Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Dionizego, Nadziei, Zofii , 15 maja 2025

Wszyscy tam byliśmy i byliśmy dumni oraz szczęśliwi

2017-07-10, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Po komentarzu o planach wobec zmian na placu Grunwaldzkim trochę zagrzał mnie się telefon. Znacznie więcej głosów pojawiło się w necie. Znaczy, nie do końca gorzowianie przyjmują wszystko biernie.

Od rana w sobotę plan miałam jasny. Sprzątanie. Włączyłam sobie Polskie Radio Program 2 i dawaj z worami i ścierami do roboty. Ale co jakiś czas od „ulubionego” zajęcia odrywał mnie telefon, który, o dziwo, tym razem działał. Zadzwoniło do mnie trochę ludzi, w tym kilka naprawdę autorytetów, z którymi zwyczajnie się liczę. Wszyscy jak jeden mąż mówili o planach miasta wobec zmian na placu Grunwaldzkim, że to nie może być. Podnosili ważne kwestie, takie jak choćby słynne i już jednak osławione konsultacje (jak kto nie bardzo wie, co znaczy osławiony, niech zajrzy do słownika, bo wyjaśnienie zabrałoby mi trochę czasu). Usłyszałam, że mieście konsultuje się jakieś drobiazgi, nadaje im rangę symbolu, a kiedy rzeczywiście o symbole chodzi, to władza działa cichaczem. Poważny zarzut.

A przecież tak nie miało być. Miała być transparencja, a w efekcie dobre praktyki. A tu tego zabrakło. Kolejną kwestią było to, że pomysłodawca o Dzwonie Pokoju i dzwonnicy mówi z wielką dezynwolturą. Bo jak inaczej – tu cytat z kilku rozmów – nazwać fakt, że Dzwon się gdzieś przestawi. Rozmówcy podkreślali fakt, że jest to coś, co jest jednym ze znaków firmowych miasta. Znak dobrych stosunków z byłymi mieszkańcami, ukoronowanie długiej i jednak trudnej drogi pojednania i wzajemnego zrozumienia zapoczątkowanej od pierwszych kontaktów, a potem faktycznej przyjaźni Hansa Beske i biskupa Wilhelma Pluty. I tu znów cytat – Wiesz, gdyby biskup Pluta dziś żył, to na swoim kazaniu w czambuł by potępił sam pomysł, a co mówić o wcielaniu go w życie. Jeden z autorytetów stwierdził, że jakby już o sam pomnik się nie kłócił, to jednak bulwersuje go właśnie plan przestawienia Dzwonu gdzieś tam. I dodał, że to jest jakiś świadomy akt niszczenia wszystkiego, co wiąże się z poprzednim szeryfem, ale też i z przyjazną, otwartą legendą miasta. Miasta otwartego, szczycącego się wielokulturowością, przyjaznego. Smutna była konstatacja tej rozmowy – kto stanie przeciw? Z nazwiska? Ja? Ty? No właśnie. Tyle w telefonach.

Natomiast w necie było już ostrzej i dosadniej. Ludzie gremialnie wypowiadali się przeciw tym zmianom. Padły argumenty natury ekonomicznej, bo piszący zwracali uwagę na fakt, że w mieście jest znacznie więcej potrzeb, na które te planowane pół miliona można wydać, na place zabaw dla dzieci, chodniki, ale choćby na katedrę, ten okaleczały dziś znak i najważniejszy symbol miasta. Ale było też trochę głosów dotyczących wizerunku miasta – vide Dzwon, jak i trochę dotyczących historii, vide – nie wolno relatywizować ani ideologizować przestrzeni publicznej, bo to się zawsze źle kończy. I nie jest ważne w jakim czasie, ale zawsze. Padały też obraźliwe i to mocno słowa pod adresem pomysłodawcy zmian, jak i samego urzędu. Ale żeby być uczciwą, były też, nieliczne, ale jednak głosy pochwalające ten pomysł. Jednak to margines w skali całości komentarzy.

No i co więcej, jest już kilka obywatelskich akcji oporu wobec ujawnionych zmian. Może nikt się do pomnika nie przykuje, aby go bronić, podobnie jak i do dzwonnicy, bo o Kapsule Czasu nie piszę z przyczyn trudnych do realizacji, ale jednak są. Będzie wiec obywatelski, będzie petycja do władz, będą akcje skierowane do radnych, aby oni – z definicji nas mieszkańców reprezentujący zablokowali ten pomysł.

Byłam i jestem zdumiona skalą społecznego sprzeciwu. I myślę sobie, że może jednak włodarze winni się zastanowić nad tymi głosami. Ja wiem i rozumiem, że można niepoważnie traktować Facebook jako płaszczyznę porozumienia i komunikacji. Bo ludzie tam różne rzeczy wrzucają. Chwalą się, gdzie byli, co jedli, jak się czują i jak wyglądają. Ale na tym FB dzieje się także bardzo dużo, jeśli chodzi o miernik społecznego zachwytu lub sprzeciwu. I tego akurat bym nie lekceważyła.

Ja jestem tylko przyszywana gorzowianka, co mi chętnie i często rodowici przypominają. Ale mieszkam tu już 17 lat. Lubię to miasto, jednak lubię, mam ogromny szacunek do jego przeszłości, mam sentyment do wielu miejsc. Rozumiem, a tak mnie się przynajmniej wydaje, że rozumiem pewne pływy historii. I jak odsłaniano oraz uruchamiano Dzwon Pokoju, to stałam pod takim jednym platanem i łzy mnie się w oczach kręciły. Byłam maksymalnie dumna, że to oto na moich oczach dzieje się historia. Bo był tam prezydent, bo pani Ursula Hasse-Dresing, bo kler kilku wyznań. Wszyscy tam byliśmy i byliśmy dumni oraz szczęśliwi, że uczestniczymy w faktyczny i symbolicznym akcie pojednania i pogodzenia. Tyle lat po tej fatalnej wojnie, ale jednak można było. To się wówczas dokonało.

A teraz co, teraz Dzwon się gdzieś przewiesi, postawi się nowy pomnik? No jednak chyba nie. I nagle od dwóch dni wiem, że takich jak ja, jest więcej. Może nie wszyscy, ale jednak trochę nas jest. Jednak uruchomiła się lawina….

I jak siedziałam późno w nocy w sobotę w domu, słuchałam oczywiście w takich przypadkach Suit Wiolonczelowych Jana Sebastiana Bacha w wykonaniu Jeana-Guihena Queyrasa (bo Bach mnie zawsze leczy i do pionu ustawia), to przyszła mi taka myśl. Jeszcze nie jest za późno na wycofanie się z tej, moim, ale nie tylko moim zdaniem, błędnej decyzji, błędnego pomysłu. Władza ma jeszcze szansę na poniechanie tych działań. I może to zrobić z tarczą. Przecież wystarczy poinformować ludzi, że właśnie ze względu na silny, bo jednak silny społeczny opór odchodzi od tego projektu. Co się wydarzy? Zobaczymy. Ja jednak jestem święcie przekonana, że byłoby to najlepsze z możliwych rozwiązań. I tylko pragnę przypomnieć, że plac Grunwaldzki już jest przestrzenią uporządkowaną i przyjazną. Naprawdę liftingu nie potrzebuje. A walka z symbolami zawsze kończy się źle. Bo ludzie akurat takie gesty pamiętają. Po co antagonizować? Rachunek może być przykry.

No i z sobotnich porządków wyszły generalnie nici. Mam nadzieję, że z tego projektu także nici wyjdą. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x