2017-02-20, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Z zaskoczeniem przyjęłam pojawienie się znów pod kościołami, a na pewno pod jednym żebraczek z małymi dziećmi. I znów najprawdopodobniej są to rumuńscy Romowie.
Od zawsze, kiedy widzę na ulicy ludzi żebrzących, zwłaszcza kobiety z dziećmi, to jest mi ich żal. Pierwszą i dużą falę żebraków miasto nasze przeżyło równo 20 lat temu. Było ich znacznie więcej, koczowali na śmietnisku, dziś polu golfowym. Byłam wówczas u nich parę razy. Kilka razy pomagali im okoliczni mieszkańcy. I pamiętam też, że jak się znienacka pojawili, tak samo znienacka zniknęli.
Potem, jak już ktoś na ulicach żebrał, to były pojedyncze osoby. A teraz znów widzę najprawdopodobniej romskie kobiety z dziećmi. I albo przyjechały ze Słowacji, albo z Rumunii. Biedne, biednie odziane, z takimi też dziećmi.
Mnie, ze powtórzę, jest ich żal i to bardzo. Ale z drugiej strony wiem, do kogo i na co pójdą wrzucone do ich puszek pieniądze.
I zdaję sobie sprawę, że nie ma sposobu rozwiązania tej sytuacji. Ale z drugiej strony jakoś mnie jest się trudno pogodzić z tym, że w XXI wieku są jeszcze żebracy na ulicach – i to właśnie kobiety z małymi dziećmi. Spotkałam je ostatnio w Poznaniu, ale ku swemu ogromnemu zaskoczeniu także w mieście naszym. Jak następnym razem je spotkam, to się z nimi podzielę jedzeniem. Zresztą pójdę tam, pod katedrę, żeby sprawdzić, czy jeszcze są…
A teraz z innego kątka. Czytam, że już do pracy sposobią się działkowcy, bo wiosna idzie i się zwyczajnie doczekać nie mogą. OK. rozumiem. Ale ja bym bardzo chciała, aby ruszyli też do sprzątania tego, co za płot wyrzucają. Wracałam z Poznania. No i znów przeżyłam szok. Bo pociąg jedzie w pewnym momencie przy jakichś ogródkach działkowych. No i to, co się za płotem piętrzy, to skandal. Jakieś połamane meble ogrodowe, jakieś plastikowe barachło. I nie tylko mnie ten badziew się nie podobał. Bo przykre słowa pod adresem właścicieli wyraziła głośno pani, która obok mnie siedziała. Mówiła mniej więcej to, co ja sama myślę, a mianowicie, że nie rozumie, jak można mieć wypielęgnowane, wylizane wręcz działeczki, a z drugiej strony śmiecić po drugiej stronie płotu. Bo ja tego także zwyczajnie nie rozumiem… A skoro już ta wiosna nastanie, to pewnie będzie jeszcze większy badziew, choć z drugiej strony zielone chaberdzie wyrosną, to zasłonią. Ale tak po prawdzie, to powinno być wstyd.
No i z kolejnego kątka. Pochwaliłam się, że wracałam z miasta koziołków. No wracałam, bo byłam sobie na targach turystycznych. No i co? No i nic. Kto miał najlepsze stanowiska na Poznańskich Terenach Targowych? Ano różni, a wśród nich: Strzelce Krajeńskie, Barlinek, Lubrza, Międzychód. No i kogo oczywiście zabrakło? Miasta naszego. A szkoda wielka, bo to naprawdę dobre impreza. I wcale nie chodzi o to, żeby miasto samo się tam wystawiało. Ale przecież są podmiejskie gminy, które naprawdę mają potencjał i naprawdę mają się czym pochwalić i przyciągnąć turystów. Od kilku lat o tym baję. O zawiązaniu takiej koalicji, czy czegoś w podobie, właśnie po to, żeby razem się pokazywać na tego rodzaju imprezach. Tak robią niemieckie landy – jak choćby Saksonia, do której lubię zaglądać czy Brandenburgia…
A skoro przy Saksonii jestem, to oni co roku mają coraz lepsze materiały i ciekawe wydawnictwa. W tym roku mieli dla przykładu komplet materiałów na temat 500-lecia wprowadzenia Reformacji oraz samego Marcina Lutra oraz jego żony Katarzyny von Bora. Nagadałam się trochę z ludźmi z promocji Saksonii i dostałam bardzo eleganckie wydawnictwo, jak pani powiedziała, dla tych, co się interesują. No i sobie teraz czytam.
Tak więc może w przyszłym roku się doczekam pozytywnego rozpatrzenia mego marudzenia o obecności miasta na dużych imprezach turystycznych…. O Berlinie nie mówię, bo tam to już naprawdę kosmiczna prezentacja musi być, żeby zaistnieć…
Ps. Dziś mija dokładnie 45 lat od premiery „Pana Samochodzika i templariuszy”. Pana Samochodzika zagrał Stanisław Mikulski, pamiętny Kloss. A pisze o tym, bo pan Samochodzik skarbu templariuszy szukał między innymi w Chwarszczanach i przez miasto nasze ku słynnemu kościołowi templariuszy jechał….
Zabulgotało na wieść o tym, że sam słynny Starbucks przybywa do miasta. Już widzę te kolejki po kawę i ciastka owsiane.