Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty , 16 maja 2025

Trochę nam drzew w mieście jednak przybyło

2017-10-24, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Przechodziłam dziś koło Białego Kościoła. Popatrzyłam na sąsiadujący ze świątynią kaprawy trawniczek, a tu zaskok, nowe drzewka. Co prawda, niezbyt ich dużo, ale jednak są.

Lubię drzewa. Zielsko ogólnie lubię. I dlatego bardzo mnie cieszy, kiedy drzewek przybywa. Bo jednak znacznie więcej się ich wycina. Na owym kaprawym trawniczku posadzono ich trzy. Dokładnie trzy. Nie wiem, co to za drzewka są, bo się na tym nie znam. Co oczywiście nie przeszkadza mnie ich lubić. Ale dobrze, że są.

Jakiś czas temu, znaczy kilka dni będzie obywatele miasta nad trzema rzekami na pagórku sąsiadującym z moją pracą też posadzili drzewa. Patrzę teraz codziennie na te wątłe witki, które mają być za lata parkiem i zwyczajnie się cieszę. Z tego, że zasadzone są w takim miejscu, że raczej pijanym chuliganom nie będzie się chciało wybrać, aby je tak bezcelowo zniszczyć. Bo na górkę wejść trzeba, bo ciemno i niewygodnie. Nie tak, jak onegdaj na coraz bardziej zniszczonym Szlaku Królewskim stało się z wiotkimi wiśniami piłkowanymi.

W zamyśle jednak nieodpowiedzialnej kobiety, wówczas ogrodnik miejskiej, miały one z powodzeniem zastąpić barbarzyńsko wykarczowane klony. I co? Ano to, co zawsze. Krótko trwało, a już ich nie było.

Teraz przybyło też 70 nowych drzewek w parku Stali. I też uważam, że to dobrze. Bo powtórzę, zielska nigdy w mieście dość. I wcale nie uważam, że jest to powód do wyśmiewania się zarówno z klubu, jak ludzi, którzy te drzewa sadzili, jak i z miasta, które dało teren pod te drzewa. Uważam, że to bardzo dobry i ciekawy sposób upamiętnienia 70. rocznicy powstania Stali. Dodałabym jeszcze kompleksowe wydawnictwo o dziejach Stali, bo choć po prawdzie Stal ma już dwie monografie, ale przydałaby się jedna, duża, dobra kompletna i jednolita… I nawet wiem, kto mógłby taką książkę napisać. I choć jej nie ma, to jednak dobrze, że choć park Stali powstał. I też mam nadzieję, że pijani chuligani tym razem go nie zdewastują, bo przecież Stal w mieście to świętość. A aby racje między błękitno-żółtymi kibicami i błękitno-niebieskimi pogodzić, to obok, albo w bliskiej okolicy powinien powstać park Stilonu. No i jedni oraz drudzy pilnowaliby swoich drzewek, byłby gwarant, że lasy parkowe nam jednak za lata urosną.

Chwaliłam, chwalę i będę chwalić wszystkich, którzy sadzą drzewa i inne zielsko. Byle czynili to rozumnie. Co oznacza, słuchając specjalistów od zielska. Bo jak jest inaczej, to z reguły przeciwne od zamierzonych skutków przynosi. Co można zauważyć w parku Wiosny Ludów, gdzie posadzono mnóstwo kwiatków, choć specjalista odradzał. Tłumaczył, że to nie ma za bardzo sensu, bo w tym miejscu to nie zatrybi. Wyszło na specjalisty słowo.

No i o jeszcze jednej rzeczy. Otóż Muzeum Lubuskie będzie teraz realizować ideę Domu Historii Miasta. Ideę wymyślił, opracował, przekonał do niej ludzi oraz prowadził przez jakiś czas znany regionalista Robert Piotrowski. To jego autorskie dzieło. A teraz pod lekko zmodyfikowaną nazwą będzie to robić muzeum. I przyznam, nie rozumiem. Można Roberta nie lubić, można się z nim spierać, czasem nawet trzeba. Można polemizować. Też trzeba i warto, bo horyzonty się wówczas poszerzają. Ale tak sobie po prostu wziąć ideę, pomysł i zgodzić się na to, że kto inny teraz będzie to robił, to już trochę, a nawet trochę za dużo. Cały czas istnieje coś takiego, co się nazywa ochrona własności intelektualnej. Robert zastrzegł nazwę, ale nie zastrzegł całości pomysłu. No i teraz pomysł będzie rozwijał kto inny.

Owszem, miasto miało prawo odejść od umowy z Robertem, każdy ma takie prawo. Ale nie powinno mówić o kontynuacji, pod zmienioną nazwą, przez kogoś innego. Jak już się pożegnano z Robertem, to niech ten, kto ma kontynuować, przedstawi swój własny autorski plan. Swój pomysł na badanie dziejów miasta i na ich upowszechnianie. Niech nie korzysta w żadnej mierze z czegoś, co od początku do końca należy do Roberta Piotrowskiego. Bo to zwyczajnie nie ma nic wspólnego z etyką oraz ochroną własności intelektualnej.

Muzealników lubię i szanuję oraz niezmiernie cenię. Wiele razy gadaliśmy na temat tego projektu, mam na myśli Dom Historii Miasta. Przekonywali, że potrafią lepiej. Jak się teraz okazuje, jednak nie. Bo będą rozwijać, ponoć, pomysł i zamysł Roberta właśnie. Nie wiem, kto wpadł na coś takiego. Tym razem jednak muzealnikom gratulować nie będę. Bo, moim zdaniem, tak się nie powinno.

Podeprę ten wywód moim własnym doświadczeniem. Kilka lat temu spotkałam pewną panią doktor, z naboru zaciężnego do tutejszej szkoły wyższej. Pani mnie znała, ja pani nie. Pani mnie kiedyś zagadnęła o dzieje najnowsze miasta, mówiła, że czytała moje teksty i stąd pytania. Ja pani udzieliłam obszernych wyjaśnień, podałam lekturę, wskazałam ciekawe dla badacza literatury miejsca. Pani podziękowała. Wydawałoby się, że wszystko jest jasne i czytelne. Minął jakiś czas. W naukowym periodyku ukazał się tekst tej pani. Ze zdumieniem czytałam własne słowa – nie jako cytat, ale jako twierdzenia tej pani. Zajrzałam do bibliografii, zresztą oparzonej określeniem – wybrana. I co? Ani pół jakiegokolwiek mojego tekstu jako źródło. Poczułam się okropnie i głupio. Pomyślałam sobie – no tak, ktoś ot tak wziął sobie moją pracę, moje przemyślenia, dodał trochę naukowego bełkotu i wyszło… Było mi zwyczajnie przykro. Podjęłam wówczas twardą decyzję – nigdy już z nikim nie podzielę się żadną wiedzą. Nigdy. Dlatego dziś bardzo dokładnie rozumiem Roberta.

I powtórzę, jeśli miasto chce budować opowieść o historii miasta, to niech to będzie znów czyjś autorski pomysł, czyjaś idea. Skoro ta zaprezentowana przez Roberta się nie sprawdziła, to niech będzie nowe rozdanie. I naprawdę inna nazwa, a nie „DHM: Dziedzictwo-Historia-Miasto”. Dodam tylko, że miasto zapłaciło Robertowi za ideę, ale nie za sprzedanie praw autorskich zarówno do nazwy, jak i samej idei. Nieładnie. Nawet bardzo nieładnie. I co więcej, wczorajszego wieczoru przekonałam się, że nie tylko ja tak myślę. Trochę ludzi w mieście ma dokładnie takie samo zdanie o tym, co się wydarzyło. Dodam, nie wszyscy są fanami Roberta.

Ps. O wyroku, jaki Jurek Owsiak usłyszał w słubickim sądzie, pisać nie będę, bo i po co. Powiem tylko, że się przyłączam do ruchu obywatelskiego, który polega na tym, że wypowiedzenie słowa na k… wysyłam na konto fundacji WOŚP 130 zł. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x