2015-07-10, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Jakoś tak się dzieje od pewnego czasu, że miasto nad trzema rzekami generuje tylko negatywne rzeczy. Tym razem okazało się, że pani senator stąd zablokowała ważną ustawę.
No cóż, wartałoby się przyzwyczaić, że niemal wszystko stąd jest byle jakie, kulawe, popaćkane przez idiotów ze spreyami w rękach. Bo co i rusz ciągle takie kulawe i brzydkie rzeczy wychodzą na wierzch.
Jednak wydawało mnie się, że jeśli chodzi o pewnych polityków, to właśnie oni nie powinni zawodzić. A tu masz ci babo placek, pani senator stąd stała się nagle bardzo znana, bo postanowiła zagłosować nad ważną ustawą zgodnie z sumieniem, a nie zgodnie z linią partii, jaką prezentuje.
OK., sumienie ważna rzecz, daj Boże, czy nie najważniejsza. Ale skoro się jest politykiem, poszło się do senatu pod określoną barwą, z czytelnymi poglądami i programem, to winno się tę partię właśnie, jej program i poglądy prezentować. W innym przypadku, kiedy sumienie i poglądy nie są styczne z linią partii, należy startować do sejmu, senatu czy Rady Miasta z innego punktu, innej partii czy jak pewna radna właśnie z miasta nad trzema rzekami, jako kandydat niezależny.
No i pod koniec kadencji pani senator, o której słyszeli tylko ludzie stąd, nagle stała się znana w całym kraju, bo stanęła przeciwko ważnej z różnych względów ustawie. Jestem bardzo nieprzyjemnie zaskoczona, bo ustawa ważna ze społecznych względów, porządkująca pewną sferę, medycznie uzasadniona, a tu jednak nie. Wbrew linii partii, wbrew zdrowemu rozsądkowi. No cóż. Oto kolejny jak dla mnie dowód, że liderująca partia powinna jednak zostać odsunięta od rządów, a po przegranych wyborach parlamentarnych powinno się w województwie odbyć referendum, czy nadal chcemy marszałkini na funkcji marszałka. Bo ja zdecydowanie nie chcę.
A skoro przy marszałkini jestem, to zastanawiałam się ostatnio, kiedy była ona w mieście z twierdzą i rozmawiała z ludźmi. A chodzi mnie o most na Odrze. Sypie się on i już autokary najkrótszą drogą do Berlina jechać nie mogą, a za chwilę to tylko rowery i to nie więcej niż pięć sztuk na raz, będą się mogły tamtędy przeprawiać. A w tym samym czasie lekką ręką wydaje się miliony na rozbudowę kosmodromu Babimost. Jakby policzyć, ilu podróżnych korzysta z tego miejsca, drogowych, rowerowych, pieszych, to naprawdę nie ma co porównywać. Ale pani marszałkini jakoś tego nie dostrzega, bo kosmodrom jest najważniejszy, no cóż… Trzeba jednak się dość mocno odwrócić od tych partii.
A skoro w Kostrzynie jestem, to chcę pogratulować władzom tego, że umożliwiły stworzenie kolejnego świetnego miejsca, czyli hostelu w części wyremontowanego dworca PKP. Już za tylko 25 zł można się przespać w przyzwoitych warunkach i skoro świt ryznąć Bombardierem do Berlina oraz tym samym wrócić ostatnim kursem. Bo oczywiście, dzięki światłym urzędnikom jakiejści tam kolejowej spółeczki, rozkład jest tak ułożony, że ani na pierwszy ani na ostatni pociąg łączący Gorzów z Kostrzynem i dalej z wahadłem do Berlina nijak się nie da. No cóż. Dlatego teraz będzie można zostać w Kostrzynie, w fajnym hostelu.
No i bardzo ważna sprawa, pracować tam będą ludzie z tak zwanego wykluczenia społecznego. A wszystko dzięki gorzowskiemu Lubuskiemu Stowarzyszeniu Rozwoju Regionalnego „Rozwój”. Pytanie, dlaczego u nas się nie udają takie rzeczy, a bardzoż by się przydały?
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.