2015-11-12, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Właściciel znów chce sprzedać niepiękny pawilonik przy ul. Warszawskiej. Budka z jednej strony przylega do Złotej Kancelarii, a z drugiej w pewien sposób do nowej plomby.
Ogromne, kolejne już ogłoszenie o sprzedaży tej dość szpetnej budowli pojawiło się już kilka dni temu. Nie pierwszy raz zresztą. Pawilonik od kilku lat szpeci ten kawałek ulicy Warszawskiej. Usiłował z nim walczyć znany gorzowski mecenas, ale wyszło jak zawsze, czyli coś, co miało być w istocie tylko na chwilkę, bo przecież plany były inne, zostało na długie lata. No i wygląda na to, że szpecić nadal będzie, bo w centrum jest nadmiar powierzchni handlowych i użytkowych.
Ale jest światełko w tunelu. Miasto przygotowuje się bowiem do wprowadzenia jednolitych zasad jeśli chodzi o małą architekturę. Uchwała miejska ma precyzować, co i jak oraz z czego można stawiać w mieście. No nareszcie, chciałoby się zakrzyknąć. Bo przecież jak do tej pory obowiązywała zasada - hulaj dusza, piekła nie ma. A urzędnicy tłumaczyli, że nic nie mogą, bo to prywatne. Fakt, zmieniło się prawo i można. Dlatego dobrze się stało, że można i w mieście nad trzema rzekami. A skoro można w mieście zrobić porządki z przyszłą małą architekturą, to myślę, że może za jakiś niedługi kawałek czasu będzie można zrobić porządki z tą już istniejącą, z takim budkami właśnie, bo jest ich jednak trochę dużo i dobrze byłby zrobić i z nimi porządek. No ja mam w każdym razie taką nadzieję...
A teraz z drugiego kątka... Kulturalnego. Już jutro do miasta zawita Piwnica pod Baranami. Ktoś może powiedzieć, co to za Piwnica, bez Piotra Skrzyneckiego, bez Janiny Garyckiej, bez Czarnego Anioła, czyli Ewy Demarczyk. Fakt, na pewno trochę to inna Piwnica będzie, ale i tak cud na niebie, że marka się ostała, bo co niektóre po śmierci swoich animatorów zupełnie poginęły, albo straciły na znaczeniu. Lista jednak długa, więc sobie zaoszczędzę. A tu proszę, jednak jest, trzyma się, działa, przyciąga i biletów na nią trochę trudno jest kupić. Tym większe słowa uznania się należą Prezesowi Dziekańskiemu, że na 35-lecie Jazzowych Filarów właśnie krakowską Piwnicę skutecznie zaprosił. A że przy okazji zaaplikował sobie potężny ból głowy, bo takiego naporu na bilety dawno nie było, to już insza inszość...
No i z trzeciego kątka. Nie było mnie na obchodach Dnia Niepodległości. Ale w drodze na dworzec widziałam te porozstawiane namioty wojska, potem na zdjęciach oglądałam te czołgi, działa i inne wojskowe cuda. I powtórzę kolejny raz - uważam, że miejsce wojskowego sprzętu jest w koszarach albo na poligonie. Publiczna przestrzeń jednak powinna być od niego wolna. Podobnie jak i od obecności Kościołów wszelakich... Ale jak wszyscy wiedzą, jestem cokolwiek dziwna, więc...
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.