2016-07-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Jakoś nie ma szczęścia kładka w moście kolejowym. Znów jest jakaś enigmatyczna zapowiedź przetargu na roboty, ale tylko zapowiedź.
Zwyczajnie lubię kolej, coraz zresztą bardziej. Bo dostarcza mi nieustanne radości w tych dość ponurawych czasach. Ale do tematu. Otóż znów słychać jakieś pomruki w sprawie budowy kładki w moście kolejowym. To już kolejna taka zapowiedź, więc serdecznie wątpię, aby cokolwiek z tego wyszło. A jak wyjdzie, to będę serdecznie gratulować, choć naprawdę jakoś w to nie wierzę. Bo ciągle na kolei się o czymś gada, ale potem to nie wychodzi.
Bo jak ma wyjść, skoro to trybi, jak z pociągiem do stolicy kraju na zachodzie. Zachciało się przemiłym znajomym pojechać tym pociągiem. No i na dzień dobry usłyszeli, że bilet zbiorowy tam i z powrotem kosztuje ponad 300 zł, a poza tym pani kasjerka nic nie słyszała na temat tego, że bilet ten ma uprawniać do bezpłatnej komunikacji w mieście niedźwiadka. Zaprawiony w bojach podróży do stolicy nad dwiema rzekami, machnął więc ręką, zapakował znajomych do autka, w mieście Jana kostrzyńskiego wsiedli do Bombardiera, zapłacili 30 euro przemiłej konduktorce i było bez problemów.
No i przemili znajomi już wiedzą, że na przyszły raz, kiedy zapragną ruszyć do Berlina, to na pewno, na pewno nie bezpośrednim pociągiem, bo to jakieś dziwne połączenie jest. Ja i tak się dziwię, że ktokolwiek nim rusza do stolicy Niemiec, bo to zwyczajnie nieopłacalne jest.
I w taki to oto sposób koleje polskie, które zamiast jednej silnej firmy, jaką dla przykładu jest Deutsche Bahn, są milionem spółek i spółeczek, które już nawet nie irytują, tylko rozbawiają, bo śmiech to zdrowie, a irytacja prowadzi w konsekwencji do bolącej wątroby, a już na pewno do bólu głowy.
A teraz z innego kątka. Media informują o zawirowaniach w Filharmonii Gorzowskiej. Zawirowaniach personalnych, dyrekcja tłumaczy, że wewnętrznych spraw firmy nie zamierza komentować publicznie. Ja się tylko boję, że publiczna awantura nikomu się nie przysłuży dobrze, a już na pewno samej instytucji. W mieście, gdzie cały czas jednak negowana jest wartość kultury wysokiej, to woda na młyn dla populistów, że instytucję trzeba zlikwidować, bo skoro… Uważam, że skoro jest konflikt, to lepiej go załatwiać w cichości domu, publiczne roztrząsanie problemu nic nie da. Raczej przyniesie odwrotne od zamierzonych skutki.
No i z kolejnego kątka. Dziś zostanie odsłonięta tablica pamiątkowa poświęcona dr. Piotrowi Frankowowi. Wielce zasłużonemu nauczycielowi, pedagogowi, krzewicielowi pamięci i kultury Kresów Wschodnich, skąd pochodził.
Bardzo, ale to bardzo dobrze, że taka tablica się pojawia, bo to znak, że jednak miasto zaczyna dbać o szczególnie zasłużonych obywateli, którzy dołożyli pracy, aby to miasto było ładne i dumne. Pogratulować temu, kto to wymyślił.
Siedziałam sobie spokojnie przy komputerze, aż tu nagle moje ucho złowiło rytmiczne odgłosy. No i się ucieszyłam. Na podwórku nie całkiem pięknym pojawiły się dzieci.