Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Beniny, Filipa, Judyty , 6 maja 2025

Zniknie nam kultowa księgarnia?

2016-03-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Wszystko wskazuje, że tak będzie. Wobec tego ja obiecuję solennie, że w każdym miejscu i o każdej porze będę sekowała te władze.

Znakomity księgarz i animator życia literackiego Daniel Puczyłowski wypowiedział umowę najmu na swój lokal przy ul. Chrobrego. Zrobił to po tym, kiedy Wysoka Rada – wielkie litery zamierzone i celowe – uchwaliła kuriozalne prawo dotyczące właśnie czynszów za lokale miejskie. I nagle się okazuje, że taki szewc czy krawiec płaci za swój lokal mniej, bo to zawody ginące, aniżeli księgarnia. Podkreślam, księgarnia spoza sieci czy innych systemów. Księgarnia, gdzie nie tylko sprzedaje się bestsellery Ficner-Ogonowskiej czy Michalak, ale też można dostać literaturę regionalną, gdzie można spotkać twórców. Gdzie zwyczajnie można sobie o książkach pogadać, bo załoga wie, o czym mówi, a co nie jest takie oczywiste w innych miejscach.

A przecież miało być tak pięknie. Mieliśmy ożywić Chrobrego, mieliśmy sprawić, że centrum będzie żyć. I co? Ano nic. Jak spełni się ten najczarniejszy z czarnych scenariuszy, to na Chrobrego, której już nikomu się nie chce ożywiać czy animować zostanie kilka sklepów, milion przystanków tramwajowych i wiecznie pijani bezdomni przy Żabce.

Myślę, że Daniel dołączył do sporego grona z lekka oszukanych, którzy byli na początku za dobrą zmianą. Uwierzył, że wraz ze zmianą na fotelu prezydenckim przyjdzie nowa jakość, przyjazna dla wszystkich. Przyszła i owszem, ale z tą przyjaznością to jednak chyba coś jest nie tak.

Do księgarni wrócę, tej księgarni. Zwyczajnie nie wyobrażam sobie, aby jej nie było. Przecież to niemal ostatnie kulturowe miejsce na tej zapomnianej ulicy. Od blisko 20 lat zaglądam tu przynajmniej raz w tygodniu, dla mnie to fantastyczne chwile, kiedy mogą sobie poprzeglądać książki, pogapić się na mapy, wziąć do ręki album. Księgarstwo to nie fabryka gwoździ czy innych śrubek, to wartość dodana, to kultura, to upowszechnianie słowa, a z kolei słowo to nasze ja. Bo jak nie będziemy się umieli posłużyć słowem, to będzie po nas.

W takim oto królewskim mieście Kraków, bo sprawa jest zbyt poważna, aby się bawić w gierki słowne, do listy zawodów ginących, czyli potrzebujących szczególnego wsparcia, jak krawiec czy szewc oraz lutnik wpisano zawody księgarzy i antykwariuszy (pozastystemowych). U nas tego nie zrobiono. Powód – nieznany.

OK., likwidujmy księgarnie, likwidujmy miejsca kulturotwórcze, likwidujmy ośrodki wsparcia dzieci z rodzin patologicznych, likwidujmy ośrodki wsparcia kryzysowego, zamykajmy instytucje kultury. Tylko potem się nie dziwmy, że giną pomniki. I żadne konsultacje tu nie pomogą. Nawet na temat czy zmienić władze, czy też może je zostawić.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x