2016-03-24, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Znikam na kilka dni. Stąd już teraz wszystkim życzę tego, co przy okazji takich chwil życzę sobie – spokoju, lektury, odpoczynku.
To już moje kolejne święta, które spędzać będę w nietypowy dla polskiego obyczaju sposób. Czyli nie w kręgu rodzinnym, przy stole nakrytym białym obrusem i zastawionym okolicznościowym jedzeniem. I powiem, że szalenie mnie to odpowiada. Niepopularne jest twierdzenie, że święta nie w gronie rodzinnym i przy powtarzaniu odwiecznego, no przynajmniej dwuwiecznego rytuału, mogą być lepsze. Dla mnie są.
Jednak jeśli ktoś lubi rytuały, lubi pójść z koszykiem do kościoła, lubi zasiąść do obfitego śniadania, tego mu serdecznie życzę.
To wolny czas, każdy niech go spędzi jak najlepiej, jak najbardziej celowo dla siebie, w zgodzie z najbliższymi. Niech to będzie szczęsny czas dla nas wszystkich bez polityki, bez karykaturalnych politycznych twarzy wmawiających nam, że białe jest czarne, choć cały świat i okolica wie, że białe jest białe.
Ponieważ ma być dobra pogoda, to i spaceru wszystkim nam życzę, po lesie, po parku, na powietrzu, bo spacer, podobnie jak droga otwiera mózgi i wyobraźnię, porządkuje rzeczywistość.
Znikam na kilka dni. Pisaniny złośliwej mojej przez kilka dni nie będzie. Jak wrócę, opowiem dokładnie gdzie byłam. A jadę w piękne kątki, gdzie co kawałeczek, to zabytek.
Siedziałam sobie spokojnie przy komputerze, aż tu nagle moje ucho złowiło rytmiczne odgłosy. No i się ucieszyłam. Na podwórku nie całkiem pięknym pojawiły się dzieci.