2015-05-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
I to niestety w kontekście tej okropnej wojenki o Akademię Gorzowską, która raczej nie ma szans żadnych na zaistnienie w najbliższym czasie. A oni, tam nad Odrą, bo już nad Odrą, to mają. I to jak.
Znów fantastycznie świetnie zapromował się Winny Gród. Jakaś cząstka świata, która lubi gwiazdy i kosmos, dowiedziała się, że naukowiec, genetycznie z Winnego Grodu jest sprawcą, w zespole co prawda, ale jako pierwszy funkcjonuje na liście autorów, epokowego odkrycia. Otóż astronom Bartosz Gauza z Winnego Grodu jest współodkrywcą gigantycznej egzoplanety. I co więcej, przyczynił się do jej sfotografowania. Piszą o tym media specjalistyczne na całym świecie, a na pewno w Europie, bo sobie kilka przejrzałam.
No cóż. Taka to jest przewaga Winnego Grodu nad miastem nad trzema rzekami. Wybudowali sobie Uniwersytet, dbają o swoje, za swoje daliby się pokroić, umieją osiągać dla swego miasta i wszystkiego, co się z miastem wiąże, konieczne kompromisy, które w efekcie doprowadzają do takich sukcesów. A sukces jest i to koszmarnie wielki. Mają młodego naukowca, który raczej nie wyprze się korzeni. Który z dumą będzie powtarzał, że macierzysta uczelnia, promotor, to z Zielonej Góry, z matecznika jego. I choć potem szlify naukowe dalej w innych międzynarodowych uczelniach będzie zdobywał, to jednak na początku drogi naukowej był Winny Gród.
Ja serdecznie gratuluję. I nachodzi mnie taka oto konstatacja. A u nas, to tylko żale i przeciąganie liny. Kto silniejszy i mocarniejszy. I chyba nic z tego przeciągania liny nie będzie. A oni tam w Winnym Grodzie za jakiś czas znów się pochwalą kolejnym sukcesem.
Trzeba się pogodzić z trudną i chyba trochę gorzką prawdą. Miasto na siedmiu wzgórzach ma coraz mniejsze szanse, aby zmierzyć się w sferze nauki z Winnym Grodem. Bo niestety, oni tam mają osiągnięcia, mają świetnych absolwentów, mają pasję, aby ich, tych wybitnie zdolnych wspierać. A my mamy wojenkę. No i niech sobie ona trwa. A że nic z niej nie wyniknie, to już inna jakość.
No i jeszcze słówko o jednym moim fisiu. Otóż Polska, ech tam Polska, Szczecin ma architektonicznego Nobla, najbardziej liczącą się nagrodę w skali planety, czyli Miesa van der Rohe. Pierwsza w dziejach dla kraju nad Wisłą tak ważna nagroda i przyznana budynkowi o rzut beretem od nas. Mnie bryła podoba się tak sobie, wnętrzem jestem zwyczajnie zauroczona i zachwycona. Gratulacje, bo jak znam wariatów interesujących się architekturą, to teraz Szczecin wezmą na celownik. Ja tam znów jadę do FSz na koncert, może mnie się zmieni myślenie.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.