2015-04-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No i niemożliwe jednak stało się możliwe. A dokładnie chodzi mnie o ścieżki, jakie ludzie sobie wydeptują pomiędzy różnymi obiektami. Tak się stało na Zawarciu.
Od zawsze w Anglii jest tak, że jak jakaś władza czy inna decydująca o publicznym życiu placówka zakłada trawnik oraz wytycza przez niego ścieżki, to robi tak. Zostawia ten trawnik na jakiś pokaźny czas, ludzie sobie sami wydeptują wygodne ścieżki z punktu A do punktu B, potem na tych ścieżkach układa się płytki i wszyscy są zadowoleni, bo trawnik nie starszy łysymi ścieżkami i nieużywanymi chodnikami. Ludzie są zadowoleni, bo nikt na nich nie krzyczy, że depczą trawniki, choć w Anglii to i tak jest dozwolone. No jednym słowem – pełnym frontem do klienta.
A u nas jakoś zawsze jest na oborot. Ale nie tym razem. Otóż mieszkańcy wydeptali sobie ścieżkę od NoVa Parku do Biedronki, a władza to zauważyła i postanowiła tam pasy zrobić, żeby już nie było nielegalnego łażenia po jezdni. No i wszyscy powinni być zadowoleni.
I dobrze by było, żeby taka praktyka na stałe weszła do miejskich zwyczajów, bo to tylko pożytek wielki jest, a nie granie na nosi urzędnikom, którzy chcieliby inaczej. No i fajnie.
Zresztą wczoraj to był dzień dobrych informacji. Bo pasy to pikuś. Okazało się, że jednak można się dogadać także w sprawach wielkiej wagi, bo jest realna szansa, że paskudny stary browar, popadający coraz bardziej w ruinę, jednak nie rozpadnie się ostatecznie i spektakularnie, a ma szansę jednak stać się czymś ładnym. Magistrat dogadał się z prywatnymi inwestorami i to jest największy postęp, bo okazuje się, że jednak można. Trzeba tylko usiąść do stołu i ponegocjować. Udało się w trakcie trzech miesięcy osiągnąć kompromis. Inna sprawa, czy w pustoszejącym w megaszybkim tempie centrum potrzebny jest kolejny taki obiekt, taka mini-galeria, ale jednak. Bo choć właściciele nie mówią, co tam ma być, to jednak należy przypuszczać, że sklepy i może jakaś gastronomia. No cóż, pożyjemy, zobaczymy.
Inna rzecz, że ja jednak czegoś nie rozumiem, ano tego, dlaczego tego porozumienia nie udało się osiągnąć wcześniej?
No i z ostatniego kątka. Otóż ukazała się książka, która jest kryminałem i dzieje się w Gorzowie! Napisał ją Krzysztof Koziołek z Nowej Soli i jak ptaki ćwierkają, książka może być swego rodzaju przewodnikiem po mieście śladami głównego bohatera. No i można ją kupić w księgarni „Daniel”. Wczoraj się tam pojawiła. Myślę, że interesujący się regionem powinni takka pozycję przeczytać, albo i nawet mieć w podręcznej bibliotece. No cóż, zaczynam czytać… Podzielę się potem moimi uwagami.
P.S. Et pro domo sua…
17.00, Galeria Pod Pocztową Trąbką, ul. Jagiellończyka. Otwarcie wystawy malarstwa Włodzimierza Browińskiego.
17.00, Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna, ul. Kosynierów Gdyńskich. Otwarcie wystawy grupy Zakaz Parkowania.
18.00, Kamienica Artystyczna Lamus, ul. Sikorskiego. Promocja książki „Życie Jadzi według mnie” Zama Beliveingooda, czyli Zbigniewa Moskala.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.