Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Dominika, Imeldy, Pankracego , 12 maja 2025

Tym razem w rankingu „Jazz Forum” trochę nas mało

2017-02-03, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Chyba po raz pierwszy od lat nasze środowisko jazzowe wypadło nieszczególnie w jednej z najważniejszych rankingów dotyczących życia jazzowego w kraju. Ale nie jest tak do końca fatalnie.

Wyszedł nowy numer „Jazz Forum”, cały czas jednak najważniejszego pisma poświęconego jazzowi w kraju naszym. No i po raz pierwszy od lat, naprawdę wielu lat, trochę nas, znaczy tutejszych, mało. W rankingu, który „Jazz” raz do roku zamieszcza.

Ale jednak nasi muzycy, znaczy jeden, tam się znalazł i to w kilku kategoriach. Muzykiem tym jest Adam Bałdych, wybitny skrzypek jazzowy. Zresztą chyba nietaktem jest przypominanie, kim Adam jest, bo w mieście moim przysposobionym, a Adasia rodzinnym, raczej wszyscy wiedzą.

I tak: Adam Bałdych uplasował się na drugim miejscu w kategorii Muzyk Roku. Liderem w tej kategorii od lat jest nieustająco Tomasz Stańko, jeden z najwybitniejszych trębaczy świata, więc trudno się dziwić. Ale Adaś, bo tak zawsze do niego mówię, jest najlepszym skrzypkiem jazzowym minionego roku. I tu trudno się dziwić, bo rzeczywiście nie ma w chwili obecnej lepszego od niego, przynajmniej w tym kraju. Jakby tak spojrzeć na przebieg kariery, gdzie Adaś grał, z kim i co, to takie ustawienie w rankingu nie powinno być zdziwieniem. Ja w każdym razie zdziwiona nie jestem. I serdecznie takiego miejsca gratuluję. Ale to nie koniec obecności Adasia na liście rankingowej. Otóż Adam Bałdych znalazł się też na dość wysokim, bo na czwartym w kategorii kompozytor. I tu też gratulacje.

Szczęściem, na liście rankingowej znalazł się również Jazz Club Pod Filarami. W kategorii najlepszych klubów jazzowych uplasował się na dziesiątym miejscu, ale jest. I też gratulacje.

Jednak cały czas nasze środowisko jazzowe jednak jest zauważalne. Na pewno w przyszłym roku będzie lepiej. Na pewno.

Jak przy jazzie jestem, to nietaktem zwyczajnym byłoby nie zauważyć oraz odnotować, że 40 lat jazzowej historii w swoim życiu obchodzi w tym roku Prezes. Prezes, znaczy Bogusław Dziekański. Prezes, jak to ma w zwyczaju, tylko półgębkiem napomniał o rocznicy, a na pytanie – Robimy imprezę??? – odpowiedział, oj, nie. Nigdy więcej. Bo jak poprzedni jubileusz świętowaliśmy, to Prezes został siłą wręcz zatrzymany w domu własnym, żeby do klubu za szybko nie przyszedł. Zakładam, że żona osobista kłaść się przy drzwiach nie musiała niczym Rejtan, ale i tak ją podziwiam, że się wówczas udało. Bo jak wiadomo, Prezes jest w piwnicy zawsze. A jak go nie ma, bo jedzie gdzieś tam w ważnych sprawach, to zamęcza, zamęcza, że powtórzę, współpracowników telefonami z wytycznymi, pytaniami i takimi ogólnymi rozmowami. Bo ma zwyczajnie tak, że cały czas kontroluje i pilnuje, czy wszystko w piwnicy jest OK. Zwykle jest. Ale prezes tak ma, że musi wiedzieć. Stąd te telefony… Zresztą kolejna klubowa legenda.

Co do imprezy jubileuszowej, to się zobaczy. W każdym razie najserdeczniejsze gratulacje. Za te lata, za to, co w piwnicy jazzowej się udało zrobić, no i za to, że dzięki niemu posłuchałam sobie w mieście moim przysposobionym (bo nie piszę moim własnym) wielkich gwiazd. Za koncert Josha Redmana wdzięczna będę do końca mojego życia. Pamiętam, jak Prezes mi powiedział, że Redman przyjeżdża do miasta, to mu zwyczajnie nie uwierzyłam. A potem siedziałam w Teatrze Osterwy i usiłowałam liczyć… A jeszcze później patrzyłam w piwnicy, jak Redman się rozgląda, jak nie ma problemu, żeby stanąć do zdjęcia z fanami i jak mu zwyczajnie w jazzowej piwnicy małego, prowincjonalnego miasta jest wygodnie i dobrze. Wielka, wielka bardzo gwiazda światowego formatu w jazz piwnicy znalazła klimat, jaki jest w nowojorskich klubach, jaki jest w berlińskich piwnicach. Było cudnie. O innych wielkich, jak choćby Richard Bona, Mike Stern i Didier Lockwood, John Scofield (Boże, Scofield w Gorzowie), Ravi Coltrane, Leni Stern, John Abercrobie, Nigel Kennedy czy w końcu Freddy Cole nie wspominam, bo wyszedłby mocarnie długi papirus. To gwiazdy „Gorzów Jazz Celebrations”. A przecież innych gwiazd, wielkich nazwisk światowego jazzu było moc. Moi znajomi i przyjaciele zwyczajnie nie wierzą, że tu się to zdarzyło, a zdarzyło i to za sprawą Prezesa, jego nazwiska i dobrej sławy, jaką sobie wypracował w tym trudnym światku wielkich jazzu.

Prezes, może jednak jakaś impreza na te 40-lecie…. Może.

A skoro o kulturze tyle piszę, to zwyczajnie muszę odnotować kolejny sukces Biura Wystaw Artystycznych w Winnym Grodzie. Otóż BWA dowodzone przez Wojciecha Kozłowskiego, do którego ja mówię Wojtek, bo znam go od lat i bardzo sobie tę znajomość cenię, znalazło się na dziewiątym miejscu na liście najlepszych galerii w Polsce przygotowanej przez tygodnik „Polityka”. Tę pozycję zajęło ex aequo z galeriami miejskimi w Tarnowie, Bielsku-Białej i Opolu. Ten ranking od lat robi mój guru Piotr Sarzyński. Moim zdaniem jeden z wybitniejszych znawców kultury, ale i architektury. No i trzeba dodać, że BWA z Winnego Grodu kolejny już raz, kolejny już rok znalazło się w oku pana redaktora. No i gratulacje wielkie. Bo my, tu w mieście na siedmiu wzgórzach, poza Jazz Piwnicą oraz FG jeszcze, to jakoś nie mamy instytucji, które są gdzieś tam zauważane. Och, oczywiście jeszcze Teatr Osterwy na tej liście jest.

Ps. Dziś w FG, znaczy w Filharmonii, koncert „Polskie brillant”. Kameralny, ale świetny. Grają panowie Mateusz Makuch – skrzypce i Gracjan Szymczak – fortepian. Na afiszu same świetne rzeczy, bo i Fryderyk Chopin – no wszak kompozycje na fortepian, ale i Henryk Szymanowski – no wszak kompozycje na skrzypce. Wykonawcy, to crème de la crème polskiej młodej kameralistyki. To dwa bardzo ważne nazwiska. Każdy, kto lubi muzykę, powinien chcieć posłuchać. Fortepian koncertowy FG nastrojony, sala czeka. Przybywajcie zatem, bo naprawdę warto. Naprawdę, bo rzadko można brylantów polskiej literatury muzycznej posłuchać i to w dodatku w brylantowym wykonaniu. Po co potem żałować, że się brylantowy koncert opuściło…. Brylantowy w sensie i afisza, ale i w sensie wykonawczym. Zaczynamy o 19.00, biletów jeszcze trochę zostało. No Polskie Brillant… Polskie brylanty.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x