Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty , 16 maja 2025

No i mamy Radę Seniorów, i to jaką

2017-09-14, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Wielu miłych znajomych weszło do Rady Seniorów, organu doradczego, który ma pomagać magistratowi w różnych działaniach, być głosem doradczym, aby seniorom żyło się dobrze.

Powiem tak. Jakoś nie bardzo wierzę w moc sprawczą różnych rad i ciał doradczych, jakie władza sobie powołuje. Bo zwykle kończy się na nominacjach, na kwiatkach i dyplomach. A potem jest, jak jest. Czyli zwyczajnie tak sobie. Bo rady swoją drogą, a władza swoją drogą. Zwykle trudno ustalić punkty styczne działań. Zawsze coś przeszkadza. Bo albo przepisy, albo rzeczywistość dnia codziennego powoduje, że jednak to wszystko się rozłazi. Miasto sobie, a rady różnorakie sobie. I zostają kwasy oraz różne takie niedopowiedziane, albo bardzo ważne imponderabilia, które zwyczajnie są najważniejsze…

Tak sobie także tą razą myślałam, dopóki nie zobaczyłam szanownej Rady Seniorów – znaczy zdjęcia rady. Na foci bowiem zobaczyłam kilkoro znajomych. Ludzi, których znam ze skutecznego działania, ze sztuki dochodzenia nie swojego, ale dla swoich. Rozróżnienie ważne jest. Bo dla siebie zwykle oznacza egoistyczne wykorzystywanie jakiejkolwiek władzy, nawet iluzorycznej do załatwiania – w moim słowniku totalnie skompromitowane określenie – własnych spraw. Własnych i tylko własnych. Natomiast dla swoich – znaczy dla określonej grupy ludzi, w tym przypadku dla seniorów. Swoi to ludzie starsi, ale ludzie, którym się chce. Chęć polega na tym, że dla starszych wiekiem trzeba coś ułatwić – ot choćby politykę miasta wobec seniorów, tej największej i stale rosnącej części społeczności lokalnej. To są miejsca spotkań, to są ułatwienia w różnych dziedzinach życia, to w końcu szacunek dla nich właśnie. Ale ci swoi mają jeszcze jedną fantastyczną cechę – myślę o członkach Rady Seniorów – że za swoich mają niemal wszystkich nas. I myślę, że jeśli magistrat uznał, że ma problem z głowy, właśnie z seniorami, to się zwyczajnie myli. Bo ci seniorzy, nasi seniorzy, raczej nie odpuszczą. Będą się bić o swoje i nie tylko swoje, ale i o nasze. W radzie jest bowiem trochę ludzi, którzy z niejednego pieca chleb jedli. Nie dadzą się nabrać na plewy lub też na czcze gadanie. Tych ludzi stać na to, żeby skutecznie powalczyć o własne pomysły. Ale i pomysły innych na obecność, godną, starszych w przestrzeni publicznej. I dlatego myślę, że urząd sobie trochę na własne życzenie ukręcił bat na własny kark, z czego ja się zresztą cieszę.

Bo jak urząd wymyślił i nieco mocno skompromitował określenie konsultacje, to z Radą Seniorów już mu tak łatwo nie pójdzie. Bo w tej radzie naprawdę jest kilku ludzi, którzy zwyczajnie na plewy, że powtórzę, zwyczajnie się nie nabiorą. I będą dość twardymi i zdecydowanymi bojownikami o rację, ich, a po części i naszą rację. No magistracie już się bój. Rado, trzymam kciuki. Tym bardziej, że za minutkę, za momencik ja też będę w tym wieku, jeśli już nie jestem, że Rada może być moim reprezentantem. Mój dżin z czarnego imbryka do herbaty lata po domu i wrzeszczy– zwariowałaś, dużo ci trzeba. Dżin się piekli, pozostawiam więc temat… Ale powtórzę, magistracie bój się, bo będziesz miał godnego przeciwnika. No nie, nie mego dżina, ale jednak Radę Seniorów. I za Radę kciuki mocno trzyma. Kozery tym razem nie ma, tak będzie.

A teraz z innego kątka będzie. No i znowu mój ulubiony tygodnik, znaczy „Polityka”, oświecił mnie, że Gorzów, miasto nad trzema rzekami i na siedmiu wzgórzach jest w szpicy… Tym razem w rankingu największej liczby rozwodów w kraju. Twarde dane, znaczy z GUS, wskazują, iż największa liczba rozwodów w kraju za ostatni rok miała miejsce w Żorach, Chełmie, Skierniewicach oraz Gorzowie właśnie w przeliczeniu na średnią mieszkańców. No i to przyznam, trochę dziwna informacja jest. Bo wydawałoby się, że w szpicy winny być wielkie miasta. A tu, pacz panie, miasto nad trzema rzekami. No doprawdy dziwna informacja. Przecież śluby co krok się odbywają. Co i rusz słyszę o świetnych sesjach zdjęciowych w dziwnych miejscach. Ostatnio byłam świadkiem takowej w Filharmonii Gorzowskiej i innej na Bulwarze. Nie dociekam. Informacja jest jednak trochę zatrważająca.

Ps. Odrobina prywaty teraz będzie. Bo za ostatni czas nie było. Choróbsko mnie okropeczne powaliło i sił nie miałam na prywatę, choć bardzo chciałam, ale szczęściem już jest dobrze. I na prywatę siły się znalazły. Zatem do niej zmierzam.

Otóż dziś obchodzimy, znaczy ja i trochę, trochę dużo moich znajomych, 45. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych Polski z Niemcami Zachodnimi. Miałam wówczas osiem lat i nic na ten temat nie wiedziałam, bo i skąd bajtlowi wiedzieć o polityce, a zwłaszcza takiej, było. Bajtel wówczas wiedział, że ma tornister, stalówkę i panią w klasie, która się nie przyczepi, że bajtel coś tam pod ławką czyta, bo umie, oraz podżera drożdżówkę. Mój dziadek śp. Adam Ochwat mocarnie się wówczas cieszył. Radio Wolna Europa podało. Dziadek słuchał. Przyjechał z całą rodziną w Lubelszczyzny tu i cały czas się bał, że za chwilę III wojna. Ta normalizacja to był początek stabilności w Europie dla tego skrawka ziemi, całkiem pokaźnego w Europie. Mądrzy ludzie się wówczas cieszyli, a za takiego mam i zawsze będę miała mego dziadka Adama. Przepłynęło wiele wody w Odrze i Warcie, mojej ukochanej rzece, że ja też się zaczęłam cieszyć. Jeżdżę do Berlina, ale i nie tylko. Zawsze mnie tam samo dobro spotyka. A teraz jacyś pożal się boże politycy zaczynają kijami zawracać wody w rzekach… Oby się to czkawką wszystkim nie odbiło. 45 lat minęło od dobrych i przyjaznych gestów. I nie traćmy ich, bo i po co. Dziś Niemcy to nie tylko przyjaciel, ale i najważniejszy partner… Tam moc nas, naszych pracuje. Jak nam zamkną granice, to znów będzie okropnie. Powtórzę, 45 lat mija od nawiązania dobrych kontaktów. W mieście napracował się na te kontakty biskup Wilhelm Pluta, ksiądz katolicki. Po stronie niemieckiej w wymiarze mikro Hans Beske i jego następcy. Obaj w Gorzowie. O innych w innych miastach nie napiszę, bo papirusu trzeba by było…W skali makro wielu, wielu było i stale jest. Nie zmarnujmy. Dobrze mieć dobrego sąsiada… Dobrze. 45 lat mija dobrych kontaktów. Nie zmarnujmy.

I tylko dodam z kulturalnego kątka, że świat kultury pamięta, iż obchodzimy dziś 90. rocznicę śmierci Isadory Duncan. Wybitną tancerką była. Na zawsze zmieniła podejście do tańca… Klasyka była źródłem, które przetworzyła i za nią poszli inni. Mnie zawsze Duncan kojarzy się z Piną Bausch. Może nieuprawnione, ale jednak.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x