2015-09-01, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
A właściwie płot, bo muzealne to ci wszak ogrodzenie. Właśnie świeżo zardzewiałe ogrodzenie zyskuje nowe lico.
Trwają prace przy przywracaniu muzealnemu kutemu ogrodzeniu właściwego, niezardzewiałego koloru. Czyli wesołej jasnej zieleni zwanej grynszpanem. No i kolejny raz nie mogę się doczekać ogólnomiejskiej dyskusji o tym, czy kolor właściwy jest, czy też być może wzięty z niczego, czyli z głowy. Bardzo mnie takie dyskusje interesują. A kolor ładny, komponuje się z ładną willą, jednym słowem czekam.
A skoro przy muzeum jestem, to o rzut kamieniem znajduje się Filharmonia Gorzowska, moja ulubiona instytucja, którą z reguły chwalę, bo jest i za co. Tym razem jednak będzie kamyk do ogródka. Już wrzesień, znakiem tego dzieci do szkół, a melomani do FG. A tu zonk, nie ma repertuaru, nie wiadomo, kiedy, co i kto. Moim zdaniem to błąd bardzo poważny. Bo akurat taka instytucja powinna informować i to z dużym wyprzedzeniem. Jak choćby wszystkie inne filharmonie w Polsce, czy Narodowe Centrum Muzyki, do którego trochę gorzowian na różne wydarzenia się wybiera, a bilety porezerwowane już mają dawno. Wiadomo nawet, jaki najbliższy program ma Jazz Club, że przypomnę, podczas wojny urzędniczo-fanowskiej to strona urzędnicza wytoczyła właśnie argument programu jako jednej do likwidacji autonomii wybitnej jednostki kultury. Nie ma tajemnicy także Teatr Osterwy i już wiadomo, że 12 września pierwsza premiera sezonu. A FG jakby śpi. Co prawda słyszałam jakieś plotki, że zespół PR tej instytucji wymyślił rewelacyjny sposób na reklamę. Instytucja ma ruszyć, zagrać kilka koncertów, sprzedać wszystkim zainteresowanym program na cały rok, a potem dopiero się odbędzie konferencja prasowa z informacją o sezonie. Powiem nieskromnie, że jak już będę miała program, to żadne konferencje nie są mi potrzebne, bo czego już nie wiem, to doczytam. Pamiętam, kto tu już grał, pamiętam, co grano, więc po co tracić czas? A światłemu zespołowi PR tylko pogratulować…. Rewolucyjnego myślenia o reklamie.
A teraz z innego kątka. Znów niestety sypią się stare elewacje. Podobnie jak i ja nie wytrzymują gorąca. Okazuje się bowiem, że nie tylko wilgoć, ale i afrykański upał może szkodzić. Serce mnie bolała, kiedy patrzyłam na roztrzaskany element zdobniczy ze starej fasady, fasady, która w przeciwieństwie do mojego domu, ma jeszcze ślady urody. No cóż, mszczą się lata zaniedbań, mszczą w sposób okrutny.
No i z jeszcze następnego kątka… Otóż dziś o 17.00 w bibliotece wojewódzkiej pierwszy wykład nowomarchijski w sezonie. O Nowej Marchii do 1535 roku mówić będzie prof. Edward Rymar, wybitny mediewista i dobrze znany regionalistom autor książek na te tematy. Ja tam profesora lubię słuchać, z czytaniem jego książek jest trochę gorzej, ale daję radę. Więc jak kto nie ma pomysłu na popołudnie, to może się wybrać do książnicy. Zawsze jest ciekawie…
Miastu przybędzie kolejny honorowy obywatel. Ten zaszczyt przypadł panu senatorowi Władysławowi Komarnickiemu.