2015-07-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Stateczne, bo już 758 urodziny obchodzi dziś miasto na siedmiu wzgórzach. Będzie bicie w Dzwon Pokoju i inne atrakcje. Mnie jednak nachodzi refleksja….
Wszyscy plotą Gorzów, Gorzowowi, dla Gorzowa, o Gorzowie… Niczym politycy o Polsce. Jakoś nie bardzo lubię, jak się szermuje wielkimi wyrazami, może to takie skrzywienie polonisty, ale jednak. Albo może wyznawanie słynnej zasady ukochanego romantyka, Aleksandra hrabiego Fredry, że znaj proprcjum mocium panie.
A owo proporcjum pokazuje, że za wielkimi wyrazami nic, albo prawie nic się nie kryje. No i tak jest też z miastem na siedmiu wzgórzach. Bo były deklaracje, z których nic nie wyszło, bo są igrzyska zamiast rzeczywiście dobrej i ciężkiej pracy na rzecz miasta tego.
W dniu urodzin szacownemu miastu życzę:
Właśnie to wszystko należy w pierwszej kolejności poprawić. Wiem, wiem, nie żyjemy w światach idealnych. Ale gdyby choćby się udało poprawić ten pierwszy punkt, to byłby już malusi promyczek poprawy. Bo mnie zwyczajnie boli, kiedy widzę zniszczoną chamskimi napisami elewację ledwo co wyremontowaną za ciężki grosz i ciężkim staraniem. Spotkałam ostatnio dawno niewidzianą znajomą i ona opowiedziała mi o elewacji na kamienicy, w której mieszka. Ledwo rusztowania zostały zdjęte, a już bezmózgie wandalstwo przypuściło atak. – No i wiesz, najgorsze jest, że nic nie można zrobić. Najgorsza jest taka bezsilna złość na idiotów ze spreyami w rękach – mówiła. I ja ją znakomicie rozumiem.
Tak więc, na urodziny miastu temu, w którym mieszkam, tego wszystkiego życzę.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.