2017-05-11, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Już wiadomo, jaki tytuł będzie nosić książka, która jest diagnozą i opisem Małej Akademii Jazzu. Pracują nad nią znakomici naukowcy, a ja mam zaproszenie na promocję.
O tym, że Mała Akademia Jazzu przechodzi bardzo głęboką diagnozę wiadomo od jakiegoś czasu. Pan doktor Andrzej Białkowski z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie oraz pan prof. Wojciech Józef Burszta z Katedry Antropologii Kultury w Instytucie Kulturoznawstwa SWPS Uniwersytetu Humanistycznospołeczny, którym kieruje, nie bez kozery tu przyjeżdżali i badali. Badali zjawisko, zjawisko odrębne, za jakie mam MAJ. Bo byłoby dziwnym, gdyby kulturoznawcy i socjologa nie zainteresował ten fenomen kształcenia. Kształcenia pozasystemowego, kształcenia, które odnosi sukcesy. Sukces w tym przypadku polega na tym, że audycje MAJ dzieją się i w klubie, ale i w szkołach gdzieś tam w mieście, w miasteczkach, ale i ostatnio w stolicy z syrenką. Dzieciaki mają okazję poznać, co to jest jazz. Poznać. Oznacza to, że nie muszą lubić czy chcieć słuchać. Ale poznają. Może po latach do jazzu świadomie wrócą, posłuchają wielkiego Milesa, Johna Coltrane’a, Satchmo albo Ravi Shankara, wielkich czarnych wokalistek albo Leni Stern, Marca Sterna i Didiera Lockwooda, Josha Redmana… I tak można długo. Może. Może nie. Ale będą znały pojęcie i wiedziały, że tak, albo nie. Ale będą pamiętać, że ktoś im tę szansę stworzył. Szansę na rozwój, na poznanie czegoś więcej, aniżeli proste um pa pa.
To właśnie robi MAJ i prezes. I dlatego ta książka jest. Na chwilkę obecną ma tytuł „Jedzie Pan Jazz. Edukacja jazzowa i popkulturowa w perspektywie antropologicznej”. Jedzie Pan Jazz – to o Bogusławie Dziekańskim jest. Bo tak na niego reagują dzieciaki w podgorzowskich gminach. Dzieciaki, które chodzą na audycje MAJ – dzięki oczywiście przychylności gminnych władz. Poznają tam Prezesa, a potem go widzą, jak rowerem pomyka po tych gminach, już nie jako Prezes i Dziekan, ale jako zawołany cyklista. I tak za nim wołają. Pan Jazz. W sumie ładnie. Już wiemy, że promocja będzie w październiku. Ja mocno palce w znaku Alef trzymam ze sukces, ale już zwyczajnie wiem, że sukces będzie. Bo jak nie ma być? Przecież tam nikt i nic nie kłamie. Będzie to mocno ciekawe, diagnoza naukowa. Tego jestem ciekawa. Zostałam zresztą zaproszona na promocję, która jest planowana na październik w Wawie, mieście z syrenkami dwiema. Wow, dla mnie to mocarny zaszczyt. Mocarny. I jeśli tylko będę w kraju, a rzecz to trudna dziś do stwierdzenia, to nawet pieszo kawałek przejdę, żeby tam być. Jakby mnie w kraju nie było, to mentalnie będę. Bo MAJ, bo jazz, bo Piwnica, bo ludzie MAJ, to coś, co w moimi życiu określam za superważne.
Jazz, Prezesie, MAJ – profesorom i studentom gratuluję. Miastu też, bo choć się kiedyś na Jazz pewna pani doktor zamachnęła, to ten zamach w niwecz poszedł. I tylko przytoczę mego ulubionego romantyka Aleksandra hrabiego Fredrę, i jego kardynalną zasadę – znaj proporcjum mocium panie. To proporcjum polega na tym, że jak może narodek jazz nie słucha, to jednak zna tę markę. I zniknąć tej marce z miasta nie pozwoli.
A teraz z innego kątka. Otóż specjaliści z miasta z koziołkami prowadzą u nas kurs języka migowego. Miganie to ciekawy język. Trochę tak jak romani. Migowy ma to do siebie, że wchodzi w sferę mocno zamkniętej jednak sfery ludzi. Ale jak się okazuje, można w tę puszkę wejść. I spróbować przekładać nieprzekładalne na przekładalne. Trochę ludzi tam chodzi, miga z zapałem, próbuje w puszkę wejść. Dla mnie zawsze przykładem kardynalnym jest Hellen Keller, która pod opieką Anne Mansfield Sullivan pokonała wszelkie bariery. Dlatego warto się uczyć wszelakich języków, nawet takich dziwnych, jak migowy polski, czy migowy międzynarodowy, bo i taki też jest. Tego można się nauczyć i chyba warto. Bo ostatnio poznałam ludzi, którzy migają. Trzeba opustkę w językach nadrobić. No mam taki zamiar.
O innych rzeczach będzie przy innych okazjach.
Zabulgotało na wieść o tym, że sam słynny Starbucks przybywa do miasta. Już widzę te kolejki po kawę i ciastka owsiane.