2015-09-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Po gimnazjalistach, którzy publicznie upomnieli media, że coś nie halo z ich relacjami, teraz licealiści urządzili protest na cały kraj. Super, znaczy z młodymi nie jest źle…
Protest II LO w sprawie likwidacji sklepiku, bo przepis, który zadziałał na zasadzie od ściany do ściany wymiótł ich kawiarenkę-sklepik. Oczywiście światli politycy przyjęli, że wszyscy, którzy się uczą, nie jest ważne, w wieku sześciu czy 20 lat są tak samo rozgarnięci i lecą do szkolnego sklepiku tylko po śmieciowe jedzenie.
Obiema rękami się podpisuję pod tym protestem, bo oznacza to, że młodzi myślą i to sensowniej, niż ta pożal się Boże nasza klasa polityczna (i nie mam złudzeń, idąca do władzy też nie będzie lepsza, bo widać to po wystąpieniach w mediach…). Bardzo dobrze, że licealistom zechciało się zawalczyć o swoje. Może ja się inne szkoły przyłączą, to coś sensownego z tego wyjdzie.
Bo zwyczajnie prosto likwidować sklepiki, to wszak mocno spektakularna akcja jest. Gorzej jest z przyjrzeniem się, co tak naprawdę dzieje się w szkołach, na jakie absurdy narażeni są rodzice choćby pierwszaków. Opowiadała mi onegdaj znajoma, co musi zrobić na początek edukacji własnego dziecka, ile musi zapłacić różnych opłat, jak dziwaczne są zachowania przy opuszczaniu świetlicy szkolnej w drodze na lekcje. Ale kompletnie się załamała, kiedy policzyła, ile szkoły mają różnych dni wolnych. Najbliższy już 14 października. A potem kolejne i kolejne i dodatkowe tak zwane dyrektorskie. Dobrze że grono pedagogiczne nie słyszało tych gorzkich słów zapracowanej matki sześciolatka, która może liczyć tylko na siebie i zwyczajnie regulaminowego urlopu jej nie wystarczy, aby zaopiekować się potomkiem, kiedy szkoła będzie mieć znów kolejny wolny dzień. Może nad tym też należałoby się zastanowić, a nie tylko nad sklepikami…
Ale na chwilkę jeszcze wrócę do myślących młodych. Przed wakacjami uczniowie Gimnazjum 21 publicznie zwrócili uwagę mediów, że myślą sztampą i wietrzą tylko sensację, że nie chce się im zgłębiać prawdy, że… Oj, dostało się wówczas dziennikarzom. Dostało. Teraz to, no miód na serce, bo już myślałam, że do lokalnych i nie tylko lokalnych szkół chodzą pewne Marysie, co to chamstwem się publicznym jedynie popisać umieją. Oj, jak dobrze, że nie tylko.
A teraz z innego kątka. Wczoraj minęła dokładna dzienna data otwarcia Muzeum Lubuskiego im. Jana Dekerta. Gratulacje serdeczne wszystkim muzealnikom z tej oto okazji, bo placówka zasłużona wielce i przy okazji ładna. Ale wrzucę kamyczek – a może tak wartałoby pomyśleć o oświetleniu willi Schroedera, efekt byłby wprost zachwycający, bo zwyczajnie w mieście nad trzema rzekami takich perełeczek brakuje, a teraz na naszych oczach dewastuje się te najpiękniejsza, czyli willa Herrmanna Pauckscha. To kolejny przykład na brak jakiegokolwiek pomysłu władzy, bo ani słówka na ten temat nikt nie pisnął. Być może obowiązuje zasada – nienazwane – nie istnieje, więc skoro się o willi nie mówi, to jej nie ma. No cóż, nie byłabym zaskoczona taką polityką.
No i ostatniego kątka. Mówi się o dwóch kolejnych mostach przez największą z trzech rzek. No cóż, każda wizja zmierzająca do polepszenia wygody mieszkańców jest bardzo dobra, tylko chciałabym poznać jakieś szczegóły. Podobnie, jak chciałabym poznać szczegóły, w czym doradził szeryfowi jego stołeczny doradca? Bo nie wiem, i raczej nie jestem się w stanie domyślić, bo nie mam żadnych przesłanek ku temu. Biuro prasowe bowiem ani razu się na ten temat nie zająknęło, za to przysyła informacje, o których wszyscy wiedzą. No cóż.
P.S. Nie będzie.
Miastu przybędzie kolejny honorowy obywatel. Ten zaszczyt przypadł panu senatorowi Władysławowi Komarnickiemu.