Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Dionizego, Nadziei, Zofii , 15 maja 2025

No chyba jednak coś drga na Walczaka

2017-07-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Coś się tam jednak dzieje. Może nie w takim tempie, jakbyśmy sobie wszyscy życzyli, ale jednak. Nawet chór starszych panów, którzy się sytuacji przyglądają, przyznaje, że coś dryga.

To był kolejny dzień, kiedy musiałam pokonać ulicę Walczaka w drodze do i z pracy. No i do stałych przeszkód pod tytułem płynąca woda, zwały błota i w podobie atrakcje, musiałam pokonać coś na kształt krawężnika, jakiś dół oraz taśmę odgradzającą przechodniów od tych nowych atrakcji. Jako legalistka powinnam pominąć ten odcinek drogi, przejść na drugą, jakąś drugą stronę i dojść tam, gdzie chciałam. Ale jako że w moim gorsecie legalizmu istnieje jeden wyłom – latanie na czerwonych światłach przez ulice, kiedy po nich nic nie jedzie, więc polazłam tamtędy. Znaczy przy rondzie obok Białego Kościoła, które już jest i przez Walczaka właśnie. No i trzeba uczciwie powiedzieć, że na Walczaka drgnęło. I to mocno. Widać postępy. Widać ekipy fachowców i pracowników, którzy tam naprawdę pracują. Oraz naprawdę widać postępy w pracy tych ludzi. Przyznają to nawet starsi panowie, których tam zawsze spotykam, a którzy mocno i wnikliwie się zmianom przyglądają oraz mnie o nich informują. Nie wiem, dlaczego tak jest, ale tak jest. Wiem od nich, znaczy starszych panów trzech, co się zmieniło i co może być dalej.

Kiedy ulica zostanie oddana, tak na 100 procent, bez barierek, wykopów i innych atrakcji, to jednak nie wiadomo. Trudno to wyrokować, ale po wielu miesiącach gestów pozorowanych, nareszcie się coś dobrego dzieje. Bo jednak jakaś praca tam jest wykonywana. Jakiś balet się dokonuje. A ja już zwyczajnie wiem, że firma, która tam roboty prowadzi, zatrudnia Ukraińców. Słyszę to, bo tak mam, że ucho moje łowi języki słowiańskie. Lubię melodię tego języka, lubię zamieniane głoski w stosunku do rosyjskiego. Podoba mnie się brzmienie. Ale zwyczajnie nie podoba mnie się, jak Ukraińców, naprawdę ciężko pracujących przy remoncie ulicy traktują inni.

Drażni mnie i to mocno, kiedy z pogardą o tych chłopakach mówią ci, co tu mieszkają i to bez dania racji, bo jej nie ma. Żal mi bardzo, kiedy widzę, jak chłopaki z Ukrainy ścibolą grosze na pączka i wodę, bo przecież złotówki zamienione na hrywny to może być duży pieniądz. A tak jest i wie to każdy, kto tam jeździ, na Ukrainę znaczy. Ja tam jeżdżę, więc wiem. Znaczy coś nie trybi z płaceniem lub też z wysokością zapłaty. A byłam nie raz i nie dwa świadkiem, jak właśnie ci ukraińscy pracownicy kupowali sobie coś do jedzenia i picia w okolicznym sklepie. Jak przeliczali i ważyli każdy zakup. A przecież naprawdę ciężko pracują. Pączek i woda w butelce to naprawdę nieduży wydatek. Dla nich duży jednak.  Aż tak źle ktoś o nich mówi? Wstyd.

W każdym razie praca przy przywracaniu normalności na Walczaka znów jest i jakoś się posuwa do przodu. To dobry prognostyk. Może kiedyś w końcu będzie normalnie. Normalnie u nas w mieście, znaczy drogi, chodniki i zieleń na miejscu. A ukraińscy robotnicy nie będą przeklinać miasta, w którym im przyszło jednak ciężko pracować. Mam taką nadzieję.

A teraz z innego kątka. Już wszyscy wiedzą, że na Kwadracie odkryto schron. I teraz dywagacja, co dalej. Zasypać? Zrobić mikrościeżkę turystyczną? Zapomnieć? No i w tej dywagacji włączył mnie się zmysł pilotki i przewodniczki turystycznej. Oczywiście, że zachować. Oczywiście, że pomyśleć, jak tu panie dziejku włączyć to odkrycie do małego wachlarza atrakcji turystycznych miasta. Nie ma nic ciekawszego dla turystów w różnym wieku, ale i dla tubylców także, aniżeli kawałeczek podziemi. Wiem to ze swoich doświadczeń, ale też z różnych raportów dotyczących ruchu turystycznego. Nie ma nic bardziej atrakcyjnego dla turystów aniżeli punkty widokowe lub tajemnicze podziemia. Wystarczy popatrzeć na choćby Stargard – tam wieża kolegiaty zwanej przez tubylców katedrą. Atrakcja wielka. Z innej strony, wystarczy popatrzeć na twierdze, jak choćby Srebrna Góra, Walim, Międzyrzecki Rejon Umocniony – nie ma niczego, co by było większą atrakcją, niż łażenie pod ziemią. No i ostatecznie wiem to od mojej amerykańskiej rodziny, która lat temu kilka przyjechała na rok do Europy. Eric Ochwat, moja rodzina, miał to szczęście, że właśnie rok spędził w Europie. Był w różnych zakątkach Starego Kontynentu. Ale był i u nas, w miasteczku w widłach dwóch rzek oraz w mieście z koziołkami. Zabraliśmy go do MRU. Był zachwycony. Jak wrócił do siebie, do pięknej Kalifornii, to sam z siebie napisał, że najciekawsze chwile, najbardziej inspirujące i poznawcze spędził właśnie w MRU (ja nie napiszę, ile mnie kosztowało tłumaczenie z naszego na jego narzecze, bo zwyczajnie nie znam militarnych określeń, ale się udało). I dla mnie słowa Erica są najlepszą rekomendacją, że nawet ten malusi kawałeczek schronu, tuż pod ziemią, należy zamienić na mikrotrasę turystyczną. Oczywiście można to powiązać z innymi atrakcjami, które tu mamy. Na długo znika nam wieża katedralna, czyli najwyższy punkt widokowy w mieście, więc może jednak to niezwykłe i nieoczkiwane przez nikogo odkrycie na Kwadracie należy przekuć na kolejny sukces miasta. Trzeba tylko sensownie przygotować ten mikrotunel, trzeba wymyślić ścieżkę, powiązać z innymi militarnymi śladami a potem miękko przejść do innych ciekawych rzeczy, jakie w mieście są. Na pewno nie wolno zasypywać. Bo to byłby kardynalny błąd. I choć to tylko kilkadziesiąt metrów, to jednak warto. Bardzo warto.

Ps. Mój osobisty dżin z czarnego imbryka do herbaty jakoś długo się lenił i głosu nie zabierał. Ale teraz lata po domu i marudzi… Ochwat, idziemy do bunkra, idziemy już, no już… Idziemy. Owszem idziemy, ale poczekamy chwilkę, aż zapadnie decyzja o trasie. No i masz, dżin się obraził… Bo już chce. I nie tylko dżin, bo i sąsiedzi chcą, bo i trochę przemiłych znajomych oraz sąsiadów chce. Takie głosy odbieram. Dżin gada – a nie mówiłem. Idziemy już. Czegoś lepszego za mikrotrasą trzeba? Chyba nie. Atrakcja sama się odsłoniła, więc trzeba ją pokazać. I mam nadzieję, że tak się stanie. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x