2016-08-27, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Mam na myśli to, co się wyczynia przy ul. Walczaka. A nie wyczynia się nic. No i nikt już nie wie, czy i kiedy na nowo ruszy remont.
Roboty stanęły i nic się nie dzieje. Nie ma nawet komunikatu w tej sprawie, ale to jakby norma, bo nie istnieje coś takiego, jak polityka informacyjna magistratu. Ja jestem spieszona, więc mnie te remonty jakoś okropecznie nie przeszkadzają, bo jakby, co, to wszędzie dotrę na własnych nogach. A to, że stoi praca, to dobrze, bo można się pogapić na landsberską kostkę oraz na ten cieniutki pasek asfaltu, który ją przykrywał.
Ja tam nie wiem, ale mam tak, że jakoś mocno mnie wzruszają ślady historii, dziejów minionych. Lubię historię i tyle. Dlatego kto nie widział starej drogi, a się interesuje historią miasta nad trzema rzekami, to dawaj w te dyrdy powinien polecieć na Walczaka, bo jak się robotnicy jacyś znajdą, to i kostkę nam rozbiorą.
A teraz z innego kątka. Otóż zapadła decyzja. Będzie toaleta w samym centrum, w okolicach byłego Empiku, czyli dziś banku. Ja wiem i rozumiem, że publiczne toalety są potrzebne, ale żeby stawiać ją akurat w takim miejscu? To już naprawdę nie ma żadnych zakamarków, naprawdę trzeba ją stawiać centralnie? Przecież to jeden z niewielu naprawdę ładnych skwerków w samym centrum. Fakt, mamy sporo parków, ale mamy też i trawniki. O nie również należy zadbać. A na pewno już nie stawiać w samym środku publicznej toalety.
Wiem, że z moim zdaniem nikt się nie liczy. No cóż, zresztą jak i ze zdaniem innych dziennikarzy. Ale może w końcu mieszkańcy się wzburzą, może ludzie się postawią wybitnie głupiemu pomysłowi, który pasowałby do Koziej Wólki, a nie do miasta, które lubi myśleć o sobie, że jest wielkie i piękne, choć ja w takich przypadkach porównuję je do k…. Ups, słowo i porównanie zakazane, ale tak mi się jakoś wyrwało.
No i z następnego kątka. Znów zaczyna się dywagowanie nad zmianą nazwy. Będzie bicie piany pod tytułem – uciąć przymiotnik czy też go w nazwie zostawić. No i znów pada pytanie – naprawdę nie ma ważniejszych spraw w tym mieście? Naprawdę trzeba poświęcać energię na głupoty? Zresztą jak posłuchać zwykłych ludzi, a ja sobie posłuchałam, to im jest naprawdę wszystko jedno, czy miasto jest z przymiotnikiem, czy też bez przymiotnika. Mnie też w sumie jest wszystko jedno, czy w nazwie zachowa się przymiotnik. Choć podkreślę z mocą, że mnie najbardziej podobałaby się nazwa Gorzów nad Wartą wzorem Kostrzyna. Ale skoro już jest Wielkopolski, to niech sobie będzie Wielkopolski, bo raczej nie przypuszczam, żeby się udało zamienić na Marchijski…
Ps. Nadrabiam opustkę. Podczas weekendu można się wybrać także do Kostrzyna na Dni Twierdzy…Będzie się działo, oj będzie.
Siedziałam sobie spokojnie przy komputerze, aż tu nagle moje ucho złowiło rytmiczne odgłosy. No i się ucieszyłam. Na podwórku nie całkiem pięknym pojawiły się dzieci.