2017-03-03, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Zwyczajnie zapomniałam, że w mieście naszym jest kawałek Mauretanii. Tak, tak, całkiem serio o tym mówię. Ale nie dużo trzeba, żeby go nie było.
A było tak. Zawiało mnie do Katolickiego Liceum św. Tomasza z Akwinu. No i właśnie z okien tej szkoły patrzyłam sobie na mauretańskie podwórko. Jest wieża, są łuki. No coś megasuper interesującego. Ale i zaraz najszła mnie też taka konstatacja – jaka szkoda, że ono w takim dość fatalnawym stanie i druga, że jaka szkoda, że nie jest dostępne, bo to mogłaby być ciekawostka turystyczna.
Ten fatalnawy stan. Wiem i zdaję sobie sprawę z tego, że zawsze brakuje pieniędzy, na wszystko brakuje. A co tu mówić o podwórku. Ale to podwórko jest szczególne. Naprawdę szczególne. Jedyne takie w mieście. I naprawdę mogłoby być perełeczką oraz ozdobą. No i jak już napisałam – smakowitą ciekawostką turystyczną, którą szkoła mogłaby udostępniać zwiedzającym. Oczywiście trzeba by było sporządzić jakiś sensowny regulamin dostępności tego miejsca, bo przechodzi się przez korytarz szkoły.
Inna sprawa, że po sąsiedzku leży piękna zabytkowa kamienica z naprawdę śliczną klatką schodową. Weszłam tam, bo panowie robotnicy jakieś badziewie wynosili i było otwarte. No i się zwyczajnie zachwyciłam.
Inna rzecz, że takich pięknych klatek schodowych w mieście, a zwłaszcza na Nowym Mieście jest całkiem sporo. I myślę sobie, że można byłoby z tego uczynić całkiem ciekawy szlak turystyczny dla zainteresowanych architekturą art. deco. Bo naprawdę jest co oglądać. A znam takich, którzy lubią oglądać takie zakamarki.
No cóż, pomarzyć dobra rzecz. A wracając do szkoły i jej podwórka, to naprawdę sprawa godna zainteresowania i zawalczenia o poprawę. Tylko nie bardzo wiem, kto się tym powinien zająć.
A teraz z drugiego kątka. Otóż przy przejeździe przez klasztorne podwórko z Walczaka na plac Staromiejski pojawiła się solidna metalowa brama. Zamknięta na klucz, dodam. No i nie ma już przejazdu z placu na rozkopaną ulicę. Nie wiem, którędy teraz mieszkańcy jeżdżą, ale już nie przez teren klasztoru. No i ja się poważnie obawiam, że skoro jest brama, to zaraz pojawi się też zamknięta na klucz furtka. Co to oznacza, że stracę wygodne przejście do pracy. Co prawda, pół kilometra nadłożonej drogi to nie jest dużo. Ale jak się leci niemal na ostatnią chwilę do pracy, co mnie się nader rzadko zdarza, ale jednak, to te pół kilometra jednak stanowi dość poważną przeszkodę.
Rozumiem zakonników, którzy mogą mieć dość rychliwej arterii na swojej posesji, ale z drugiej strony w tej tak naprawdę trudnej sytuacji, która zresztą staje się coraz trudniejsza, trzeba sobie jednak pomagać. Wielkich słów nie będę używać, bo ich zwyczajnie nie lubię, ale powtarzam, pomagać sobie trzeba. Inna rzecz, że pomagać sobie to narodek zdecydowanie nie lubi. Komuś nogę podłożyć, komuś zaszkodzić, to i owszem, ale pomóc? O to już dużo, dużo trudniej.
No i z kolejnego kątka. Jest oficjalne stanowisko kolei w sprawie remontu estakady. I brzmi on tak: „W związku z pracami przy odnowie estakady w Gorzowie Wielkopolskim i budowie nowego przystanku pomiędzy 20 kwietnia a 10 czerwca będzie obowiązywała zastępcza komunikacja autobusowa między stacjami Gorzów Wielkopolski Teatralna – Gorzów Wielkopolski. Sześć pociągów PKP Intercity skróci relacje do przystanku Gorzów Wielkopolski Teatralna. Odnowiona estakada pozwoli na sprawniejszą i bezpieczniejszą podróż koleją. Nowy przystanek na estakadzie w okolicy ul. Teatralnej (Gorzów Wlkp. Teatralna), wyposażony w wiatę i elementy małej architektury, na stałe zostanie włączony w układ komunikacyjny miasta”. No i w związku z tym jestem ciekawa, co tam się na tej Teatralnej wyczyniać będzie. Bo już na milion procent wiadomo, że żadną miarą remont tej megarogrzebanej ulicy do tego czasu się nie skończy.
Ps. No a dziś to jednak kilka ciekawych rocznic obchodzimy.
A więc tak: Dziesięć lat temu miała premiera „Trzy razy Piaf”, która zainaugurowała działalność Sceny Letniej. Dziesięć lat Piafki na scenie. To absolutny rekord, jeśli chodzi o obecność jakiejkolwiek sztuki na afiszu Teatru Osterwy. Aktorkom oraz dyrekcji Osterwy największe gratulacje. Tym bardziej, że Piafka jest cały czas grana i co więcej, straszliwie trudno kupić na nią bilety. Co prawda, nie sądzę, aby Piafka pobiła rekord „Pułapki na myszy” Agaty Christie, która na londyńskim West Endzie grana jest nieprzerwanie od 1952 roku, czyli od 65. lat. Ale i tak rekord jest.
Dziś także 65. urodziny obchodzi dr Gabriela Balcerzakowa, świetna polonistka, ale także i znawczyni sztuki współczesnej, była dyrektor Muzeum Lubuskiego im. Jana Dekerta. Szacownej jubilatce najserdeczniejsze gratulacje!!!!
Także dziś przypada 40. rocznica śmierci Antoniego Możdżera, nauczyciela, pioniera miasta, teologa i filologa, wykładowcy łaciny, j. niemieckiego i historii w I (1945-1950) i II LO (1955-1972), byłego dyrektor Technikum Gastronomicznego. A prywatnie dziadka wybitnego polskiego jazzmana Leszka Możdżera, który w mieście nad trzema rzekami bywa, a koncerty zwykle zaczyna od tego, że wita rodzinę.
Zabulgotało na wieść o tym, że sam słynny Starbucks przybywa do miasta. Już widzę te kolejki po kawę i ciastka owsiane.