2017-08-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Nawet bywalcy Woodstocku byli zaskoczeni koncertem, jaki w nocy dali filharmonicy gorzowscy i The Dead Daisies. Pociągnęli za sobą tłumy!
Kilkanaście minut po północy zaczął się koncert The Daead Daisies, czyli Martwych Stokrotek z Orkiestrą Filharmonii Gorzowskiej. I od pierwszych chwil było wiadomo, że to wydarzenie, na które warto było czekać. Jak morze ludzi odeszło spod sceny po koncercie Wilków, tak morze ludzi przyszło pod scenę, kiedy Stokrotki i filharmonicy się rozkręcali. Mówiąc slangiem, moc była.
Był to też ostatni koncert, jaki poprowadziła prof. Monika Wolińska z Filharmonią Gorzowską. Sama maestra nie zarzeka się, że już nigdy i coś w podobie. Ale teraz zajęta jest przygotowaniami do wyjazdu na roczne stypendium do Dallas, potem na pewno jakieś inne projekty ją czekają. Na pytanie – kiedy ewentualnie, odpowiada – może za jakieś dwa lata. No dyplomacja.
A piszę też w kontekście słów Jurka Owsiaka, który cały czas na równi podkreślał obecność na scenie właśnie prof. Moniki Wolińskiej i orkiestry FG, jak i Martwych Stokrotek. To ta tłumnie zgromadzona publiczność kilka razy usłyszała, że Maestra należy do elitarnego grona sześciu najlepszych muzyczek świata – właśnie przez to amerykańskie stypendium. No w każdym razie promocja FG i Maestry była wielka.
A jak się łaziło po polu woodstockowym, to słyszało się, jak ludzie gadają, że przydałaby się płytka z zapisem wydarzenia. I ja też tak uważam, przydałaby się płytka z wydarzenia.
Zabulgotało na wieść o tym, że sam słynny Starbucks przybywa do miasta. Już widzę te kolejki po kawę i ciastka owsiane.