Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty , 16 maja 2025

Będą sadzić drzewa za Filharmonią

2017-10-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No i znów dobra informacja. Magistrat rękami mieszkańców posadzi kolejne drzewa, tym razem za Filharmonią Gorzowską.

Lubię takie inicjatywy. Drzew nigdy za dużo, zwłaszcza w mieście. Sadzenie już raz się odbyło, teraz będzie ciąg dalszy. Zresztą to nie pierwsza akcja. Przed laty odbyło się sadzenie katalp w parku 750-lecia. No i na 760-lecie mam kontynuację tej szlachetnej ze wszech miar idei.

Byłoby bardzo dobrze, gdyby takie akcje weszły na stałe i cyklicznie się odbywały w mieście, w którym znów się je wycina. Mam na myśli wycinkę przy Kostrzyńskiej. Cały czas miałam nadzieję, że jednak do tego nie dojdzie, a tu masz Babo placek, jednak się dzieje. Powtórzę po raz milionowy. Budowa drogi nie jest dla mnie wystarczającym powodem, żeby wycinać drzewa. Trochę jeżdżę po różnych okolicach i widziałam wiele różnych rozwiązań, gdzie jednak drzew się nie wycina, nawet przy budowie domu. I dlatego myślę, że i te drzewa dałoby się uratować, tylko trzeba było wykazać się odrobiną dobrej woli.

A teraz z innego kątka. Moja przemiła znajoma, z doświadczeniem dziennikarskim, ale przede wszystkim przez lata bardzo sumienny urzędnik, zwróciła uwagę na bardzo ważny aspekt dotyczący planów burzenia pomnika na placu Grunwaldzkim. Chce tego zarówno IPN, jak i politycy PiS zasiadający w Radzie Miasta. Napisała o tym zresztą i można to w Forum na naszym portalu, znaczy Echo, przeczytać. Jak kto nie przeczytał, a się sprawą interesuje, to powinien. Przemiła zwróciła uwagę, że nie jest prosto, a wręcz niemożliwym wyburzanie czy jakakolwiek jakościowa zmiana obiektu, który posadowiony jest na terenie wpisanym do rejestru zabytków. Zacytuję, bo po co słowa pani Heleny streszczać: „Wątpliwości do tak przedstawionego stanowiska, a zarazem nadzieję dla obrońców pomnika może nieść nowelizacja ustawy wymienionej przez dyrektora Pawła Skubisza, która wejdzie w życie z dniem 21 października br. (Dz. U. z 2017 r. poz. 1389). Owa ustawa po art. 5 dodała rozdział 2, a w nim m. in. art. 5a ust. 3 pkt. 4, w myśl którego przepis o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego nie dotyczy pomników wpisanych - samodzielnie albo jako część większej całości - do rejestru zabytków. »Plac Grunwaldzki w Gorzowie Wielkopolskim zawarty w czworoboku ulic: Mieszka I, Kazimierza Jagiellończyka, Juliusza Słowackiego i Gen. Jarosława Dąbrowskiego leży w kwartale miasta, który wpisany jest do rejestru zabytków jako: historyczny układ urbanistyczny tzw. Nowego Miasta, 1876-XX, nr rej.: L-224/A z 4.09.2006 (źródło: http://www.lwkz.pl/page/show/id/9)«. Czy w tym stanie, pomnik jako część większej całości wpisanej do rejestru zabytków podlegał będzie wyłączeniu z obowiązku usunięcia, czy mimo takiego położenia podlegał będzie usunięciu?”.

Tylko dodam, że dzięki wpisowi do rejestru zabytków udało się choćby przeprowadzenie programu KAWKA, za który mieszkańcy w większości są wdzięczni poprzedniemu szeryfowi. Bo to on się porwał na ten plan, jego służby przekonały ludzi, a ludzie, w większości, dziś tylko chwalą. Prawda, trochę kosztuje, ale jaki luksus.

Dlatego interesujące jest, jak do tej zagwozdki prawnej podejdą urzędnicy IPN? Co zrobią? Uznają dla jednego pomnika wpis za nieważny i doprowadzą do zmiany w zapisie rejestru? Zdejmą status zabytkowości Nowego Miasta? Skutkować to może też i tym, że cofnięty zostanie program. Wówczas mieszkańcy za KAWKĘ zapłacić będą musieli horrendalnie dużo. Wiem dokładnie, że to probablistyka jest, ale z gatunku tych uprawnionych. Bo w kraju, gdzie nie szanuje się prawa i takie rozwiązanie jest wielce prawdopodobne.

Ps. I oczywiście odrobinka prywaty. Ta miastowa, znaczy dotycząca miasta nad trzema rzekami jest taka. Mianowicie dziś mija dokładnie 20 lat od chwili, kiedy na Studnię Czarownic, przeniesioną z zaplecza Urzędu Miasta na Wełniany Rynek, wróciła postać wiedźmy zrekonstruowana przez Zofię Bilińską. Wrzasku wówczas było co niemiara. Bo cieszyli się ci, co lubią takie wydarzenia. A protestowali ci, co w studni widzieli powrót go germańskiej historii i symboliki tych ziem (cytat z epoki). Jakoś jedni i drudzy nie dyskutowali o samej czarownicy, bo ideologia była wówczas najważniejsza. Ideologia – coś okropnego, swoją drogą. A Czarownica, z niemieckiego Heksa, piękna zwyczajnie jest. Studnia stoi, co prawda nie w historycznym miejscu, ale stoi, studnią jedynie z nazwy jest, bo to markowana studnia. I tylko powiem, że ze swego przewodnickiego żywota wiem, iż mocno się podoba tym, którzy tu nielicznie zaglądają. I tylko dopowiem – nie studnia turystów w generalności zachwyca, ale owa czarownica…

Natomiast kinomani cieszą się dziś z 90. rocznicy premiery pierwszego filmu dźwiękowego Śpiewak jazzbandu w reżyserii Alana Croslanda, która się odbyła w Nowym Jorku. Film dziś przyjmowany jest z lekka dziwnie, ale Crosland był pierwszym, który się na takową rzecz poważył. Mnie „Śpiewak” rozśmiesza zawsze, kiedy choćby fragment oglądam, ale dla historii X Muzy, jaką jest kino właśnie, to jednak ważna data. Bo nie dość, że film udźwiękowiony, to jeszcze śpiewany.

Ps. 2. Sezon na kapuśniaki, grochówki, zupy fasolowe oraz zimowy krupnik uważam za otwarty.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x