indziej nie udaje. Ale ze wszech miar życzę nowemu szeryfowi, aby mu się udało.
Pamiętam naszego szeryfa, kiedy był wójtem jeszcze i szła powódź. No coś strasznego. Wielka woda. Trzeba było zewrzeć szeregi i wały warciańskie oczyścić, a potem umocnić. I mam w oczach Jacka Wójcickiego, który nie dosypiał, tylko walczył o swoją gminę, tam na wałach. A w tym czasie jego zastępca, pan Paweł Tymszan, dziś udzielny wójt gminy z deszczem w nazwie, siedział na telefonach kilku i tylko reagował, tu trzeba worki, tu trzeba piachu, a tu trzeba czegoś tam kolejnego. I byłam zaskoczona, że władza akurat tak może działać. Że władzy się chce. No i ta władza w skali gminy zrobiła wszystko, co mogła, aby ludzie nie ucierpieli.
I w tym samym czasie zjechała do nas władza wojewódzka, pani marszałkini, niestety znów wybrana i namaszczona przez partię na kolejną kadencję. I nie zapomnę nigdy, kiedy kolega radiowiec zapytał, a była pani na wałach? Widziała tonące w wodach gruntowych gorzowskie Zawarcie? Pani marszałkini najpierw się żachnęła, że po co, wszak ma tam swoich ludzi, a jeszcze bardziej potem, kiedy powiedziała, że nie była, bo się na powodzi nie zna. I była mocno zdegustowana, że jakiś dziennikarz ją o to pyta. I kolejny raz zaznaczyła, że ona ma tam ludzi, fachowców i oni wiedzą najlepiej.
No i do tego zmierzam, że jest władza, która widzi zagrożenie i nie wyobraża sobie, że jej tam nie ma. Ale jest i władza, która z dużą dezynwolturą mówi – ale po co ja tam, ja się na tym nie znam. Mam służby, one wiedzą lepiej.
W mieście bardzo mocno szykuje się nowe i ja w to nowe wierzę i mocno kciuki trzymam. Ale jak zacięta płyta powtórzę, byłemu szeryfowi także należy się wdzięczna pamięć, bo naprawdę miasto na siedmiu wzgórzach przez 16 lat władztwa na inny, wysoki level, znaczy poziom, wprowadził. I zwykłą niegodziwością zapomnieć o tym będzie. No cóż, były szeryf w pewnym momencie oderwał się od ludzi. Otoczył się niestety potakiewiczami. Teraz cała szkoła potakiewiczów rachunek zapłaci. Szkoda też, że i były szeryf. Ale cóż, sam ludzi dobierał.
Zmiany przyszły. Zmiany mocno jakościowe, zobaczymy, co nam przyniosą. Nowemu szeryfowi nie życzę, aby się od backgroundu oderwał.
P.S. A dziś, znów jak zacięta płyta przypomnę, że o 18.00 spotkanie Klubu Melomana w FG. Niespodzianki będą.
Miastu przybędzie kolejny honorowy obywatel. Ten zaszczyt przypadł panu senatorowi Władysławowi Komarnickiemu.