Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty , 16 maja 2025

No i właśnie urlop się skończył, a tu takie niespodzianki

2017-08-28, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Wróciłam ostatecznie do miasta. Otworzyłam skrzynkę pocztową i tu miły zaskok. Zamiast rachunków i tylko rachunków były też i dwie miłe informacje.

Ile razy kończę ostatecznie urlop, choć za ostatnich kilka lat po raz pierwszy mnie się to zdarzyło, znaczy urlop, to zawsze jestem ciekawa, co znajdę w skrzynce pocztowej. Powszechnie wiadomo, że zwykle masa śmiecia rozlicznego, bo nie skutkują napisy, żeby reklam nie wrzucać.

Tym razem też tak było, że masa chłamu była, jeden rachunek (wrrr…), ale i dwie całkiem ciekawe koperty też się w skrzynce znalazły. W domu otworzyłam i proszę.

Oto jest zaproszenie na promocję wydawnictwa „Od Nowego Rynku do placu Wileńskiego” z Muzeum Puszczy Drawskiej i Noteckiej z miasta nad Notecią. Ja, prosta korektorka, zostałam zaproszona na promocję! Teksty znam, bo zrobiłam korektę i powiem, że ciekawych rzeczy się z nich dowiedziałam. Byłam i jestem jednak ciekawa strony edytorskiej wydawnictwa i powiem, że tak po cichu liczyłam, że jednak książkę dostanę. Bo co innego mieć wydawnictwo w plikach wordowskich, a co innego rzecz do ręki, czyli książkę. Ale zwyczajnie się nie spodziewałam, że zostanę zaproszona na promocję. A tu masz, no nie babo placek, ale takie miłe zaskoczenie. No bo prawdzie, kto by tam o prostych korektorach czyli ludziach od przecinków, spacji i innych językowych rzeczy myślał. Miło mnie się niezmiernie zrobiło i już w kalendarzu stosowny mark został uczyniony. Jeszcze tylko muszę wymyślić sposób dotarcia do miasta ślicznego, co łatwe jest oraz zaplanować powrót, co nieco trudniejsze, ale pociągi szczęściem jeżdżą, więc dam radę. No bo co nie mam dać. Zupełnie niedawno przejechałam ponad 2 tys. kilometrów tylko po to, żeby skonfrontować legendę o Wilnie i Litwie z rzeczywistością. Dało się, więc i teraz króciutka wyprawa do Drezdenka też się uda. Jakby co, to od miasta nad trzema rzekami do Drezdenka, czyli miasta nad Notecią jest jakieś prawie 50 km, więc pociągiem w tamtą stronę dojadę. A jakby inne co i pociągu powrotnego nie było, to droga do G. pieszo powinna mi zająć około ośmiu godzin. Zdążę więc na rano do pracy. Łażenia pieszo się nie obawiam, stare buty turystyczne jeszcze tę drogę wytrzymają.

A druga koperta, z tych miłych, to zaproszenie na odsłonięcie tablicy pamiątkowej poświęconej śp. Annie Makowskiej-Cieleń w Starym Kurowie. Hankę Makowską, jak ją do tej pory nazywamy i nazywać będziemy, znali w mieście nad trzema rzekami niemal wszyscy. Dama w kapeluszu, pamiętna Roxy, polonistka nie tylko z wykształcenia, ale i z potrzeby serca oraz konieczności dbania o czystość języka rodzimego, działaczka kultury i jej upowszechniaczka (Hanka w tym momencie śmiertelnie by się obraziła, i wcale bym się jej nie dziwiła). Szkolna koleżanka Emilii Krakowskiej – obie do Liceum Ogólnokształcącego w Drezdenku chodziły, a Hanka kilka razy do miasta na siedmiu wzgórzach szkolną koleżankę, wybitną aktorkę, sprowadziła. Było cudnie i zabawnie, bo Emilia Krakowska tak ma, że na jej spotkaniach i wieczorach zawsze jest zabawnie.

A dlaczego Kurowo? To też żadna tajemnica nie jest. Tam, do tej wsi zawiodły jej rodzinę i ją samą, wówczas smarkate dziewczątko, drogi z sybirackiej zsyłki. Zawsze tę wieś miała na głowie i wkoło głowy. Wiele razy mi mówiła, że zwyczajnie nie wiem, co to jest lubuska wieś, bo trzeba pojechać do Kurowa, żeby ją poznać. No i właśnie ta wieś odwdzięcza się Hance, odsłania tablicę pamiątkową oraz urządza przy okazji spotkanie Jej poświęcone. Jeśli tylko mój skomplikowany kalendarz pozwoli, to się tam też wybiorę. I znów trzeba będzie przemyśleć logistykę, ale to już bliżej niż do Drezdenka. Zwyczajnie dam radę.

Dwie koperty, dwa różne wydarzenia, a ile dobrej i bardzo dobrej energii. I tylko sobie życzyć należy, aby tak było częściej.

A przecież miało być o czymś innym…. Ale o lumpach i paleniu byle czym w piecach zawsze zdążę napisać. Przecież kultura jest najważniejsza. A za ważne wydarzenia kulturalne mam oba wydarzenia, o których informacje przyszły w dwóch różnych kopertach.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x