2015-02-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Duże słowa to takie dla przykładu: Polska, naród, powinność, obowiązek, nacja. Zawsze zdumiewa mnie, jak łatwo i prosto te słowa wypowiadają ci, którzy są u władzy, albo o władzę inspirują.
My, zwykli ludzie już nie słuchamy wielkich słów, i jak ktoś ich używa, to automatycznie przestajemy ich słuchać. To wina polityki, tej wielkiej, na poziomie kraju, bo tam każdy, kto staje w szklanym okienku, baja o Polsce. POLSCE. I tą Polską sobie usteczka oraz gębę wyciera. I bzdury pod hasłem narodowym wyplata.
Zawsze w takiej okazji przypominają mnie się wybory wszelakich miss. Polski, świata, uniwersum, lakieru do paznokci, najlepszej fryzury, motorów i jeszcze czegokolwiek. Bo każda taka miss deklaruje różne rzeczy, wielkie i przy użyciu dużych, powinno być, znaczących słów. No i oczywiście nic z tego, znaczy z tej deklaracji, nie wynika. Bo wielkie słowa tylko rozmywają znaczenie. Niestety. Więc może pora zostawić te słowa w spokoju, niech sobie odpoczną, niech znów siły nabiorą. Trzeba mówić prosto. Za dużo słów wielkich i patetycznych. Szkoda.
Okropnie dziwnie te same słowa brzmią w ustach większych od niego polityków oraz znacznie mniejszych od niego zwykłych ludzi. I ja zwyczajnie wiem, że jak kto gada jak ksiądz Benedykt Chmielowski, to coś chce przykryć, lub też udać lepszego, niż jest. A to niestety się nigdy nie udaje. Bo w pewnym momencie wielkie słowa stają w gardle, jak te kluski w bajce o tuczonych gęsiach. Bajka słabo znana jest, więc się nie dziwię, że nikt się do niej nie odwołuje. Ale te wielkie słowa? No po co?
I dlatego też, przez te wielkie słowa od jakiegoś czasu z zażenowaniem obserwuję medialne cyrki. Polegają one na wciąganiu w bagienka rozliczne (bagienka podgorzowskie, których mapę przygotowuję, znaczy oparzeliska i inne podmokłe tereny, przepraszam za użycie ich do tej metafory. Bo one tylko cuchną, ale są zwykłe i urocze) znanych i uznanych w tym kraju ludzi. Zaczęło się od senatora Krzysztofa Piesiewicza, członka Akademii Oscarowej i jednocześnie wielkiego nazwiska w polskiej palestrze. Przeszedł piekło. Po drodze był i stale jest prezydent Lech Wałęsa. Też w kółko szarpany i oskarżany o różne rzeczy przez ludzi, którzy mu do pięt, ech tam do pięt, do paznokci nie dorastają. Teraz dostało się Kamilowi Durczokowi. Bo światła ekipa z „Wprost” (Boże, jak dobrze, że nigdy tego periodyku nie traktowałam poważnie), prześwietla mu życie. Prześwietla, to za duże określenie. To taki rynsztok, który się dzieje, a na który przyzwolenie dają inni. Mam na myśli wielkie warszawskie media. Brak mi jednego głosu mądrych gazet i telewizji w tej sprawie. Każdy, każdy z nas ma prawo do własnego, prywatnego życia. I że kolejny raz powtórzę, co w swojej alkowie ktoś robi i nikt inny, żadna dorosła osoba na tym nie cierpi, bo się na to zgadza, to nam do tego, do tajemnicy alkowy nic. A tu proszę, wielka jazda jest. Plotka i pomówienie rządzą. No szkoda wielka, szkoda człowieka, dobrego i kompetentnego dziennikarza. Nic mnie nie obchodzi jego życie prywatne. Nic. Ale zawodowo był i cały czas dla mnie jest super. Właśnie kompetentny, do bólu przygotowany, profesjonalny. A jak znam meandry tego zawodu, a znam, to zwyczajnie w te okropne plotki nie wierzę. Tyle solidarności zawodowej. Choć pan Kamil Durczok o tej solidarności nie usłyszy nigdy, ale mnie, krasnoludkowi polskiemu miło i znacząco jest przesłać właśnie znaki solidarności zawodowej. Jestem z panem.
P.S. Dziś w mieście muzyczne raczkowanie w FG, powtórzę, nie jestem rzecznikiem, ale doceniam. O 17.00 Beata Patrycja Klary w Klubie Jedynka przy Mieszka I 50 przypomni Brunona Milczewskiego, znakomitego poetę, zupełnie niesłusznie zapomnianego. A w Lamusie Solanin. Niezależne kino.
P.S. 2. Jaskółki zaczęły się pakować. Trochę moich rzeczy też tam w te kartony włożyły. Moją muzykę na płytach, kilka moich książek. Na pytanie, o co chodzi, odpowiadają jedno. Ochwat. Pora uchodzić. Pora. Nie, jeszcze nie. Zatrzymuję ptaki.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.