2017-02-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Mam na myśli nową w centrum siedzibę Państwowej Straży Pożarnej. Bo zwykle gapiłam się na powstającą budowlę, a tu, patrzcie, jest.
Chyba z moim patrzeniem na miasto coś jest nie tak. Bo zwyczajnie nie zauważyłam momentu, kiedy rozbudowa siedziby PSP (czyta się Państwowa Straż Pożarna) dobiegła w centrum końca i kiedy samochody tam strażackie zaparkowały. Może oficjalnego otwarcia jeszcze nie było – tego nie wiem, ale szłam tamtędy, znaczy ul. Dąbrowskiego, późnym wieczorem i zamiast przeszkód był prosty chodnik. A zamiast czegoś w budowie, był i jest nowy budynek. Specjalnie zaglądałam i widziałam, że parkują tam duże samochody straży.
Ponieważ od bardzo wielu lat mam strażaków za najbardziej przyjazną służbę mundurową w tym kraju, to się zwyczajnie ucieszyłam, że mają nową, wygodną siedzibę. No i się chwilkę niedługą pogapiłam. Bo i jest na co. Ładna budowla nam w centrum przybyła. Dobrze, żeby była funkcjonalna przede wszystkim dla strażaków. Bo jakby nie wszyscy jeszcze wiedzieli, to właśnie PSP oraz OSP (co się rozwija w taką definicję – Ochotnicza Straż Pożarna) są takimi służbami, które są wzywane i do pożaru, choćby garnka z przypalonym bigosem, albo i do wycieku czegoś okropnego, albo i do łapania jakichś egzotycznych zwierząt, które ktoś sobie z egzotycznej wycieczki przywiózł, a ulubieniec mu uciekł. Albo w sytuacjach, kiedy nie bardzo wiadomo, kogo wezwać, to zawsze wzywa się strażaków, bo oni i tak się pojawią, nie naburczą za bezsensowne wezwanie, ale doradzą i pokierują… No strażaków mocarnie lubimy… I dlatego mam nadzieję, że nowa miejscówka w centrum im odpowiada.
A skoro przy strażakach jestem, to nietaktem byłoby nie zauważyć, że w mieście mieszkają blisko spokrewnieni członkowie rodziny, bardzo blisko dodam, założyciela i długoletniego animatora oraz jednego z najważniejszych ojców założycieli Ochotniczej Straży Pożarnej, (moim zdaniem najważniejszego) pana Bolesława Chomicza. Do dziś wybitnie zasłużonych strażaków nagradza się bowiem medalem imienia właśnie Bolesława Chomicza. Do dziś powstają o nim książki. Jest izba jego pamięci. Do dziś pożarnicy o nim mówią z estymą. I tak, tak, proszę państwa, do dziś żyją tu jego naprawdę bliscy krewni. Ciekawa historia. Ciekawa. Zresztą jak i całej rodziny Chomicz…. Strażakom gratuluję nowej siedziby w centrum i powtórzę, oby była wygodna i funkcjonalna.
A teraz czas na nietoperze… Albo jak o nich piszą polscy literaci nurtu fantasy, albo science fiction z akcentem na fantasy – nietopyrki. Te latające myszy, co to się mają niby w koki i fioki wplątywać, a które ja bardzo, bardzo lubię, mają się stać języczkiem u wagi w sprawie wycinki starych lip przy ul. Kostrzyńskiej. Bo może się okazać, że nietopyrki zimują zahibernowane w tych lipach, więc ich wyciąć nie można. Znam trochę obyczaje nietoperzy. Na zimową hibernację generalnie wybierają sobie obiekty takie, jak Międzyrzecki Rejon Umocniony albo coś w podobie, jak choćby resztki na kostrzyńskiej twierdzy lub kawałeczki naszej, tutejszej znaczy , katedry, oraz coś w podobie. Ale kto tam do końca zna ulubieństwa nietopyrków i ich miejsca do przespania zimy? No kto?
Może nietopyrki, może nie wszystkie, ale jakieś pojedyncze osobniki uznały, że lipy są OK i tam zapragnęły spędzić zimę. Jeśli specjaliści chiropterolodzy znajdą tam, znaczy przy Kostrzyńskiej, jakiegoś nocka, mroczka, karlika albo gacka to trzeba im dać spokój. Niech śpią do wiosny. Ja wiem i rozumiem, że potrzeby ludzi rzadko są styczne z potrzebami braci mniejszych. Ale jeśli chemii w życiu naszym nie chcemy, a nie chcemy, to może warto nad takimi nietopyrkami się pochylić. Bo nietoperze, nie dość, że się w przysłowiowe koki i fioki damskie nie wplątują, to właśnie ze względu na apetyt pożerają komary, meszki i inne diabelstwo latające latem i uprzykrzające nam życie. Całe to bzyczące albo i nie, latające towarzystwo, które nam ludziom, latem mocarnie życie uprzykrza. Warto pomyśleć o nietoperzach? Warto. Mocarnie warto.
No i w tym kontekście o drzewach. Też warto.
Ps. A kto nie był, niech żałuje. Mam na myśli koncert „Polskie Brillant” w FG. Naprawdę niech.
Ps.2. Na poligonie czołgowym, znaczy przy Białym Kościele coś się mocarnie zadziewa. Wzgórze ósme nam niknie, stanął namiot. Coś tam się dzieje w sensie pracy. Niemal tak, jak w Niemczech, gdzie jak się coś remontuje, to prace trwają cały czas. Tak się zrobiło ostatnio, znaczy od wczoraj, przy Białym Kościele…. Ok. Poparzymy, będziemy monitorować… Zobaczymy… Daj panie Boże i ty mój dżinie z czarnego imbryka do herbaty, aby było tylko dobrze. Ups, dżin się wychylił z imbryka i bardzo prosi, żeby go w drogowe, pancerne i czołgowe rzeczy nie mieszać, bo zna się tylko na kulturze i herbacie…
 
         
         
         
         
         Czy te pancerne blaszane drzwi tam zostaną na zawsze? Czy też może to chwilowe rozwiązanie?
 Coraz bliżej Halloween, który ja osobiście lubię
         Coraz bliżej Halloween, który ja osobiście lubię
       
     
     
       
         
      Rozpoczęło się jesienne czyszczenie miasta
         Rozpoczęło się jesienne czyszczenie miasta
       
     
     
       
         
      Dyskusja wciąż trwa, zatem słówko jedno będzie
         Dyskusja wciąż trwa, zatem słówko jedno będzie
       
     
     
       
         
      Byłam w mieście, które się maks zmieniło
         Byłam w mieście, które się maks zmieniło
       
     
     
       
         
      Przerwa, a nie ma redaktora zastępczego
         Przerwa, a nie ma redaktora zastępczego
       
     
     
       
         
      No i się dowiedzieliśmy, że jesteśmy hejterami
         No i się dowiedzieliśmy, że jesteśmy hejterami
       
     
     
       
         
      Nieustanna pomoc jednemu klubowi
         Nieustanna pomoc jednemu klubowi
       
     
     
       
         
      Zawsze mnie zastanawiało, co się dzieje z książkami
         Zawsze mnie zastanawiało, co się dzieje z książkami
       
     
     
       
         
      Dyskusja jednak trwa i raczej trwać będzie
         Dyskusja jednak trwa i raczej trwać będzie