2017-09-12, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Zaskoczyło mnie już jakiś czas temu. Myślałam, że postoi, bo jakieś święto kościelne znów się szykuje. Ale nie, to coś stoi nadal.
Ponieważ nie znikało, postanowiłam się przyjrzeć bliżej. Muszę bliżej, bo z daleka źle widzę. Podeszłam więc i oto już wiem, co to jest. A jest to ni mniej, ni więcej a katedralna iglica. Co prawda, na jakiejś trochę badziewnej konstrukcji, ale jest.
Moim zdaniem bardzo dobry pomysł. Skoro jest, to niech będzie obecna w taki oto sposób. Podkreślam, że czepiam się nieznacznie samej konstrukcji, bo trochę szpetna jest, wygląda jak naprędce ociosana belki. Może lepiej byłoby to coś zabejcować na ciemno i już byłoby lepiej.
Iglica, przynajmniej mnie, przywróciła wiarę, że może się doczekam, kiedy zostanie umieszczona tam, gdzie powinna, czyli na katedralnej wieży. Bo podobnie, jak większość gorzowian ale i nie tylko gorzowian zwyczajnie nie mogę się doczekać remontu. Wiem, że to musi trochę potrwać. Ale ja bym chciała już….
Jechałam ostatnio do miasta od strony Warty i jak zwykle gapiłam się na katedralną wieżę. Mam tak zresztą od zawsze. I kolejny raz ścisnęło mnie się serce, że cały czas wygląda ona tak straszliwie żałośnie. Bo jak już się zacznie jakiś remont, ruszą prace, to zwyczajnie będzie to znak, że wszystko wraca do normy…
Oby jak najszybciej. Na razie tylko iglica musi nam wystarczyć…
Zabulgotało na wieść o tym, że sam słynny Starbucks przybywa do miasta. Już widzę te kolejki po kawę i ciastka owsiane.