2015-11-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Bardzo dobrze kończy się rok dla Błażeja Króla. Został laureatem nagrody im. Grzegorza Ciechowskiego. A pomyśleć, że pewna urzędniczka od kultury amatorem go nazwała…
Nie, nie będę przypominać słynnej sprawy pani urzędnik. Dziwię się tylko. Choć właściwie nie powinnam, bo gorzowską kulturą zawiadują już od jakiegoś czasu ludzie, którzy się na tym zwyczajnie nie znają i efekt jest, jaki jest…
Chcę natomiast serdecznie pogratulować nagrody im. Grzegorza Ciechowskiego, która trafiła w ręce Błażeja Króla. Gorzowski wokalista, muzyk i kompozytor coraz wyżej pnie się po szczeblach kariery i robi to w sposób godny pochwały. W dzisiejszym świecie jest tak, że ktoś robi wokół siebie zamieszanie, staje się celebrytą i już osiągnął sukces. Król nie, Król po swojemu, swoimi ścieżkami, ale do przodu i skutecznie. Działka, którą uprawia, to raczej nie moja jest, ale skoro cenią go fachowcy, płytki chodzą w dobrych radiostacjach, to znaczy, że jest coś na rzeczy, znaczy, że mamy gwiazdę w mieście, choć bez zachowań iście gwiazdorskich. Gratulacje.
A teraz z innego kątka. Otóż Adrianna Góralska, do niedawna aktorka Osterwy, pokazała się w epizodzie w serialu „Ojciec Mateusz”. No i bardzo dobrze, bo być może to początek czegoś większego, czegoś, co pozwoli jej wejść na większe sceny. Ja w każdym razie trzymam kciuki i mam nadzieję, że się zwyczajnie uda. Ada pokazała w mieście nad trzema rzekami, że znakomitą aktorką jest. Bo i śpiewać umie, i zagrać wszystko. Trzeba trzymać kciuki.
Ale, ale, skoro przy aktorkach jestem, to fama głosi, że w teatrze znów się szykują zmiany i z Osterwy odchodzi kolejna bardzo dobrze znana i rozpoznawalna aktorka. Fama na razie nie głosi tylko, dokąd idzie… Pożyjemy, zobaczymy…
No i o dyskusjach będzie słówko. Bardzo, ale to bardzo podoba mnie się określenie konsultacje rozumiane po gorzowsku. Bo zwyczajnie słowo to staje się wytrychem i to opacznie rozumianym. Pozwolę sobie przypomnieć, że jak kto nie wie, co poszczególne słówka znaczą, to są słowniki języka polskiego, poprawnościowe i podobne. Bo jak kto słówek nie rozumie, a się nimi posługuje, może wyjść niezły galimatias. Na myśl bowiem mi przychodzi casus pewnego wiceprezydenta naszego miasta, który gdy właśnie wice został, to nagle zaczął się uczyć słownika języka polskiego. No niestety, zaciął się na słowie dywersyfikacja i tak mu zostało na długo, że wszystko dywersyfikował oraz cechował emocjonalnie…
P.S. A już jutro u Osterwy premiera „Balu w operze” według Juliana Tuwima w reżyserskiej wizji Lecha Raczaka i tym samym początek 32 Spotkań Teatralnych. Zapowiada się nieźle…
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.