2017-05-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Zakończyła się majówka, wyjątkowo długa w tym roku i wyjątkowo chłodna. No i dobrze, bo mnie takie wolne dni trochę jednak z rytmu wytrącają.
Ja nie narzekam na wolne dni, bo mi ich brakuje, ale uczciwie muszę przyznać, że zawsze mnie one z ustalonego rytmu wytrącają. Tak samo było i tym razem. Trochę się pogubiłam, choć uczciwie muszę przyznać, że 1 Maja uczciłam jak nakazuje definicja. Solidnie popracowałam we własnym domu, co się przekłada na to, że wyrzuciłam górę klamotów, których jakoś przez lata nie mogłam… Bo a nuż się przydadzą. Spracowałam się, a jakże. Ale dom uwolniony od pewnych gratów jakoś inaczej wygląda. Muszę się przyzwyczaić, bo trochę tak zwanych przydasiów z pejzażu zniknęło. Tyle o majówce będzie.
A teraz o czymś innym, nieporównywalnie ważniejszym od świątecznego usuwania klamotów. Otóż znana gorzowianka i przy okazji moja przemiła znajoma umieściła w sieci projekt muralu dedykowanego Alfredzie Markowskiej, Babci Nońci, wybitnie zasłużonej Romce, co to w czasach okropnych ratowała dzieci przed obozem zagłady.
Miałam pomysł, aby Babcię Nońcię zgłosić do Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie, tak aby w tym ważnym miejscu, na Wzgórzu Herzla posadzono oliwkę Jej dedykowaną. Nawet zgłosiłam się do ambasady Państwa Izrael w tej sprawie. Dostałam wytyczne, jak to zrobić. No i kwerenda nie dała rezultatu. Nie ma żadnych dokumentów, które wymagane są w tej procedurze. Uprzejmie mi wyjaśniono, że słowa, owszem, są ważne, ale brakuje potwierdzenia w kwitach.
Dlatego z wielkim entuzjazmem przyjęłam pomysł przemiłej o muralu. Skoro mamy trochę rzeźbek upamiętniających innych znanych, to mural z Babcią Nońcią byłby i będzie ze wszech miar wskazany. Jednak kiedy zobaczyłam projekt, to się z lekka załamałam. Bo trochę za dużo grzybów w tym barszczu jest. Bo i tabor, bo i zdjęcie pani Markowskiej, bo i ramka, bo i jakieś takie dziwaczne ozdobniki. Okazało się, że nie tylko mnie się ów projekt nie podoba. Rozdyskutowali się ludzie mocarnie. Pomysłodawczyni dzielnie na klatę przyjmowała zarzuty, że jednak nie takie, że nie taka estetyka. Ale w pewnym momencie pękła jej odporność i zaczęła wytaczać argumenty natury osobistej. I błąd. Bo emocje są najgorszym z możliwych doradców.
Ja jednak za pomysłodawczynią palce trzymam. Mam tylko nadzieję, że weźmie sobie do głowy rady (serce w tym przypadku jednak nie będzie najlepszym doradcą), popracuje nad projektem lub zleci albo poprosi kogo innego o coś nowego i mural ostatecznie powstanie. Mamy w mieście dobre przykłady – choćby mural dedykowany Chriście Wolf czy ten przy Teatrze Osterwy dedykowany Zbigniewowi Herbertowi. Nawet ten cygański przy Drzymały jest niezły. Znam pomysłodawczynię, wiem, że się nie podda i malunek jednak będzie. Ale nie dla śmiechu i kpin, a na chwałę pomysłodawców i na pamięć Alfredzie Markowskiej. Bo choć kwitów nie ma, to jednak są wiarygodne świadectwa jej heroicznej postawy podczas II wojny, w tym te najważniejsze, śp. Karola Parno Gierlińskiego, prominentnego Sinti, który oficjalnie stwierdził – Ona mnie urodziła po raz drugi. Bo to właśnie Babcia Nońcia uratowała mu życie.
Trzymam kciuki i wiem, że jednak z tej dyskusji, być może miejscami przykrej dla Kasi, choć chyba tylko dzięki jej emocjom, coś dobrego wyjdzie. Na pewno.
A teraz z innego kątka. Dziś święto strażaków czyli dzień św. Floriana, także patrona hutników i koksowników, kominiarzy, garncarzy oraz piekarzy. Strażacy to służba mundurowa, która ma najwyższy wskaźnik zaufania społecznego. Służba, którą wszyscy lubią. A po ostatniej kompromitacji policji podczas marszu ONR w Wawie, to jeszcze bardziej będzie lubiana. Wszystkim strażakom z okazji ich święta wszystkiego naj.
I dodam tylko, ja tak mam, że kiedy strażacy jadą do wydarzenia jakiegoś, to ja stoję na ulicy i jak mały dzieciak się gapię na wozy bojowe straży. Znajomi się ze mnie śmieją, że choć stara jestem jak węgiel, to w tych chwilach zamieniam się w pięcioletniego berbecia. No coś na rzeczy jest.
Zabulgotało na wieść o tym, że sam słynny Starbucks przybywa do miasta. Już widzę te kolejki po kawę i ciastka owsiane.