2016-06-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Najpierw dostałam do ręki Biuletyn Jeleniogórski, wersja letnia i przykro mnie się zrobiło, że u nas tak nie można. A potem to już fatalne informacje o śmierci mnie dopadły.
A było tak. Poszłam sobie do biblioteki, bo pora była najwyższa. No i w książnicy dostałam właśnie jeleniogórską gazetę. Jako że tam jeżdżę prywatnie ale i zawodowo, więc sobie zaczęłam przeglądać i zwyczajnie przykro mnie się zrobiło, że tam można a u nas nie. Bo gazeta ma format i wygląd gazety, a nie komiksu, jaki wychodzi u nas. Gazeta jest tak pomyślana, że będzie ciekawa dla mieszkańców i przyjezdnych. Fakt, Jelenia Góra to wielkie miasto i ma dużo ciekawych miejsc interesujących turystów. Ale kto powiedział, że podobnej gazety , fascynującej dla tutejszych, ale i ewentualnych przyjezdnych, nie dałoby się zrobić o mieście tym, o którym ja mówię kurnik, a przemiła znajoma, że jest wielkie i piękne.
Ja wiem, o czym można byłoby napisać i jak, ale się wiedzą nie podzielę, bo już parę razy różni ludzie wykorzystali moje myślenie o różnych sprawach. W każdym razie Jeleniej zazdroszczę bardzo, z ciekawością przeczytałam gazetę i na określoną półkę ją kładę.
No i czekam na wakacyjny numer „Wiadomości Samorządowych”. Czekam naprawdę zainteresowana.
No a potem dzień stał się czarny od mało ciekawych informacji. Najpierw dowiedziałam się, że Grisha Bałdych nie żyje. Jakoś trudno mi zrozumieć taką śmierć. Grisha miał zaledwie 29 lat. Fakt, żył w cieniu słynnego brata, ale coś tam swego w muzyce robił. To olbrzymia tragedia dla Adama oraz sióstr, ale i dla rodziców. Jakoś tak mi ta śmierć osiadła na duszy.
A zaraz potem przeczytałam w Necie, że nie żyje Andrzej Kondratiuk, wybitny i kompletnie niedoceniony polski reżyser, który tworzył sobie swoje filmy gdzieś tam na marginesie głównego nurtu. Główna muzą i aktorką jego filmów była żona Iga Cembrzyńska. Mnie się filmy Andrzeja Kondratiuka zwyczajnie podobają. Zresztą ja niezwykle sobie cenię właśnie takie, autorskie, niebanalne kino. Dziś takim, który idzie swoją drogą, jest Bodo Kox, który z nurtu off przeszedł do głównego, ale jednak chyba tak nie bardzo, bo jego „Dziewczyna z szafy” to zachwycający film, który nadal pasuje bardzo do off, a nie głównego nurtu.
Szczęściem na zakończenie pojechałam pogapić się na magahiper ważne odkrycie paleobiologiczne, znaczy kości nosorożca sprzed 125 tys. lat. Jedyny taki zwierzak, znaczy jego kości, odkryte w naszym pięknym kraju!!!! Ciekawe tylko, co się dalej z tym nosorożcem będzie działo. Pożyjemy, zobaczymy.
Siedziałam sobie spokojnie przy komputerze, aż tu nagle moje ucho złowiło rytmiczne odgłosy. No i się ucieszyłam. Na podwórku nie całkiem pięknym pojawiły się dzieci.