Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Albina, Lolity, Ronalda , 15 września 2025

Chyba czas przyszedł, żeby zadbać o techniczną spuściznę

2015-12-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Nagle mnie oświeciło. Przecież miasto na siedmiu wzgórzach jest techniczne, zawsze było. A jakoś nie umiemy zadbać o tę spuściznę. Może pora najwyższa…

Fakt jest taki, że kiedy widzę stary mankiet od stroju ludowego, starą książkę, kiedy trzymam w ręce, jak mi jest dane, stary pieczętnik, tak samo starą ikonę, kiedy patrzę na tarcze herbowe, to drży mi serce, a owe ręce się trzęsą. Z tego oto wzruszenia, z tego oto zachwytu. O muzyce nie piszę, bo to oblig jest i wszyscy wiedzą.

Nagle za sprawą pewnego spotkania otworzyły mnie się oczy na coś, czego raczej nie ogarniam, ani się temu nie przyglądałam. A chodzi o zabytki techniki. Tak, tak, zabytki techniki. Bo jakby tak przyłożyć szkiełko i oko do miasta na siedmiu wzgórzach, to akurat tu mamy się czym pochwalić.

Landsberg, dziś miasto nad trzema rzekami w Polsce, to miasto wiecznie skazane na prowincję, bo w czasach pruskich, potem Rzeszy, był okropną prowincją właśnie Rzeszy. Na dalekich rubieżach wschodnich leżał i nikt się za bardzo nim nie przejmował, bo i po co. Za czasów polskich było i jest tak samo. Dalekie rubieże zachodnie. Nikt się miasteczkiem nie przejmuje, bo i po co. Przecież są miasta i miasteczka ciekawsze, lepiej zadbane, lepiej umiejące się przebić do świadomości innych.

A przecież miasto nad trzema rzekami ma pewną rzecz, którą ma, a której nie potrafi, bo może nie umie, sprzedać. Ma tradycję techniczną.

Przecież tu działały wielkie zakłady. Przecież tu Hermann Paucksch stworzył jedną z pierwszych w Europie fabrykę w nowym stylu, z osłonami socjalnymi dla pracowników, jakich wszyscy inni zazdrościli. Vide – zdjęcia z 80-lecia właściciela. Nie bez kozery nazywa się go światłym i oświeconym fabrykantem.

Fakt, zbudował dla siebie i rodziny fantastyczną willę, dziś zapomniany i popadający w ruinę Zawarciański Zameczek. Ale jednocześnie dbał o swoich ludzi. To z jego firmy wychodziły urządzenia, które można spotkać wszędzie w Europie jeszcze i nie tylko. Jako działające, albo jako zabytkowe.

A jak do tego dołożyć innych fabrykantów, to nagle okazuje się, że jednak potęgą techniczną byliśmy. Znaczy ludzie, którzy tu mieszkali do 1945 roku. Oraz ci, którzy tu po II wojnie zamieszkali, ludzie, którzy oswajali tę spuściznę techniczną, którzy projektowali nowe rzeczy, którzy biedzili się nad prototypami, ludzie, którym zależało bardzo, aby myśl techniczna była wcielana w życie.

Udało im się parę rzeczy. Ale w czasach wrednych żyli. W czasach, kiedy tylko jedna myśl – polityczna – była uprawomocniona. A polityka i technika to jednak dość odległe kosmosy są. I dlatego szlag jaśnisty w to wszystko trafił.

Jak się okazuje, nie do końca. Zachowały się bowiem artefakty, zachowały się bowiem zabytki, tak, tak, zabytki techniki. I wartałoby o nie zadbać. Pokazać, wydać książkę o technicznych osiągnięciach miasta na wzgórzach.

I nawet wiem, kto to mógłby zrobić. Robert Piotrowski się nazywa. Bo potrafi ogarnąć niemiecką spuściznę – vide język, ale i doświadczenie w wydawnictwach oraz szczególna wrażliwość na to, co tu w tym mieście się działo i dzieje. No i jeszcze taki jeden fakt, że ogarnia także i to, co było i jest za polskiej domeny. Inny fakt, świetnie daje sobie radę z polszczyzną. Nie chciałabym, aby to jakoś źle zabrzmiało, ale słuchanie Roberta, jak przekłada niemiecki na polski, albo zwyczajnie mówi po polsku do tubylców, jest przyjemnością. Bo dba o końcówki, o wygłosy, o akcent. A to drażliwa kwestia jest, przynajmniej dla mnie, bo nie każdy potrafi. Tak, tak, nie każdy potrafi w rodzimym narzeczu mówić poprawnie, o pisaniu nie mówię. Robert potrafi. I moim zdaniem potrafiłby ogarnąć ten temat.

Wracam do zabytków techniki. Ma ich trochę Muzeum Lubuskie im. Jana Dekerta, jest ich trochę w starej stoczni warciańskiej, jest ich trochę w prywatnych rękach. Mieszka tu trochę ludzi, inżynierów, techników, którzy pamiętają i co więcej, zechcą się podzielić wiedzą i umiejętnością. No i w końcu mieszka tu trochę ludzi, którzy są dziećmi, albo już wnukami tych pierwszych, którzy za sprawą dziadka, ojca, też umieją o pewnych rzeczach opowiadać.

Może pora przyszła, aby to niestyczne do tej pory i niezorganizowane towarzystwo zebrać do jednego kółka. I to kółko zaangażować do stworzenia czegoś ciekawego, czegoś, co pokaże moc tego miasta, powtórzę, skazanego przez historię i geografię na prowincjonalizm.

Bo nagle się może okazać, że za sprawą zabytków techniki, tych z czasów miasta na L., ale i tych, zwłaszcza tych z czasów na G., to my jesteśmy w szpicy. W szpicy technicznej…

No nie, ja taka mądra nie jestem. Znam ludzi, którzy mnie do tej technicznej historii miasta przekonali. I chyba pora przyszła, żeby się tym w dobrym, nowoczesnym stylu poszczycić. Dajcie nam Bogi wszelakie. Pomysły są, trzeba je tylko w rzeczywistość ubrać.

A teraz słówko o czymś, na czym się trochę lepiej znam. Nie piszę o mańce, coby ulubionego prof. Bogdana Kunickiego nie drażnić, bo i po co ulubionego profesora narażać na dyskomfort. O dyskusji będzie. O „Idzie”, o filmie, który mnie położył na łopatki. Ciągle w kraju się o nim dyskutuje, ciągle źle się o nim mówi. Vide – najnowsze podsumowania. Dla mnie, to czyste piękno w kinie, obraz, jakiego trudno w kinie oczekiwać. Piękno w każdym wymiarze. Nikomu wcześniej nie udało się pokazać nieprostego tematu tak, tak poetycko, tak pięknie i jednocześnie tak boląco. Bo boli, kiedy się patrzy na panią prokurator, bo boli, kiedy się patrzy na Idę…Był Oscar, i coś z 60 innych nagród filmowych. No nie, to się nie liczy. Jaka szkoda.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x