2016-05-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
U schyłku życia Alfreda Markowska, gorzowska Romka staje się coraz bardziej popularna. Właśnie jej uśmiechnięta postać została uwieczniona na muralu w stolicy.
Błękitno-zielony mural, na nim Alfreda Markowska, za nią wóz cygański. Taki wizerunek pojawił się na warszawskiej Ochocie. Postać Nońci, jak wszyscy ją nazywają, ma symbolizować walkę z nietolerancją i rasizmem. Jakże potrzebne są takie znaki w chwili obecnej, raczej trzeźwo myślących przekonywać nie trzeba.
Jak dla mnie super sprawą jest to, że właśnie to, że akurat Nońcia trafiła na mural. Ta bohaterska Cyganka, nazywana zresztą już „romską Sendlerową”, została tak upamiętniona. Bo może ktoś się nią zainteresuje, może poczyta o niej w źródłach różnych, może zaduma się nad losem Romów, zastanowi, zanim coś złego o nich powie.
Myślę sobie, że może czas przyszedł, aby ktoś poważnie wziął się do pracy i napisał jakąś większą rzecz o tej Romce. Znam kilka osób w mieścince, które mają do tego predylekcje, w tym jedną moją przemiłą znajomą. Może uda się namówić, pożyjemy, zobaczymy.
No i jeszcze jedno… Trzeba pojechać do stolicy, żeby ten mural obejrzeć, oczywiście przy okazji też i inne obiekty, ale mural przede wszystkim…
A teraz z kolejnego kątka. Spotkałam przemiłą znajomą, która zadała mi pytanie, czy widziałam pewne szkardztwo, jakie się pojawiło w mieście. A kiedy zaprzeczyłam, zostałam zobowiązana, żeby tam pójść i się pogapić. No więc poszłam i się pogapiłam i trochę mnie zęby od tego gapienia się rozbolały. Bo ja rozumiem, że każdy chce budować coś pięknego i coś niezwykłego, ale jeśli się ktoś nie zna na kolorach, to może niech zatrudni plastyka, żeby mu barwy na budynku uzgodnił. No i tak mamy kolejną pastelozę i to z gatunku tych bardziej przykrych. A przecież w mieście jest znakomity wzór, wręcz wzorzec metra elegancji nowoczesnego budownictwa. Mam na myśli czarną plombkę przy ul. Łużyckiej. Szczęściem, to nie tylko moja opinia, ale ludzi, którzy się znacznie bardziej profesjonalnie zajmują architekturą. Ja tak mam, że jak mnie co mocno zmęczy, to idę się na ten budynek pogapić, bo oglądanie ładnej bryły powoduje, że nastrój mnie się polepsza.
Ps. A dziś o 18.00 w Miejskim Ośrodku Sztuki pokaz filmu Izabelli Gustowskiej… Warto się wybrać, bo poznańska artystka pojechała do Nowego Jorku w poszukiwaniu Josephine Hopper… Ciekawa sprawa.
Siedziałam sobie spokojnie przy komputerze, aż tu nagle moje ucho złowiło rytmiczne odgłosy. No i się ucieszyłam. Na podwórku nie całkiem pięknym pojawiły się dzieci.