2017-05-27, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No i nie jest to koniecznie dobra informacja. Pod młoty poszła hala Folii. Pamietała czasy IG Farben. No i tam produkowano słynne kasety.
Ja wiem i rozumiem, że czas nie stoi w miejscu. Rzeczywistość się zmienia, my się zmieniamy. Ale jednak przykro się człowiekowi robi, kiedy się dowiaduje, że jednak czas i człowiek nie oszczędza takich budynków, które jednak powinny być zachowane.
Z dawnego Stilonu zostaje coraz mniej. Nikną budynki, zaciera się układ komunikacyjny. No po co komu taki moloch. Teren poszatkowany na prywatne działki. No i niektórzy właściciele robią to, co robią. Wyburzają stare hale pod nowe potrzeby.
Tak się stało z Foliami, przykładem modernistycznej architektury przemysłowej, której w mieście jest coraz mniej. A szkoda, bo zaświadczały właśnie o historycznym momencie, kiedy miasto z zapyziałego miasteczka na wschodnich rubieżach Brandenburgii stawało się ciekawym przemysłowym ośrodkiem.
Fakt, Folie, to nieco późniejsza bajka. Ale za to, jaka ładna. Wiem, że niektórym trudno zobaczyć urok w architekturze przemysłowej, ale ja widzę. Nie od dziś lubię patrzeć na industrialną zabudowę. Mam tak z architekturą z przełomu wieków, jak i z tą najnowszą. W mieście z przykładami architektury industrialnej najnowszej ciężko, bo paskudztwa pod tytułem Przemysłówka raczej ciężko uznać za architekturę, raczej za sen kogoś, kto myślał o sobie, że architektem jest.
Dlatego też i była Silwana, i Stilon były takimi ciekawymi przykładami, że nawet hale produkcyjne mogą być eleganckie. Ale jak widać, stare musi ustąpić nowemu. No cóż, szkoda.'
A teraz z kolejnego kątka. Przyjechałam sobie do miasteczka w widłach dwóch rzek. Szumnie i dumnie zapowiada ono Dni Miasta. Znajomi opowiedzieli o innych świętach miast i miasteczek.... No i jakie to wszystko podobne. Takie same wręcz. Jakieś jedzenie, jakieś koncerty gwiazdek disco polo. Właściwie to niczym się te dni od siebie nie różnią. No zwyczajnie szkoda, że brak pomysłu na fajny miejski piknik z lokalnym, mikroojczyźnianymi akcentami. Nawet w mieście ich nie ma.... Wszędzie ten sam byle jaki na odwal robiony jarmark, ale bez jarmarku, bo te prawdziwe to już tylko w Gdańsku i Pszczewie zostały. No jaka szkoda, że tak to jest.
Zabulgotało na wieść o tym, że sam słynny Starbucks przybywa do miasta. Już widzę te kolejki po kawę i ciastka owsiane.